Deputowani parlamentu Katalonii rozpoczęli w czwartek rano strajk głodowy w klasztorze kapucynów w Barcelonie. 24-godzinny protest jest wyrazem solidarności z osadzonymi w aresztach separatystycznymi politykami z tego regionu Hiszpanii.

Jak poinformował biorący udział w strajku deputowany Republikańskiej Lewicy Katalonii (ERC) w parlamencie Katalonii Sergi Sabria, rozpoczęty w czwartek o godz. 9 protest zakończy się w piątek o tej samej porze.

W prowadzonym na terenie klasztoru strajku głodowym bierze udział ponad 30 katalońskich deputowanych oraz działacze organizacji proniepodległościowych.

W strajku reprezentowane są wszystkie separatystyczne ugrupowania parlamentu Katalonii: ERC, blok wyborczy Razem dla Katalonii (JxCat), a także Kandydatura Jedności Ludowej (CUP). Do głodówki przyłączył się również Joan Josep Nuet, deputowany lewicowej partii Catalunya en Comu-Podem (CECP), która dotychczas dystansowała się od haseł katalońskich separatystów.

Jak poinformowali organizatorzy strajku głodowego, obecność Nueta wśród protestujących nie oznacza popierania tej formy protestu przez jego ugrupowanie, lecz jest "indywidualną decyzją deputowanego".

W czwartek na terenie klasztoru organizowane są również konferencje na temat praw człowieka oraz pozbawionych przemocy form sprzeciwu. Dla zainteresowanych wstęp na wydarzenia jest wolny.

Czwartkowo-piątkowy strajk jest formą poparcia dla czterech katalońskich więźniów politycznych, którzy prowadzą strajk głodowy. W sobotę rozpoczęli go kataloński deputowany Jordi Sanchez oraz były rzecznik zdymisjonowanego w 2017 roku rządu Katalonii Jordi Turull, zaś w poniedziałek ministrowie z tego gabinetu, Josep Rull i Joaquim Forn.

Protest głodowy czterech uwięzionych od 2017 roku katalońskich polityków jest formą sprzeciwu przeciw "złemu traktowaniu ich przez hiszpańskie sądy". Od aresztowania z powodu zarzutów o rebelię hiszpański wymiar sprawiedliwości stale odrzuca wnioski ich adwokatów o warunkowe zwolnienie z aresztu.

Z wyjątkiem Sancheza trzej głodujący separatyści są byłymi członkami rządu Carlesa Puigdemonta, który 1 października 2017 roku zorganizował nieuznawane przez Madryt referendum niepodległościowe w Katalonii. Po zdymisjonowaniu przez rząd Hiszpanii katalońskiego gabinetu jego sześciu członków uciekło za granicę. Niedługo potem ci, którzy zostali w kraju, trafili do aresztu. Część z nich została zwolniona za kaucją.

Wśród tymczasowo uwięzionych przez hiszpański wymiar sprawiedliwości jest w sumie wciąż dziewięć osób.

Marcin Zatyka (PAP)