Unia Europejska powinna mniej ingerować w sprawy ideologiczne - powiedział w środę prezydent Andrzej Duda. Podkreślił, że konsekwencje porozumienia z Akwizgranu zależą od tego, czy Niemcy i Francja będą uważać Unię za "wspólnotę" czy też "unię niemiecko-francuską".

Prezydent pytany w TVP, czy jest możliwe, aby Europa - która zmaga się m.in. z Brexitem - wciąż przewodziła światu, powiedział, że "Europa ma ku temu wielką szansę".

"Wystarczy cofnąć się do lat 80-tych, 90-tych, czy samego początku lat dwutysięcznych, kiedy Europa była rzeczywiście tą ogromną siłą światową" - dodał.

Jak podkreślił, Europa musi jednak dokonać "pewnej refleksji nad tym, co kiedyś doprowadziło Unię Europejską i naszą wspólnotę do tego, że osiągnęła tak nieprawdopodobny poziom rozwoju". "I co teraz doprowadziło do tego kryzysu" - dodał Andrzej Duda.

"W moim przekonaniu należy na to spojrzeć tak: Unia Europejska została stworzona jako wspólnota o charakterze gospodarczym, miała łączyć gospodarczo" - mówił prezydent. Jego zdaniem, powinniśmy wrócić "do tego elementu ekonomicznego".

"Mniej ingerowania w sfery ideologiczne, mniej ingerowania w sfery tożsamościowe poszczególnych państw i narodów europejskich, bo one tego nie akceptują i w moim przekonaniu najlepszym tego przykładem był Brexit" - powiedział Andrzej Duda. Jak dodał, w jego opinii był on spowodowany tym, że "za bardzo ingerowano w sprawy, które Brytyjczycy po prostu uważali za swoje".

Pytany o wpływ podpisanej we wtorek umowy niemiecko-francuskiej na Europę, prezydent odparł, że jest to kwestia "bardzo wielu różnych czynników".

"A także kwestia tego, w jaki sposób nasi wielcy partnerzy - Francja i Niemcy - podejdą do kwestii wspólnoty europejskiej. Czy będą rzeczywiście uważali Wspólnotę za wspólnotę, a więc taki byt, w którym jest wiele podmiotów i wzajemny szacunek, uwzględnianie wzajemnych interesów, pewnych obaw i wzajemne zrozumienie, czy też będą uważali, że Unia Europejska to tak naprawdę znaczy unia niemiecko-francuska i wszyscy inni muszą się im podporządkować. A to nie jest wspólnota" - podkreślił.

We wtorek w Akwizgranie kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron podpisali nowy traktat o współpracy między obu państwami - dokładnie w 56. rocznicę zawarcia przez prezydenta Francji Charlesa de Gaulle'a i kanclerza Republiki Federalnej Niemiec Konrada Adenauera traktatu elizejskiego.

Traktat elizejski kończył wielowiekową rywalizację - a czasami wrogość - między Francją a Niemcami i stał się zalążkiem ich działań jako motoru integracji europejskiej.

Zgodnie z traktatem akwizgrańskim, oba państwa pogłębią współpracę w dziedzinie polityki zagranicznej, obrony, bezpieczeństwa zewnętrznego oraz wewnętrznego i rozwoju, a zarazem będą działać na rzecz wzmocnienia zdolności Europy do samodzielnego działania. (PAP)