Presja dyplomatyczna i polityczna grupy G7 na Rosję może być najbardziej efektywnym sposobem wywarcia wpływu na Kreml za łamanie prawa międzynarodowego – podkreśliła w poniedziałek szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.

G7 to nieformalna grupa siedmiu najbardziej rozwiniętych gospodarek świata (USA, Wielka Brytania, Kanada, Japonia, Francja, Niemcy i Włochy).

Mogherini spotkała się w poniedziałek w Brukseli z premierem Ukrainy Wołodymyrem Hrojsmanem. Okazją do tego było posiedzenie Rady Stowarzyszenia Unia Europejska-Ukraina, na której rozmawiano m.in. o sytuacji na wschodniej Ukrainie, w tym w regionie Morza Azowskiego.

Szefowa unijnej dyplomacji przypomniała, że podczas ubiegłotygodniowego szczytu unijnego w Brukseli przywódcy UE wezwali Rosję do zwrotu ukraińskich okrętów, uwolnienia marynarzy i zapewnienia swobody żeglugi przez Cieśninę Kerczeńską.

Chodzi o wydarzenia z 25 listopada, gdy rosyjskie służby graniczne i specjalne zaatakowały trzy niewielkie okręty marynarki wojennej Ukrainy, które płynęły z Odessy nad Morzem Czarnym do portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim. Do incydentu doszło w pobliżu łączącej te dwa akweny Cieśniny Kerczeńskiej, która kontrolowana jest przez Rosję. Ukraińskie jednostki zostały ostrzelane i przejęte przez Rosjan, a 24 członków ich załóg aresztowano.

Zdaniem Mogherini w tej sprawie potrzebne jest wywieranie presji na Rosję. „Chciałabym podkreślić, że takie stanowisko koordynujemy też z naszymi parterami w grupie G7. Wierzę, że ten sposób może być najbardziej efektywny, żeby wywierać dyplomatyczną i polityczną presję na Rosję za łamanie przez nią prawa międzynarodowego” - wskazała

Jak podkreśliła, militaryzacja regionu Morza Azowskiego jest czymś bardzo niebezpiecznym. „Dlatego od samego początku wzywaliśmy do deeskalacji, ograniczenia napięć i działań ze strony rosyjskiej, do zrobienia kroku w tył. Było tak nawet przed ostatnim incydentem. W październiku w tej sprawie odbyła się debata w Parlamencie Europejskim, podczas której wezwałam Rosję do deeskalacji” - przypomniała.

Dodała, że to nie tylko kwestia bezpieczeństwa regionu, ale zatrzymywanie zagranicznych statków przez Rosję w regionie Morza Azowskiego ma wpływ też na kwestie gospodarcze.

Hrojsman powiedział na wspólnej konferencji z Mogherini, że to, co stało się na Morzu Azowskim, nie było prowokacją, ale brutalną agresją rosyjskich sił zbrojnych przeciwko Ukrainie. Atak nazwał „barbarzyństwem”.

Zaznaczył, że nie można pozwolić Rosji na blokowanie żeglugi przez Cieśninę Kerczeńską do ukraińskich portów nad Morzem Azowskim. Jak wskazał, większość zatrzymywanych przez Rosję statków zmierzających do ukraińskich portów to jednostki pływające pod zagraniczną banderą, a więc uderza to też w gospodarkę europejską. Zaznaczył, że jednocześnie jest to również niekorzystne dla gospodarki ukraińskiej.

„To łamanie prawa międzynarodowego. Apeluję do społeczności międzynarodowej, do wszystkich demokratycznych krajów, do G7 i europejskich partnerów, żeby odpowiedzieć Rosji. Jeśli Rosja zatrzymuje statki, które zmierzają do ukraińskich portów, jeśli łamie międzynarodowe normy i reguły, zacznijmy zatrzymywać w innych portach na świecie taką samą liczbę statków pod banderą rosyjską. Rosja poczuje wtedy presję” – wskazał.

Mogherini powtórzyła też już wcześniej skierowane pod adresem Rosji wezwanie o zwrot ukraińskich okrętów, uwolnienie ukraińskich marynarzy i zapewnienia swobody żeglugi przez Cieśninę Kerczeńską.

„Nie ma żadnego uzasadniania dla użycia siły wobec ukraińskich okrętów przez Rosję” – podkreśliła. Dodała, że UE nie uzna również nielegalnej aneksji Krymu i Sewastopola przez Rosję i cały czas potępia postępującą militaryzację tego półwyspu.