Zdecydowana większość państw członkowskich ONZ przyjęła Światowy Pakt ws. Migracji. Nasz rząd już wcześniej zadecydował, że Polska do niego nie przystąpi
Przyjęcie Światowego Paktu ws. Migracji zostało zaaprobowane przez 164 kraje. Na konferencji ONZ w marokańskim Marrakeszu zabrakło przedstawicieli państw, które już wcześniej wycofały się z paktu, jak Polska i pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej, Austria, Łotwa czy USA. Część państw, m.in. Izrael, Szwajcaria i Włochy, nie podjęło jeszcze decyzji, czy przystąpi do układu.
Po raz pierwszy w historii ONZ stworzyła szczegółowy dokument dotyczący kwestii związanych z migracją. Organizacja szacuje, że w 2017 r. na świecie żyło 258 mln przesiedleńców. 23 cele spisane w pakcie mają za zadanie uregulować światową migrację poprzez międzynarodową współpracę, w tym lepszą koordynację służb granicznych czy opisanie procedur związanych z readmisją. Dokument akcentuje także prawa człowieka przysługujące migrantom oraz podaje metody na ich integrację poprzez włączenie do systemu edukacji i rynku pracy.
Sekretarz generalny ONZ António Guterres podkreślał wczoraj, że dokument nie jest wiążący prawnie. To właśnie ewentualna ingerencja przepisów paktu w krajową jurysdykcję wzbudziła największy niepokój w krajach, które ostatecznie nie pojawiły się na konferencji. – Nasze reguły, nasze suwerenne zasady dotyczące i ochrony granic, i kontroli przepływu migracji są dla nas absolutnym priorytetem – argumentował odrzucenie porozumienia premier Mateusz Morawiecki 2 listopada. Choć pkt 7 dokumentu zaczyna się od stwierdzenia, że „struktura paktu nie jest wiążąca prawnie”, to krytycy przekonują, że na 31 stronach aż kilkadziesiąt razy pada zwrot „zobowiązujemy się”.
I tak na przykład cel nr 5 paktu zobowiązuje państwa do „dostosowania ścieżek regularnej migracji w sposób ułatwiający mobilność pracowników i godną pracę”, a z możliwych sposobów działania wymienia m.in. liberalizację reżimu wizowego oraz ułatwienie przychodźcom dostępu do procedury łączenia rodzin. Część prawników komentujących dokument w ostatnich tygodniach przyznała, że soft laws, czyli miękkie prawa, do których zalicza się pakt, mogą z czasem przenikać do krajowych systemów prawnych.
Na decyzję państw, które odstąpiły od Paktu, miał wpływ ostry sprzeciw środowisk prawicowych. Austriacki rząd popierał pracę nad dokumentem aż do momentu, kiedy głośną kampanię przeciwko paktowi rozpoczął antyimigrancki Ruch Identytarystów. Podobna ewolucja była widoczna także nad Wisłą. Jeszcze w 2016 r. prezydent Andrzej Duda podpisał deklarację ONZ na temat stworzenia Paktu. Również w trakcie trwających 18 miesięcy konsultacji strona polska nie zgłaszała istotnych uwag krytycznych wobec projektu paktu. Decyzję o odstąpieniu od niego polski rząd podjął dopiero przy narastającej krytyce, m.in. ze strony Ruchu Narodowego.
Gorące dyskusje trwały zresztą w niemal wszystkich państwach unijnych. W Niemczech, które do paktu przystąpiły, demonstracje organizowała Alternatywa dla Niemiec, a pod internetową petycją przeciwko przyjęciu dokumentu zgromadziła ponad 100 tys. głosów. W Belgii z powodu podpisania paktu przez rząd koalicję opuścił prawicowy Nowy Sojusz Flamandzki.
Konsekwencją przyjęcia Światowego Paktu ws. Migracji jest utworzenie Sieci ds. Migracji, która ma zapewnić poszczególnym rządom wsparcie we wdrożeniu założeń dokumentu.
Formalnie pakt zostanie przyjęty przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 19 grudnia w Nowym Jorku. Jak się dowiedzieliśmy w warszawskim przedstawicielstwie Agencji ONZ ds. Uchodźców, do końca roku ZO ONZ planuje też przyjąć Globalny Pakt ws. Uchodźców, który ma wzmocnić pomoc międzynarodową dla państw, na których spoczywa największy ciężar z powodu migracji. Chodzi przede wszystkim o Bangladesz, który przyjął muzułmańskich tułaczy uciekających przed prześladowaniami w Mjanmie; Liban, który stał się drugim domem dla setek tysięcy Syryjczyków, czy Ugandę, na której terytorium stanęły obozy dla przybyszy z Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Płd.