Sytuacja opisana w publikacji "GW" pokazuje, że PiS niewiele różni się od PO; największe partie polityczne w Polsce to olbrzymie grupy interesu, które tworzą sobie zaplecze finansowo-biznesowe - powiedział wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15).

"Sam fakt nagrania moim zdaniem powinien zostać wnikliwie zbadany przez służby, bo najważniejsza politycznie osoba w państwie została nagrana. Jest to łakomy kąsek dla obcych służb" - powiedział Tyszka w środę w radiu Zet o ujawnionym we wtorek przez "Gazetę Wyborczą" stenogramie rozmowy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna.

Polityk Kukiz'15 stwierdził, że w Polsce mamy do czynienia z partiokracją. "My definiujemy politykę jako rozumną troskę o dobro wspólne. Gdzie tam było, w tym wszystkim dobro wspólne?" - pytał. Jak podkreślił, "celem polityki nie powinno być budowanie dwóch wieżowców dla środowiska związanego z pewną partią". "Najważniejsza politycznie osoba w Polsce nie powinna się zajmować deweloperką" - dodał Tyszka.

Jego zdaniem, ta sytuacja "pokazuje że PiS niewiele różni się od Platformy". "Największe partie polityczne w Polsce to olbrzymie grupy interesu, które tworzą sobie pewne zaplecze finansowo-biznesowe, które są też wielkimi agencjami pośrednictwa pracy, załatwiającymi swoim ludziom pracę w Spółkach Skarbu Państwa, komunalnych, w urzędach i później przez tych ludzi oddziałują" - mówił.

Według niego, "są to grupy interesu dbające niekoniecznie o dobro wspólne i niezastanawiające się nad reformą służby zdrowia, reformą podatkową, odbiurokratyzowaniu gospodarki tylko nad tym, jak umocnić się na scenie politycznej".

Zdaniem Tyszki "mamy jedną z większych patologii III RP na styku biznesu i polityki", dlatego że - jak powiedział - "na przykład mianuje się szefów banków, którzy mogą podejmować decyzje korzystne dla danego środowiska politycznego".

Dodał, że "fragment historii III Rzeczpospolitej wyglądał tak, że różne środowiska polityczne, partyjne uwłaszczały się na mieniu państwowym". "Ja zakładam, że Prawo i Sprawiedliwość chciałoby dogonić swoich konkurentów też tworząc pewne zaplecze biznesowe. PiS ma problem z wyjaśnieniem swoim wyborcom tego, że nie jest takie jak inne partie, które rządziły wcześniej Polską" - powiedział.

Zdaniem Tyszki, Kaczyński nie złamał prawa uczestnicząc w negocjacjach komercyjnej spółki, która miała działać na rynku deweloperskim, której formalnie nie jest szefem. "Na pierwszy rzut oka nie widzę tam złamania prawa, natomiast widzę obejście prawa" - zaznaczył. Bo, jak przypomniał "ustawa o partiach politycznych zakazuje partiom działalności gospodarczej i całe uzasadnienie, dla wyciągania milionów pieniędzy z kieszeni obywateli w sensie przekazywania subwencji było takie, że partie nie będą prowadziły obok tego nie do końca wyjaśnionych interesów".

Tyszka uważa, że "Prawo i Sprawiedliwość dosyć umiejętnie obśmiewa sytuację nie zauważając, że jednak mają problem i powinni wytłumaczyć z tego czym jest spółka Srebrna". Jego zdaniem, Jarosław Kaczyński również powinien zabrać głos.

"Gazeta Wyborcza" opublikowała we wtorek stenogram nagrania rozmowy m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Budowa - jak poddała "GW" - miała być sfinansowana z kredytu udzielonego przez bank Pekao SA w wysokości do 300 mln euro (1,3 mld zł). W biurowcu miałyby się mieścić m.in. apartamenty, hotel i siedziba fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.

W nagranej rozmowie Birgfellner, którego firmy miały przygotować inwestycję budowy wieżowców dla spółki Srebrna, oczekuje zapłaty za wykonane już przez niego prace. Przedstawia dokumenty. Prezes PiS potwierdza jednak, że plan inwestycji został wstrzymany. "Wszystko wiem, przecież ja nie chcę nikogo oszukiwać. Ja wiem, że to wszystko było robione dla nas. Ja bym chciał zapłacić, tylko muszą być do tego podstawy w papierach. Gdyby do tych wszystkich opracowań, które tu są, były dołączone rachunki. Ile to kosztowało, znaczy, jaka firma za to bierze" - mówi Kaczyński cytowany przez "GW".

Prezes PiS proponuje też Austriakowi, aby wystąpił o zapłatę do sądu. "Według mnie to najprostsza droga, żeby tę sprawę załatwić. Ja wtedy będę mógł być może jakoś w tej sytuacji przekonać zarząd do tego, żeby poszli na ugodę (...). Jeżeli chodzi o mnie, to spokojnie mogę zeznać przed sądem, że tak, to było robione dla spółki Srebrna" - mówi prezes PiS.