Wobec policjanta, który interweniował w związku z niezastosowaniem się kierowcy Jarosława Kaczyńskiego do organizacji ruchu 30 września w Bydgoszczy, nie prowadzono "żadnych czynności" - poinformowała rzecznik kujawsko-policji podinsp. Monika Chlebicz.

Podkreśliła też, że późniejsze przejście funkcjonariusza do wojska nie miało związku z incydentem, a rozmowy związane ze zmianą przez niego pracy prowadzone były wcześniej. Sprawę zabezpieczenia wizyty osób ochranianych 30 września, gdy obywała się konwencja regionalnej PiS, kontrolowały komendy wojewódzka i główna policji. Gośćmi konwencji byli prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusza Morawiecki, który jest ochraniany przez Służbę Ochrony Państwa.

"W związku z zabezpieczeniem w dniu 30 września br. w Bydgoszczy wizyty osób ochranianych przez SOP, prowadzono czynności związane z podsumowaniem zabezpieczenia i sprawdzeniem prawidłowości związanych z jego przygotowaniem. Dowódcy zabezpieczenia wskazano +obszary+ wymagające korekty w przyszłości. Postępowanie nie skutkowało żadnymi konsekwencjami dyscyplinarnymi. Nie kontrolowano zachowania funkcjonariusza, który zareagował na popełnione wykroczenie zgodnie z przepisami. W stosunku do tego policjanta nie prowadzono żadnych czynności. Kierowca, który nie zastosował się do organizacji ruchu, został pouczony za popełnione wykroczenie. Policjant na własną prośbę przeszedł do służby w wojsku, a rozmowy z tym związane prowadzone były przed 30 września" - napisała w oświadczeniu przekazanym PAP podinsp. Chlebicz.

Incydent miał miejsce na tyłach Filharmonii Pomorskiej, w której odbywał się konwencja PiS.

Jak opisał portal wp.pl, 30 września auto z prezesem PiS miało wjechać pod prąd na drogę jednokierunkową, gdzie zostało zatrzymane przez policjanta. Z auta miał wysiąść "mężczyzna, który przedstawił się jako kierowca Jarosława Kaczyńskiego" i w sposób opryskliwy zażądał przepuszczenia samochodu. Po tym jak policjant odmówił, kierowca miał grozić mu zwolnieniem z pracy. Portal poinformował też, że policjant, który miał przeciwstawić się kierowcy prezesa PiS, pracuje teraz w wojsku, "pracę zmienił po 30 września", a więc po opisywanym przez portal incydencie.

We wtorek posłowie PO Marcin Kierwiński i Krzysztof Brejza na konferencji prasowej w Sejmie poinformowali, że wysłali pisma do premiera, szefa MSWiA i komendanta głównego policji z żądaniem wyjaśnień w tej sprawie. (PAP)

Autor: Jerzy Rausz