Ogłoszenie przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa zawieszenia przestrzegania układu INF przyczyni się do nowego wyścigu zbrojeń i uczyni świat mniej bezpiecznym - ocenia w poniedziałek dziennik "Washington Post".

Gazeta, która zazwyczaj ma krytyczny stosunek do obecnej administracji, podkreśla, że jest to kolejna wypowiedziana przez Trumpa umowa międzynarodowa - po Partnerstwie Transpacyficznym, paryskim porozumieniu klimatycznym i porozumieniu nuklearnym z Iranem.

"Jeśli traktat INF upadnie, będzie to oznaczało koniec epokowego porozumienia, zgodnie z którym, po raz pierwszy w historii, dwaj zimnowojenni rywale zgodzili się zniszczyć część swoich nuklearnych arsenałów" - pisze "WP", przypominając, że przez ponad trzy dekady był on centralnym elementem systemu bezpieczeństwa w Europie, a jego podpisanie było kluczowym momentem dla ograniczenia wyścigu zbrojeń. "Jednak ponad trzy dekady później administracja Trumpa mówi, że odpowiada na nowe realia".

"Krytycy wycofania się USA z traktatu mówią, że pomimo łamania go przez Rosję, najlepszym sposobem na utrzymanie rosyjskich zbrojeń pod kontrolą byłoby negocjowanie przy nieruszaniu traktatu. Putin poprzednio był chętny do negocjowania z USA w tej sprawie, jak mówią analitycy, po części dlatego, że dyskusja o arsenałach nuklearnych jest jedną z nielicznych kwestii, w których Moskwa może stać na niemal równej stopie dyplomatycznej z Waszyngtonem" - uważa cytowany w artykule moskiewski korespondent "WP" Anton Troianovski.

Zdaniem gazety, pod znakiem zapytania staje teraz przyszłość nowego traktatu START, na mocy którego w 2011 roku Rosja i USA ograniczyły liczbę strategicznych głowic jądrowych. Traktat obowiązuje do 2021 roku i obecne napięcia powodują, że jego przedłużenie może być wątpliwe. Gazeta ocenia, że nieprzedłużenie Nowego START-u oznaczać będzie powrót do zimnowojennego wyścigu zbrojeń na pełną skalę.

"Musimy pomyśleć, jak będzie wyglądał świat bez jakichkolwiek ograniczeń w kwestii tego typu pocisków (pośredniego i średniego zasięgu - PAP). Czy bezpieczeństwo świata się faktycznie poprawi wskutek tego, że Rosja nie będzie miała absolutnie żadnych ograniczeń w kwestii możliwości produkcji pocisków nuklearnych średniego zasięgu? Odpowiedź brzmi: nie" - mówi cytowana w artykule ekspertka think tanku Center for Arms Control and Non-Proliferation, Alexandra Bell.

"Rozwaga nie jest oczywiście hasłem tej administracji" - pisze "WP", wskazując na rolę Johna Boltona, prezydenckiego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, który od dawna podważa międzynarodowe porozumienia rozbrojeniowe. "Dla Boltona i jemu podobnych te porozumienia są częścią starań światowych liliputów, by związać amerykańskiego Guliwera. Według niego musimy mieć maksymalną elastyczność i wiele opcji militarnych, by chronić nasze bezpieczeństwo i interesy na świecie - mówi cytowany przez "WP" Joseph Cirincione, szef Ploughshares Fund, fundacji sprzeciwiającej się rozprzestrzenianiu broni jądrowej.

"Ale w obecnym czasie wznowionej rywalizacji wielkich mocarstw to dążenie do zapewnienia amerykańskiego prymatu czyni świat mniej bezpiecznym" - konkluduje "Washington Post".