Brytyjski parlament wznowił w poniedziałek obrady po świąteczno-noworocznej przerwie, wracając do dyskusji na temat przygotowań do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Kluczowe głosowanie zaplanowano na przyszły wtorek.

Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 29 marca. W listopadzie ub.r. rząd w Londynie zakończył negocjacje z Komisją Europejską w sprawie umowy wyjścia ze Wspólnoty, ale wciąż nie została ona przyjęta przez brytyjski parlament. Pierwotnie głosowanie w tej sprawie było zaplanowane na połowę grudnia, ale z obawy przed wysoką porażką rządu zostało przełożone.

Zgodnie z najnowszymi planami debata nad projektem umowy zostanie wznowiona w środę, a głosowanie odbędzie się w przyszły wtorek, 15 stycznia.

Jednak analitycy nadal spodziewają się porażki rządu, co pogłębiłoby trwający od kilku miesięcy kryzys polityczny w Westminsterze i zwiększyłoby prawdopodobieństwo opuszczenia UE bez porozumienia. Taki scenariusz prawdopodobnie doprowadziłby do poważnych utrudnień w handlu międzynarodowym i problemów z zaopatrzeniem w żywność, leki oraz zaburzyłby funkcjonowanie europejskich łańcuchów dostaw, np. w branży motoryzacyjnej.

Według opublikowanego w niedzielę sondażu firmy badawczej YouGov Brytyjczycy pozostają głęboko podzieleni ws. członkostwa kraju we Wspólnocie, choć rośnie liczba osób, które nie są zadowolone z decyzji o brexicie. Gdyby doszło do ponownego głosowania w tej sprawie, 46 proc. chciałoby pozostania, a 39 proc. wyjścia z UE. Jednocześnie 48 proc. uważa, że podjęta w 2016 roku decyzja była błędna. Za słuszną wciąż uznaje ją 40 proc. wyborców.

Badanie wskazało też, że Brytyjczycy są szczególnie krytyczni w kwestii postępowania rządu w trakcie negocjacji z UE, które negatywnie oceniło 73 proc. ankietowanych. Aż 86 proc. zaznaczyło także, że cały proces pozostaje "bałaganem".

Opinia publiczna źle ocenia także wypracowany przez premier Theresę May projekt porozumienia z UE. Popiera go jedynie 22 proc. pytanych. Zwolennicy pozostania ze Wspólnocie przeważają w obu hipotetycznych scenariuszach ponownego referendum w tej sprawie, kiedy alternatywą byłoby opuszczenie UE na warunkach wypracowanej umowy (64 do 24 proc.) lub bez żadnego porozumienia ws. dalszej współpracy (46 do 34 proc.).

Analiza sondażu ujawnia jednak inny obraz w przypadku wyborców rządzącej Partii Konserwatywnej, którzy w większości uważają decyzję o opuszczeniu Wspólnoty za słuszną (68 proc.). W przypadku powtórzenia referendum aż 69 proc. z nich zagłosowałoby za wyjściem z UE przy zaledwie 26 proc. tych, którzy są gotowi poprzeć zachowanie członkostwa.

Sympatycy torysów stanowczo oceniają, że ostateczne decyzje ws. brexitu powinni podjąć posłowie, a nie wyborcy (67 proc. do 20 proc.), wskazując - inaczej niż ogół populacji - że odzyskanie kontroli nad imigracją i zamknięcie otwartej granicy dla migrantów z UE jest ważniejsze od zachowania swobodnego dostępu do handlu w ramach UE (49 proc. do 37 proc.).

Wcześniej oddzielne badanie YouGov wśród członków partii rządzącej pokazało, że większość z nich - aż 59 proc. - wręcz preferuje wyjście z Unii Europejskiej bez umowy stanowiącej ramy dla przyszłych relacji. Na pytanie o możliwe komplikacje w przypadku braku umowy, jak kłopoty z importem żywności czy korki w portach, aż 76 proc. ankietowanych odpowiedziało, że te obawy są przesadzone bądź wymyślone.

Te wyniki wskazują, że premier May znajduje się w sytuacji, w której większość członków i wyborców jej ugrupowania w dalszym ciągu domaga się realizacji wyjścia z UE lub nawet przyjęcia ostrzejszego kursu niż reszta populacji.

W niedzielnym wywiadzie dla telewizji BBC szefowa rządu próbowała tonować nastroje, ostrzegając zwolenników drugiego referendum i eurosceptyków uskarżających się na braki jej porozumienia, aby w poszukiwaniu idealnego rozwiązania nie odrzucili dobrej propozycji, która została przedstawiona posłom, bo może to doprowadzić do tego, że wcale nie dojdzie do brexitu.

May oceniła też, że ponowne głosowanie byłoby oznaką "braku szacunku" dla zwolenników wyjścia ze Wspólnoty, i zarzuciła opozycyjnej Partii Pracy prowadzenie "politycznych rozgrywek", aby wywołać "jak największy chaos".

Poniedziałkowe wznowienie prac parlamentu zbiegło się w czasie z szeregiem inicjatyw związanych z planowanym opuszczeniem UE.

Wczesnym porankiem 88 ciężarówek i śmieciarka wzięły udział w rządowej próbie systemu zarządzania ruchem ciężarówek w pobliżu portu w Dover na wypadek zakłóceń w handlu w razie brexitu bez porozumienia, a były minister spraw zagranicznych Boris Johnson otwarcie wezwał do realizacji takiego scenariusza, podkreślając, że "to najbliższe temu, za czym ludzie zagłosowali" w 2016 roku.

Jednocześnie ponadpartyjna grupa ponad 200 posłów - blisko 1/3 wszystkich deputowanych zasiadających w Izbie Gmin - reprezentujących okręgi wyborcze uzależnione od przemysłu wezwała rząd do jednoznacznego wykluczenia takiej możliwości, ostrzegając, że wiązałoby się to z "niepotrzebną szkodą" dla brytyjskiej gospodarki i wyborców.

Ich apel został także poparty przez przedstawicieli czołowych organizacji branżowych oraz największe firmy w branży lotniczej i motoryzacyjnej, jak Airbus, Jaguar Land Rover, Ford i Rolls Royce.

Theresa May zapowiedziała, że w najbliższych dniach spotka się z różnymi grupami posłów, aby przekonać ich do projektu porozumienia z UE i w nadziei na uzyskanie ich poparcia przed kluczowym głosowaniem w przyszły wtorek.

Jasno uznając jednak skalę wyzwania - ponad 100 posłów z jej własnej partii zapowiedziało głosowanie przeciwko - szefowa rządu przyznała, że do głosowania nad umową może dojść więcej niż raz. W efekcie Downing Street próbowałoby w miarę zbliżania się do planowanego terminu wyjścia z UE uzyskiwać nowe ustępstwa z jej strony lub przekonywać kolejnych posłów.

Brak poparcia parlamentu dla umowy do tego czasu doprowadziłby - o ile rząd nie zdecydowałby się na przedłużenie procesu wyjścia - do chaotycznego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

Jednocześnie w poniedziałek rzecznik May zapowiedział, że rząd może zdecydować się na wydłużenie obrad parlamentu nawet na weekendy, aby zdążyć ze wszystkimi ustawami sektorowymi, regulującymi m.in. zasady handlu, połowu ryb i wsparcia dla rolników, a także przepisy imigracyjne.

Parlamentarna debata ws. opuszczenia UE rozpocznie się w środę po południu, po cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi z udziałem premier.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)