Brytyjskie media ostrożnie przyjęły wynik głosowania nad wotum nieufności dla premier Theresy May jako liderki Partii Konserwatywnej, pisząc, że ujawnił on podziały w ugrupowaniu i nie zmienia sytuacji w Izbie Gmin, co stanowi główne wyzwanie dla rządu.

Centrowy dziennik "The Times" zaznaczył, że May "utknęła w politycznej sytuacji bez oczywistego wyjścia", a swoje zwycięstwo "zawdzięcza głównie temu, że wielu jej kolegów obawiało się, że alternatywne rozwiązania mogą być jeszcze gorsze".

Jak dodano, jednocześnie parlament znajduje się w "martwym punkcie", bo "idea kompromisu - zwyczajowo istota myśli konserwatywnej, a być może i całej polityki - zniknęła bez śladu".

"W Izbie Gmin istnieją cztery grupy: ci, którzy uważają, że porozumienie May jest ledwo, ale jednak akceptowalne; ci, którzy liczą na jakąś lepszą umowę; ci, którzy są zadowoleni z wyjścia (ze Wspólnoty) bez umowy, oraz ci, którzy chcą drugiego referendum. Tak długo, jak wszystkie cztery grupy widzą szansę na realizację swojego pomysłu, skłonność do kompromisu (...) jest niska. Przetrwanie May niczego w tym kontekście nie zmienia, więc kluczowym pytaniem jest, w jaki sposób (premier) planuje wykorzystać odroczenie swojego wyroku" - analizowano.

"Times" zastrzegł jednak, że dalsze procedowanie zgodnie z dotychczasową strategią przetrwania "nie jest odpowiedzialne" i "znacząco zwiększałoby prawdopodobieństwo, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej bez żadnej umowy".

May znalazła się w sytuacji, "z której istnieje tylko jedno wyjście" - dodaje. "Jeśli Izba Gmin odrzuci umowę, którą wynegocjowała, to musi (...) konsultować się z narodem. Referendum, w którym jej umowa byłaby zderzona z opcją pozostania w Unii Europejskiej, przełamałoby impas i dało - w razie zwycięstwa - jednoznaczny mandat do wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej" - podkreślono.

Krytyczny był również konserwatywny "The Telegraph", który zaznaczył, że choć "May przetrwała rzucone jej wyzwanie w sprawie przywództwa w partii, to nic się nie zmieniło".

Gazeta ostrzegła wręcz, że "im dłużej May wykręca się od jasnych działań, tym bliżej jesteśmy bezumownego wyjścia (z UE) lub jakichkolwiek odpowiednich przygotowań do takiego scenariusza".

"May okazała wielką wytrzymałość, ale sama jest sobie winna znalezienia się w sytuacji, do której doszło przez to, jak zarządzała negocjacjami, i przez feralną decyzję o rozpisaniu (przedterminowych) wyborów parlamentarnych, w których straciła większość (w Izbie Gmin)" - oceniono.

"Posłowie Partii Konserwatywnej dali May wotum zaufania, ale prawda jest taka, że wielu z nich zagłosowało za nią tylko dlatego, że obawiali się niestabilności, która zapanowałaby, gdyby zmuszono ją do odejścia z Downing Street. Strach, a nie optymizm jest główną emocją, która kieruje naszą polityką. Jak to się stało, że decyzja Brytyjczyków o umocnieniu niepodległości naszego narodu przeistoczyła się w taką tchórzliwą, upokarzającą sytuację?" - pytał "Telegraph".

Liberalny "The Guardian" ocenił z kolei, że byłoby "urojeniem wyobrażanie sobie, że inny lider byłby w stanie zarządzać taką sytuacją lepiej niż obecny". Takie założenie opiera się na wypieraniu tego, jak kosztowne byłoby zrealizowanie jakiegokolwiek innego Brexitu i jak nierealistyczne obietnice złożyli uczestnicy kampanii za wyjściem z UE - dodano.

Dziennik stanowczo skrytykował rywali May wewnątrz Partii Konserwatywnej, pisząc, że ich próba wypowiedzenia posłuszeństwa wobec szefowej rządu "świadczy o arogancji i hipokryzji" wiążącej się z przekonaniem, że "w tak kluczowym momencie premier może być wybrany spośród dwóch możliwych kandydatów wyłonionych przez posłów ugrupowania w głosowaniu, w którym bierze udział jedynie 100 tys. członków Partii Konserwatywnej, ignorując resztę kraju".

"May ma wiele wad, a jej błędna ocena sytuacji jest główną przyczyną obecnego kryzysu, choć nie jedyną. Jednocześnie przyznała, że Brexit wymaga trudnych wyborów: pomiędzy wolnym handlem i zamkniętymi granicami, regulacyjną autonomią i dostępem do rynku. Zwolennikom pozostania w UE i wyjścia ze Wspólnoty może się nie podobać balans zapisany w jej propozycji, ale nikt nie może zaprzeczyć, że (May) dokonała pewnych wyborów i nie udaje, że istnieje perfekcyjny Brexit, który wyróżnia ją na tle jej rywali powtarzających niebezpieczne fantazje o wyjściu bez umowy z UE" - oceniono, wzywając premier do "ponownego wypchnięcia eurofobów na margines brytyjskiej polityki".

Z kolei tabloid "The Sun" przestrzegł szefową rządu, aby poważnie potraktowała obawy północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), zaznaczając, że to głównie od ich decyzji zależy, czy utrzyma się na stanowisku. "Jeśli tylko oni podejmą taką decyzję, to następne wybory nie będą w 2022 roku, ale za kilka tygodni" - wskazał.

Gazeta zastrzegła jednocześnie, że zwycięstwo May nad eurosceptyczną frakcją Partii Konserwatywnej nie daje jej mandatu na złagodzenie podejścia do negocjacji z Unią Europejską. "Prawdziwymi sędziami wydającymi wyrok na temat tego, jak poradziła sobie z negocjacjami z UE, będzie 17,4 miliona wyborców, którzy zagłosowali za wyjściem ze Wspólnoty" - napisano.

"Wśród jej wielu błędów najpoważniejszym jest narażenie naszego wspaniałego kraju (...) na egzystencjalne ryzyko ekstremistycznego rządu marksistów z Partii Pracy. (...) Torysi muszą się zjednoczyć i odzyskać reputację kompetentnej partii. Każdy konserwatysta musi pamiętać o jednym: jeśli wy się nie doprowadzicie do porządku, to skończymy z Corbynem (jako premierem)" - ostrzeżono.

Podobne stanowisko zajął eurosceptyczny tabloid "Daily Mail", który wezwał "torysowskich sabotażystów do zmierzenia się z rzeczywistością i zaprzestania wojny domowej" w obliczu groźby przejęcia władzy przez opozycyjną Partię Pracy.

"Na nieco ponad sto dni przed najważniejszym momentem w powojennej historii Wielkiej Brytanii, kiedy wyjdziemy z Unii Europejskiej w poszukiwaniu nowej, jasnej przyszłości, posłowie Partii Konserwatywnej w żenujący sposób angażują się w pojedynek między sobą" - grzmiano.

Jak podkreślono, "w prawdziwym świecie, gdzie ludzie mają pracę, pensje i kredyty do spłacenia, które są zależne od działania stabilnego rządu, ich niesmaczne wygłupy" były zdumiewające.

"Mail" zaznaczył, że choć wypracowane przez May porozumienie w sprawie Brexitu "nie jest idealne", to - z pomocą pozostałych unijnych liderów - "uzyskanie lepszych warunków pozwoliłoby na uniknięcie katastrofalnego bezumownego wyjścia z UE, zgubnego zarówno dla Wielkiej Brytanii, jak i Wspólnoty".

"Trzeba zmierzyć się z faktami: jedyna osoba, której służy trwająca niestabilność, to Jeremy Corbyn, który mógłby domyślnie trafić na Downing Street (jako lider opozycji). (...) Czy torysi są gotowi na to, by zaryzykować doprowadzenie do objęcia teki premiera przez wspierającego Irlandzką Armię Republikańską marksistę, który zniszczyłby naszą gospodarkę, unię i wszystko, co sobie cenią?" - pytali.

Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską 29 marca 2019 roku.