Czechy wciąż rozważają wprowadzenie zakazu importu mięsa wołowego z Polski - oświadczył w poniedziałek po spotkaniu z polską ambasador w Pradze Barbarą Ćwioro czeski minister rolnictwa Miroslav Toman.

Według niego sprawa dostaw mięsa z problemowych ubojni ujawniła powtarzające się zaniedbania strony polskiej, a spóźnianie się z informowaniem o tym, podważa zaufanie do całej polskiej produkcji żywności.

Toman chce we wtorek przeprowadzić rozmowę telefoniczną z polskim ministrem rolnictwa Krzysztofem Ardanowskim.

"Opinia publiczna bardzo mocno na nas naciska w kwestii zdecydowanych posunięć, w wymiarze idealnym zakazu importu z Polski, na obecnym etapie poprzez nadzwyczajne przedsięwzięcia weterynaryjne, które poważnie rozważamy" - powiedział Toman.

Jak zaznaczył, nadużycia niektórych polskich producentów szkodzą nie tylko konsumentom, ale również firmom działającym w uczciwy sposób. Minister wyraził uznanie dla dążeń do wzmocnienia polskich kontroli, na przykład poprzez wprowadzanie ciągłej obserwacji kamerowej, jak też poprzez zmiany legislacyjne.

Jeszcze w piątek Toman oświadczył, że nie wierzy polskiemu systemowi kontroli weterynaryjnej, gdyż informacje od niego z biegiem czasu się zmieniały. Wezwał obywateli do unikania polskiej wołowiny i dawania pierwszeństwa produktom czeskim.

Dodał, że nadzwyczajne przedsięwzięcia weterynaryjne, które zapobiegłyby importowi polskiej wołowiny, Czechy wprowadzą dopiero po konsultacjach z Komisją Europejską. Tylko współdziałanie pozostałych państw Unii Europejskiej zapobiegnie przedostawaniu się zakazanego polskiego mięsa do Czech tranzytem przez inne kraje - podkreślił w piątek Toman. (PAP)

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)