Żaden z sędziów, ani prezesów sądów, ani ja nie przekroczyliśmy prawa, stwierdzenie, że nie stosujemy się do prawa chyba wynika z takiego niezrozumienia tego, że jesteśmy członkiem UE i obowiązują nas orzeczenia TSUE - mówiła I prezes SN Małgorzata Gersdorf. Dodała, że jest zażenowana słowami prezydenta.

We wtorek podczas corocznego publicznego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego prezydent Andrzej Duda krytycznie odniósł się grupy sędziów, którzy - po wydaniu przez Trybunał Sprawiedliwości październikowego postanowienia ws. środków tymczasowych, w tym zawieszenia stosowania przepisów ustawy o SN dotyczących przechodzenia sędziów w stan spoczynku - powrócili do Sądu Najwyższego i, uznając, że stali się na powrót sędziami czynnymi, podjęli funkcje, które wcześniej pełnili jako czynni sędziowie oraz zaczęli wydawać wewnętrzne akty prawne i zarządzenia.

Prezydent mówił też m.in., że jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której "znaczące postacie polskiego wymiaru sprawiedliwości (...) w sposób otwarty naruszają obowiązujące przepisy prawne, naruszają przepisy konstytucyjne, lekceważą przepisy ustawowo obowiązujące, to mamy do czynienia z anarchią wywoływaną przez przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości". "Mamy sytuację, w której pewna grupa elity sędziowskiej uważa się za bezkarną i za taką, której polskie prawo nie obowiązuje, tylko dlatego, że im się nie podoba" - stwierdził prezydent.

Odnosząc się do tych słów prezydenta Gersdorf powiedziała w TVN24, że nie czuje się anarchistką. "Jestem zażenowana tymi słowami. Myślę, że pan prezydent przesadził, co najmniej. Ale ponieważ wszyscy przedstawiciele Kancelarii Prezydenta powtarzają to, i to już od rana, że działamy wbrew prawu, to to jest chyba jednak zamierzone. To nie był jakiś taki lapsus, czy zdenerwowanie pana prezydenta" - mówiła.

Dopytywana, czy była zaskoczona słowami Andrzeja Dudy, odpowiedziała, że prezydent zaskakuje ją "dość często". "Ale tu jestem zażenowana tymi słowami, ponieważ absolutnie żaden z sędziów ani prezesi sądów, ani ja, nie przekroczyliśmy prawa" - powiedziała Gersdorf.

"To stwierdzenie, że nie stosujemy się do prawa, do konstytucji, to chyba wynika z takiego niezrozumienia tego, że jesteśmy członkiem Unii, że obowiązują nas orzeczenia Trybunału w Luksemburgu i że takie orzeczenie (...) zabezpieczające (wydane przez TSUE), już to pierwsze, nakazywało wszystkim organom państwa dostosować się do tego orzeczenia" - dodała. Jak zaznaczyła, wydane w październiku orzeczenie TSUE, zostało potwierdzone w poniedziałek, 17 grudnia. "W tym nowym orzeczeniu z 17 grudnia Trybunał w Luksemburgu wyraźnie powiedział, że wszyscy mają się do tego dostosować, że to jest orzeczenie samowykonalne. W trakcie rozprawy też to było przez sędziów w Luksemburgu podkreślane" - powiedziała Gersdorf.

Na pytanie, czy słowa prezydenta mogą mieć dalsze konsekwencje, np w postaci postępowań dyscyplinarnych, czy prokuratorskich odpowiedziała: "życie jest tak bogate w zaskakujące scenariusze, że można sobie wyobrazić każdy z tych scenariuszy".

"Można sobie wyobrazić, że będzie wszczęte postępowanie dyscyplinarne wobec mnie i prezesów. Można sobie wyobrazić, że prokuratura zostanie zawiadomiona o popełnieniu przestępstwa urzędniczego na przykład. Można sobie to wszystko wyobrazić, bo to się dzieje. Jeżeli wszczyna się postepowania dyscyplinarne za to, że sędziowie pytają Trybunał w Luksemburgu, zadają pytania prejudycjalne, no to wszystko sobie można sobie wyobrazić" - powiedziała Gersdorf.

"A może nawet i więcej. Może nasza wyobraźnia już nie sięga tego, co władza może z nami zrobić. Toga zawsze ugnie się przed bagnetem, ale to nie jest dobre rozwiązanie i myślę, że należałoby powrócić do jakichś łagodniejszych metod" - dodała.

Pierwsza prezes SN odnosiła się też w rozmowie z TVN24 do podjętej w zeszłym tygodniu uchwały KRS, zgodnie z którą "zachowaniem mogącym podważyć zaufanie do niezawisłości i bezstronności sędziego jest publiczne używanie przez sędziego infografik, symboli, które w sposób jednoznaczny są lub mogą być identyfikowane z partiami politycznymi, związkami zawodowymi, a także z ruchami społecznymi, tworzonymi przez związki zawodowe, partie polityczne lub inne organizacje prowadzące działalność polityczną".

"To są jakieś absurdalne te uchwały KRS co do koszulek z napisem konstytucja" - stwierdziła. Jak dodała, słowo "konstytucja", "nie może nikogo razić". Gersdorf mówiła też, że wydaje jej się, iż "wchodzenie w to, jak ma być ubrany - nie na sali sądowej - sędzia, przez KRS, jest niestosowne".

Na uwagę, iż w ocenie KRS koszulki z napisem "konstytucja" wpisują się w pewien konflikt polityczny, sędzia podkreśliła, że hasło "konstytucja" nie było pomysłem partii politycznych. "Ja dostałam taki naszyjnik od tych ludzi, którzy demonstrowali, od Obywateli RP, właśnie z tym napisem +konstytucja+, zresztą bardzo ładny. Nie uważam, żeby to było coś niewłaściwego, żebym nie mogła tego nosić" - mówiła Gersdorf.

Według niej obecna KRS, "nie stoi na straży ochrony sędziów tylko raczej zmierza do tego, żeby negatywnie oceniać tych sędziów, którzy występują czy orzekają wbrew takiej myśli przewodniej partii rządzącej". "Takim przykładem są te koszulki" - dodała pierwsza prezes SN.

"Na pewno sędziowie mają być apolityczni i nie mogą należeć do partii politycznych, związków zawodowych, ale jest taki czas, kiedy trzeba bronić niezależności, niezawisłości sądownictwa i wtedy sędzia ma obowiązek powiedzieć obywatelom, co to jest niezależność, co to jest niezawisłość i które z instrumentów chronią tę niezawisłość, a które wręcz przeciwnie" - dodała.