Brytyjska premier Theresa May ostrzegła w środę, że przedterminowe wybory parlamentarne opóźniłyby wyjście kraju z Unii Europejskiej, a parlament "musi dokończyć swoje zadanie" i "zrealizować wynik referendum" z 2016 roku, w którym podjęto tę decyzję.

Przemawiając w trakcie debaty nad złożonym przez opozycję wnioskiem o wotum nieufności dla jej rządu, May przekonywała, że Izba Gmin powinna go odrzucić, bo "w tym kluczowym momencie historii naszego narodu wybory parlamentarne nie leżą w interesie narodowym".

"Parlament podjął decyzję o zwróceniu się do narodu z pytaniem (w referendum o brexicie) i obiecał zastosować się do jego wyniku; zagłosował za uruchomieniem artykułu 50 (procedury opuszczenia Wspólnoty - PAP) i teraz musi dokończyć swoje zadanie" - argumentowała.

Szefowa rządu zaznaczyła, że "nic nie wskazuje na to, że (wybory) rozwiązałyby dylemat, z którym się mierzymy", a nawet "nie ma gwarancji, że powstałaby w ich wyniku jasna większość parlamentarna".

Sondaże pokazują, że oba największe ugrupowania - rządząca Partia Konserwatywna i opozycyjna Partia Pracy - mają po 38-40 proc. poparcia Brytyjczyków, a różnice między nimi są w granicach błędu statystycznego.

May oceniła, że organizacja wyborów "pogłębiłaby podziały, kiedy potrzebujemy jedności; wprowadziłaby chaos, kiedy potrzebujemy pewności i doprowadziłaby do opóźnienia, kiedy potrzebujemy wykonać krok naprzód".

Uważa się, że mimo wtorkowej porażki w Izbie Gmin May powinna wygrać głosowanie nad wotum nieufności, które odbędzie się jeszcze w środę. Poparcie dla niej zadeklarowali m.in. eurosceptyczni posłowie Partii Konserwatywnej i wspierającej rząd północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów, których głosy zdecydowały o wtorkowej przegranej.

Obie grupy tłumaczyły, że choć sprzeciwiają się proponowanemu przez May rozwiązaniu, to są zdecydowane udaremnić ewentualne przejęcie władzy przez opozycję. Bez rozłamu wśród torysów opozycja nie ma wystarczającej liczby głosów dla obalenia rządu.

"Jestem pewna, że rząd nadal cieszy się zaufaniem tej Izby, a kiedy to się potwierdzi, to przedstawię kolejne kroki (ws. brexitu)" - zapowiedziała premier.

Rozpoczynając dyskusję nad wotum nieufności, lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn ocenił, że rząd Partii Konserwatywnej jest "rządem zombie", który - biorąc pod uwagę tradycje brytyjskiego parlamentaryzmu - powinien podać się do dymisji po porażce w głosowaniu nad tak istotną propozycją legislacyjną.

Jak zaznaczył, "jest jasne, że ten rząd nie jest w stanie uzyskać poparcia dla (swojej) propozycji ws. brexitu", a Partia Konserwatywna jest "fundamentalnie podzielona" w tej sprawie.

Jednocześnie jednak Corbyn nie udzielił jasnej odpowiedzi na pytanie o to, jakie stanowisko ws. wyjścia z Unii Europejskiej zapisałaby jego partia w swoim programie wyborczym, zbijając je jedynie deklaracją, że decyzja o tym zostałaby podjęta w demokratyczny sposób wśród członków partii.

W trakcie wcześniejszej wymiany zdań między obojgiem liderów w trakcie cotygodniowej sesji pytań do premier, Corbyn zarzucił May, że "nie przyjmuje do wiadomości" konsekwencji wtorkowego głosowania, w którym posłowie stanowczo odrzucili przedstawioną przez nią propozycję porozumienia ws. wyjścia z UE.

Przeciwko propozycji zagłosowało aż 432 posłów przy zaledwie 202 głosach poparcia (przewaga 230 głosów). Tak wysokiej parlamentarnej porażki urzędującego brytyjskiego premiera nie było od ponad stu lat.

Szefowa rządu wykluczyła jednak znaczącą zmianę obranego kursu, odrzucając sugestie dotyczące wstrzymania procesu wyjścia z Unii Europejskiej i zachowania członkostwa we Wspólnocie, co jej zdaniem byłoby sprzeczne z wolą wyborców.

Pytana wprost o możliwość przedłużenia procedury wyjścia ze Wspólnoty, aby uzyskać więcej czasu na wypracowanie nowej propozycji, szefowa rządu ostrzegła jednak, że "Unia Europejska przedłużyłaby artykuł 50 jedynie wtedy, gdyby byłoby jasne, że istnieje plan", który przybliżyłby Wielką Brytanię do uzgodnionego porozumienia ws. warunków wyjścia ze Wspólnoty. Jak zaznaczyła, jej polityczni rywale "konsekwentnie" nie byli w stanie przedstawić alternatywy dla odrzuconej umowy.

Głosowanie w sprawie wotum nieufności zaplanowane jest na godz. 19 czasu lokalnego (20 czasu polskiego).

W przypadku niekorzystnego dla May rezultatu głosowania posłowie będą mieli 14 dni na powołanie nowego rządu, który musiałby uzyskać poparcie parlamentarnej większości. Gdyby to się nie udało, królowa Elżbieta II ogłosi przedterminowe wybory.

Jeśli jednak premier May uzyska poparcie parlamentu, to jedyną inną drogą do doprowadzenia do wyborów byłoby przegłosowanie wniosku o skrócenie kadencji parlamentu, który jednak wymagałby większości aż dwóch trzecich głosów.

W razie braku większości dla umowy proponowanej przez May lub jakiegokolwiek alternatywnego rozwiązania Wielka Brytania automatycznie opuści UE o północy z 29 na 30 marca bez umowy na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatów.