Rząd PO-PSL zareagował na doniesienia o wyłudzeniach relatywnie szybko, wprowadzając odwrócony VAT - zeznał przed komisją śledczą ds. VAT b. minister finansów Jacek Rostowski. Jak podkreślał, nie ma dobrych szacunków wielkości oszustw w ramach luki podatkowej.

Przesłuchiwany po raz drugi przez komisję Rostowski oświadczył, że system podatkowy przed 2011 r. był "jak najbardziej szczelny", o czym świadczył "bardzo duży wzrost dochodów w latach 2009 - 2011".

Mówiąc o motywach wprowadzenia w 2013 r. odwróconego VAT na wyroby hutnicze b. minister stwierdził, że "dochodziły do nas sygnały i z urzędów,(...) ale także z branży, że to się robi większy problem". Jak dodał, gdy doszło do natężenia sygnałów ws. nieprawidłowości na rynku stali, podjęto decyzję o zastosowaniu odwróconego VAT-u. Zaznaczył, że nie miał sygnałów, aby po wprowadzeniu odwróconego obciążenia doszło do "znacznych" oszust wykorzystujących ten mechanizm.

Rostowski podkreślał, że odwrócony VAT "ma swoje strony ujemne" i nie wprowadza się go wyprzedzająco, nie wiedząc "czym jest choroba, którą trzeba leczyć". B. minister zaznaczył, że zjawisko wyłudzania VAT przy handlu prętami stalowymi narastało dość dynamicznie, ale nie trwało długo. "Myślę, że zareagowaliśmy relatywnie szybko" - ocenił.

Pytany o szacunki luki podatkowej, a w szczególności luki VAT, Rostowski stwierdził, że "nikt poważnie podchodzący do sprawy nie sugeruje, że cała luka to oszustwa, kradzieże i wyłudzenia". Wskazał, że najpierw należałoby oszacować samą lukę, a potem udział w niej oszustw.

B. minister wskazał m.in. mechanizm pozwalający oszacować nie samą lukę, ale jej zmiany, uwzględniając procykliczność. Jak tłumaczył, mechanizm ten daje wyniki zbieżne z szacunkami luki w dwóch przypadkach - albo od 2007 r. mamy jej spadek z wysokiego poziomu, albo też luka jest stabilna, ale na niskim poziomie. Jak stwierdził Rostowski, jego zdaniem mamy do czynienia z pierwszym przypadkiem. Dodał, że w ramach luki zawsze zawierają się oszustwa, pytanie jest jednak jak są one wysokie. "Z tego co ja wiem, nie ma żadnych dobrych szacunków" - podkreślił.

Jacek Rostowski, pytany przez szefa komisji Marcina Horałę o okoliczności powołania nadzorującego urzędy skarbowe wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza, stwierdził, że nie znał go, ale "polecił mi go minister Schetyna, który był wtedy wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych". Dopytywany, kto polecił mu do resortu Jacka Kapicę stwierdził, że także Schetyna. Na zakończenie przesłuchania Rostowski sprostował jednak swoje wcześniejsze słowa odnośnie Parafianowicza. "Ktoś zapytał, kto mi zarekomendował (wice) ministra Parafianowicza i powiedziałem, że premier Schetyna. Tutaj chyba się pomyliłem, bo (wice)premier Schetyna z (wice)ministrem Parafianowiczem byli u mnie, ale rekomendacja była chyba od ministra (ówczesnego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - PAP) Krzysztofa Bondaryka" - oświadczył Rostowski.

Członkowie komisji pytali także Rostowskiego o jego doradcę społecznego Renatę Hayder. Na pytanie, czy "transparentne było, że osoba spoza MF (Hayder - PAP) bierze udział w przygotowaniu projektu ustawy o VAT" odpowiedział: "Uważam, że było transparentne. Wiedziałem, jakie były jej duże osiągnięcia i że była bardzo wysoko postawiona przedtem w firmie EY i dlatego ją wziąłem na doradcę społecznego". Dopytywany, dlaczego Hayder została powołana na funkcję doradcy społecznego "ustnie", Rostowski odparł, że funkcja ta była "na tyle nieformalna, że nie było takiej potrzeby".

Osoba Hayder pojawiła się w listopadowych zeznaniach b. wiceszefowej resortu finansów Elżbiety Chojny-Duch, która zeznała, że Hayder była doradcą społecznym Rostowskiego i jednocześnie pełniła różne funkcje w firmie Ernst&Young. Chojna-Duch nazwała Hayder "superpracownikiem" i twierdziła, że konsultowała ona z urzędnikami propozycje legislacyjne i przedstawiała swoje fragmenty projektu ustawy. Jej ingerencja - zdaniem b. wiceminister - daleko wykraczała poza funkcję opiniodawczo - doradczą. "W zasadzie proponowała pewne rozwiązania sprzyjające przedsiębiorcom. Jedne były bardziej kosztowne, inne mniej kosztowne dla budżetu państwa" - mówiła Chojna-Duch przed komisją. Powiedziała też, że doradczyni miała w resorcie swój gabinet.

Sama Hayder, która stanęła przed komisją w ub. tygodniu mówiła, że nie wydawała nigdy poleceń pracownikom MF, nie pisała projektów przepisów, nie reprezentowała interesów EY i "na pewno nie kierowała ministerstwem". Zaznaczyła też, że nie miała swojego gabinetu.

W poniedziałek Rostowski powiedział, że Hayder nie była lobbystą, bo nie brała żadnych pieniędzy od klientów, którzy mieli interes w zmianie ustawy".

Odniósł się też do spotkań delegacji ME w KPRM z ówczesnym szefem gabinetu politycznego premiera Sławomirem Nowakiem. "Na pewno nie było żadnych takich sytuacji, w których minister Nowak mógł podejmować decyzje, które wiązały kogokolwiek w Ministerstwie Finansów" - oświadczył Rostowski.

Komisja zdecydowała, że Jacek Rostowski zostanie ponownie wezwany.