Prokurator generalny Słowacji Jaromir Cziżnar nakazał we wtorek zwolnienie z aresztu 12 działaczy Greenpeace'u, którzy zostali zatrzymani w środę po wejściu na wieżę wyciągową największej słowackiej kopalni węgla brunatnego.

Cziżnar uznał, że w rzeczywistości nie zaistniały znamiona czynu karalnego, o którym mowa była w zatwierdzonym w niedzielę przez sąd wcześniejszym wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie. Jak zaznaczył, dla wyjaśnienia całej sprawy potrzebne jest dalsze dochodzenie.

W poniedziałek słowacki prezydent Andrej Kiska skrytykował stanowisko sądu. "Nie rozumiem jak z aktywistów można zrobić przestępców. Nie sądzę, by decyzja ta była adekwatna" - napisał w oświadczeniu.

12 aktywistom ze Słowacji, Czech, Belgii i Finlandii postawiono zarzuty uszkodzenia i zagrożenia działalności instytucji pożytku publicznego, za co maksymalną karą jest pięć lat pozbawienia wolności. Aktywiści wywiesili na wieży wielki transparent z napisem w języku słowackim: "Zakończcie erę węglową".

"Oni nigdy nie powinni być wysłani do aresztu" - powiedział dziennikarzom Cziżnar.

W czasie protestu nikt nie ucierpiał, lecz prywatna spółka do której należy kopalnia twierdzi, że spowodował on zagrożenie dla bezpieczeństwa 342 pracujących pod ziemią górników, a wydobycie węgla było przez pięć godzin wstrzymane. W ubiegłym roku głębinowa kopalnia w miejscowości Novaky koło Prievidzy w zachodniej Słowacji dostarczyła blisko 2 mln ton węgla brunatnego. Znaczną część tego wydobycia zużyła znajdująca się również w Novakach druga co do wielkości słowacka elektrownia węglowa. (PAP)