Nie jest prawdą, że byłem trzykrotnie efektywnie wezwany do prokuratury oraz że unikam z nią kontaktu - napisał w oświadczeniu przesłanym PAP Janusz Palikot, dodając, że trudno odebrać wypowiedzi przypisywane śledczym inaczej niż jako "złośliwy i nieuprawniony atak na jego dobrą reputację".

Z informacji prokuratury wynika, że w ostatnim miesiącu Palikot był trzykrotnie wzywany do prokuratury w charakterze podejrzanego, ale nie stawił się przed prokuratorem. Do prokuratury przybył jednak jego obrońca. Rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej Łukasz Łapczyński powiedział PAP, że śledczy podejmą działania mające na celu wykonanie czynności procesowych. Jak ustaliła PAP, oznaczać to może, że b. poseł zostanie doprowadzony do prokuratury.

"Wobec informacji, która pojawiła się w mediach, że rzekomo nie stawiłem się trzykrotnie na wezwanie Prokuratury i sugestii, że unikam udziału w czynnościach procesowych Prokuratury, informuję, że nie jest prawdą, że byłem trzykrotnie efektywnie wezwany do Prokuratury i nie jest prawdą, że unikam kontaktu z Prokuraturą lub udziału w czynnościach procesowych" - czytamy w oświadczeniu.

Palikot podkreśla w nim, że jest tymi informacjami zaskoczony, ponieważ respektuje prawo. "I do tej pory sądziłem, że Prokuratura prawo to także respektuje" - dodał. Jak podkreślił, trudno odebrać wypowiedzi przypisywane śledczym inaczej niż jako "złośliwy i nieuprawniony atak" na jego dobrą reputację.

"W rzeczywistości, w dniu 30 listopada odebrałem skierowane do mnie pismo z wezwaniem na przesłuchanie w dniu 27 listopada. Zatem w związku z tym, że zostałem wezwany zbyt późno, tj. po dacie wyznaczonej czynności, w sposób oczywisty nie mogłem się stawić mimo najlepszej woli. Po odbiorze tego pisma natychmiast napisałem do Prokuratury, że kierowane do mnie wezwanie przyszło do mnie po dacie planowanej czynności i wyjaśniłem w ten sposób moje usprawiedliwione niestawiennictwo" - tłumaczy w oświadczeniu b. poseł.

"Następnie, doręczone zostało mi w dniu 5 grudnia o godz. 18.15 w Białymstoku wezwanie na przesłuchanie w dniu 7 grudnia 2018 r. na godz. 11.00 w Warszawie. W związku z tym, że tego dnia miałem zaplanowane ważne wydarzenia związane z prowadzoną przeze mnie działalnością gospodarczą, natychmiast poinformowałem o tym Prokuraturę pisemnie (drogą faksową i listem), wnosząc, by termin ten zmieniono na inny oraz apelując o informowanie mnie o planowanych czynnościach z moim udziałem z odpowiedzialnym i rozsądnym wyprzedzeniem, bym mógł w nich wziąć udział. Zatem efektywnie, czyli z doręczeniem wezwania przed terminem planowanej czynności, zostałem poinformowany tylko raz. Natychmiast zareagowałem na to wezwanie starannie, sumiennie i odpowiedzialnie, prosząc o zmianę terminu tej czynności, co wydaje się racjonalne i zrozumiale dla każdego obywatela" - czytamy.

"Z tego powodu ze zdumieniem przyjmuję wypowiedzi przypisywane w mediach śledczym, że rzekomo unikam stawiennictwa na wezwania. Dodam, że moje miejsce zamieszkania znane jest organom ścigania, a jestem prawie każdego dnia obecny na publicznych spotkaniach w całej Polsce" - zaznaczył Palikot.

Jak przekazał PAP prok. Łapczyński, postanowienie o postawieniu zarzutów dotyczy śledztwa ws. uchylania się od opodatkowania przy sprzedaży udziałów w spółkach Polmos Investment Sp. z o.o. oraz Towarzystwie Inwestycyjnym Janusza Palikota S.A., w wyniku czego doszło do narażenia na uszczuplenie podatku w kwocie ponad 1 mln zł. Przestępstwo to jest zagrożone karą grzywny, karą pozbawienia wolności albo obu tym karom łącznie.