W Unii Europejskiej warszawską konferencje bliskowschodnią traktuje się niechętnie, bo jest odbierana jako sygnał, że Polska jest bliżej USA niż UE - podkreślił w poniedziałek w radiowych "Sygnałach Dnia" europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski.

Europoseł zauważył, że według opinii panujących w UE, Polska organizując konferencję na temat bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie sygnalizuje, że "rozumie stanowisko amerykańskie", iż "układ pokojowy z Iranem był niekorzystny".

"To jest problem, że może Warszawa i być może inne kraje naszego regionu, znowu są bliżej Ameryki niż polityki unijnej. To jest główny powód, dlaczego tak niechętnie się na to reaguje" - powiedział Krasnodębski pytany w Polskim Radiu, skąd w gremiach kierowniczych UE dystans do warszawskiej konferencji.

Konferencja poświęcona budowaniu pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie odbędzie się w Warszawie w dniach 13-14 lutego. Wezmą w niej udział przedstawiciele kilkunastu państw, m.in. wiceprezydent USA Mike Pence i sekretarz stanu Mike Pompeo, a także premier Izraela Benjamin Netanjahu. Część z uczestniczących państw nie ogłosiła jeszcze, kto będzie ich reprezentował. Do Warszawy nie przyjedzie szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.

Iran, który nie został zaproszony na konferencję, kilka razy bardzo krytycznie wypowiadał się na temat tego, że to Polska jest współorganizatorem wydarzenia i ostrzegał, że może to negatywnie wpłynąć na stosunki dwustronne.