Sąd Konstytucyjny Federacji Rosyjskiej zatwierdził w czwartek umowę o granicy dwóch podmiotów FR na Kaukazie Północnym: Czeczenii i Inguszetii, przychylając się do argumentów władz Inguszetii. Wcześniej umowa stała się w Inguszetii powodem masowych protestów.

Sprawą umowy o granicy dwóch regionów Sąd Konstytucyjny zajął się na wniosek przywódcy Inguszetii Junusa-Beka Jewkurowa. Zwrócił się on do tej instancji, gdy pod koniec października regionalny sąd konstytucyjny Inguszetii zakwestionował porozumienie, które Jewkurow podpisał z przywódcą Czeczenii Ramzanem Kadyrowem. Obaj liderzy uzgodnili pod koniec września w umowie przebieg granicy i wymianę terytoriów między republikami, wchodzącymi w skład FR.

Sąd Konstytucyjny, który obradował od końca listopada, ogłosił w czwartek decyzję, w której zgodził się z argumentacją Jewkurowa. Uznał, że przywódcy republik nie musieli poddawać sprawy granicy pod referendum w swych regionach. Taki plebiscyt odbywa się wtedy, gdy chodzi o zmianę już istniejącej granicy, natomiast granica pomiędzy Inguszetią i Czeczenią nigdy wcześniej nie została ustalona.

Sąd nie zgodził się też z oceną, że naruszenia podczas głosowania w parlamencie Inguszetii nad ratyfikacją umowy o granicy znacząco wpłynęły na wynik głosowania. Wreszcie, ocenił, że regionalny sąd konstytucyjny Inguszetii nie miał kompetencji, by rozpatrywać sporną umowę. Dotyczy ona bowiem dwóch podmiotów Federacji Rosyjskiej, co wykracza poza kompetencje sądu regionalnego.

Sąd Konstytucyjny wysłuchał w ostatnich dniach zarówno zwolenników, jak i przeciwników umowy o granicy.

Jak relacjonuje dziennik "Wiedomosti", od rana w czwartek w Inguszetii służby porządkowe przygotowywały się do ogłoszenia werdyktu Sądu Konstytucyjnego. W centrum głównego miasta republiki Magasu, gdzie w październiku trwały masowe protesty, zgromadzono znaczne siły policji. Aktywiści wezwani zostali do regionalnego Centrum Przeciwdziałania Ekstremizmowi - służb w strukturze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Sprawa granicy między Inguszetią i Czeczenią dotyczy przynależności ziem i potencjalnej utraty części terytoriów. Jest to sprawa bardzo drażliwa na Kaukazie Północnym, którego narody w przeszłości padły ofiarą deportacji, a ziemie deportowanych władze przekazywały innym grupom. Kwestie te są szczególnie ostre w Inguszetii, którą dzieli spór terytorialny z Osetią Północną o region Prigorodnyj.

Przeciwnicy umowy w Inguszetii argumentują, że przy wymianie terytoriów republika odda Czeczenii około 34 tys. ha ziemi, a w zamian otrzyma o wiele mniejszy obszar. Sprzeciw wzbudził też w Inguszetii sposób przeprowadzenia przez Jewkurowa umowy o granicy - przywódcę republiki oskarżano o faktyczne utajnienie tego procesu, zawarcie umowy w sposób zakulisowy i pospieszny. Przeciwko Jewkurowowi istnieje w Inguszetii aktywna opozycja, krytykująca go z różnych powodów, która teraz zjednoczyła się przeciw niemu w sprawie umowy o granicy.

Pierwsze protesty przeciwko porozumieniu z Czeczenią rozpoczęły się 25 września w rejonie sunżeńskim Inguszetii. Właśnie tamtejsze ziemie mają być przekazane sąsiedniej republice w ramach porozumienia o wymianie równoznacznych terytoriów. Pretensje do tego obszaru rościły sobie obie kaukaskie republiki od 1992 roku, gdy Inguszetia wydzielona została jako odrębna republika.

W drugiej połowie XX wieku oba regiony, zamieszkane przez spokrewnionych językowo i etnicznie Inguszy i Czeczenów, były połączone i tworzyły w składzie ZSRR Czeczeńsko-Inguską Autonomiczną Republikę Radziecką. W 1992 roku Inguszetia wydzielona została jako odrębny podmiot, ale granicy między republikami nie wyznaczono. W Czeczenii rozpoczęła się wojna i kwestia granicy nie została rozwiązana. Jak dziś oceniają komentatorzy w Moskwie, spór wokół jej przebiegu pozostawał kwestią czasu.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)