W USA na nowo rozgorzała dyskusja o zasadach dopuszczalności przerywania ciąży.
22 stycznia minęło 46 lat, odkąd aborcja w Stanach Zjednoczonych została zalegalizowana na mocy wyroku Sądu Najwyższego w sprawie Roe kontra Wade. Ten stan rzeczy może zmienić dopiero kolejne orzeczenie dziewięciu sędziów. Konserwatywne stany szukają dróg na skróty, a liberalne uprzedzają ewentualną próbę obalenia tamtego werdyktu.
W zeszły piątek obie izby legislatury stanu Nowy Jork przegłosowały ustawę, która ma chronić prawo do przerywania ciąży, nawet jeżeli wyrokiem SN na poziomie federalnym zostanie ona zdelegalizowana. Liberałowie z Albany obawiają się, że uzupełnienie składu sądu o konserwatywnego sędziego Bretta Kavanaugha może skutkować obaleniem „Roe vs. Wade”. Pomoc i ułatwienia w przerywaniu oraz zapobieganiu niechcianym ciążom wprowadziły w ostatnich latach stany Zachodniego Wybrzeża, Nowej Anglii oraz Nowy Jork i Nowy Meksyk.
Generalnie jednak w debacie o aborcji Ameryka skręca w prawo, ale jej przeciwnicy mogą się poruszać na razie wyłącznie w dość wąskich ramach. Aż 29 stanów w ramach obowiązującego prawa utrudnia przeprowadzanie aborcji. Odbywa się to poprzez fortele i kruczki prawne. Kilka stanów wprowadziło w 2017 r. obowiązkowe konsultacje lekarskie i psychologiczne z kobietami, które chcą dokonać zabiegu. Iowa przewiduje 72-godzinną kwarantannę między rozmową a wykonaniem procedury. Ustawodawca liczy, że pacjentka się rozmyśli. Kansas nakazuje w ramach takiej porady informować o kwalifikacjach lekarza przeprowadzającego zabieg i ewentualnych skutkach ubocznych. W sumie podobne przepisy ma ponad 20 stanów.
Trzy kolejne przegłosowały konieczność przeprowadzenia badania detektorem tętna płodu. W Iowa i Kentucky kobieta musi takie badanie przejść przed zabiegiem. Legislatorzy tłumaczyli, że gdy „matka usłyszy bicie serca dziecka, zrozumie, że jest ono człowiekiem”. W Wyoming precyzyjnie opisano w ustawie, że o owe bicie serca chodzi. Arkansas, Missouri i Teksas wprowadziły przepisy o regularnej kontroli klinik aborcyjnych oraz wytyczne dotyczące okoliczności przeprowadzania zabiegów. Indiana i Luizjana ograniczają dostęp do aborcji nieletnim i każą dokładnie sprawdzać dokumenty rodziców przywożących do klinik córki chcące usunąć ciążę. Indiana dodatkowo przewiduje specjalną procedurę wzywania rodzica przed oblicze sędziego, by ten zeznał pod przysięgą, że zgadza się na aborcję u dziecka.
Wirginia Zachodnia zakazuje nabywania farmaceutyków powodujących terminację ciąży tak, by użyć ich w zaciszu domowym. Przy każdym zażyciu tabletki musi być obecny lekarz. A legislatura stanowa Alabamy zatwierdziła przyjętą w referendum definicję płodu jako osoby, którą bierze pod opiekę 14. poprawka do konstytucji. Zapowiada się długa debata i batalia prawna, która najpewniej znajdzie finał przed Sądem Najwyższym. Arkansas i Teksas zabroniły placówkom medycznym informowania przechodzących badania kobiet w ciąży o możliwości jej usunięcia, uznając, że jest to agitacja na rzecz aborcji.
Nieco odrębną sprawą jest kwestia finansowania klinik. Debata, czy można placówki Planned Parenthood fundować z pieniędzy publicznych, trwa od dekad. Lewica na poziomie stanowym i federalnym często deklaruje, że nie poprze ustawy budżetowej, jeżeli nie będzie ona uwzględniała subsydiów na ten cel. Prawica z kolei robi wszystko, żeby utrudnić klinikom zdobywanie funduszy. Prezydent Donald Trump nieraz mówił, że nie zgadza się, aby świadczone przez państwo polisy ubezpieczeniowe przewidywały w ich ramach możliwość dokonania aborcji.
Pewnego triku dokonał ustawodawca w Missouri i Iowa. Rozbudował stanowy program finansowania Medicaid, czyli ubezpieczeń dla najuboższych. Przejmując dowodzenie nad owym programem, uniezależnił się trochę od władz federalnych i w ramach stanowego ustawodawstwa umożliwił wyłączenie przerywania ciąży z zakresu takich polis. Tymczasem gubernator Karoliny Płd. Henry McMaster podpisał rozporządzenie wykonawcze wyłączające możliwość dokonania aborcji w ramach finansowanego przez stan Medicaid.
Trzeba też wspomnieć o inicjatywie republikanów z Ohio, której przewodził John Kasich, do stycznia gunernator tego stanu, który marzy o prezydenturze i sonduje, czy miałby szansę, gdyby rzucił wyzwanie Trumpowi w partyjnych prawyborach za 2,5 roku. Tuż przed Bożym Narodzeniem 2017 r. Kasich podpisał ustawę o zakazie przerywania ciąży, jeśli badania wykazały, że płód ma zespół Downa. Sprawa nie kończy się na podpisie gubernatora, bo środowiska pro-choice już zapowiedziały jej zaskarżenie do sądu, ale na razie jest ona obowiązującym w Ohio prawem. A Kasich tym samym podebrał ważną inicjatywę Trumpowi, z którego środowisko pro-life jest coraz bardziej niezadowolone.
Najbliżej uchylenia wyroku z 1973 r. było w 1992 r. przy okazji sprawy Planned Parenthood kontra Casey. Czworo konserwatywnych sędziów było za uchyleniem Roe…, a czworo liberalnych za utrzymaniem status quo. W imieniu większości popierającej Roe… sędzia Sandra Day O’Connor napisała wówczas: „Te sprawy, obejmujące najbardziej intymne i osobiste wybory, jakich dana osoba może dokonać w życiu, mające centralne znaczenie dla godności osobistej i autonomii, są kluczowe dla wolności chronionej 14. poprawką. Sercem wolności jest prawo do zdefiniowania własnej koncepcji istnienia, znaczenia, świata i tajemnicy ludzkiego życia”.