Rosyjski sąd na anektowanym Krymie nakazał umieszczenie w areszcie 24 marynarzy Ukrainy, czyli całej załogi okrętów zatrzymanych w niedzielę na Morzu Czarnym. Sąd zakończył w środę rozpatrywanie tzw. środka zapobiegawczego wobec zatrzymanych.

Marynarze mają pozostać w areszcie przez najbliższe dwa miesiące - do 25 stycznia przyszłego roku. Mają status podejrzanych; informacja na stronie internetowej sądu głosi, że dotąd nie przedstawiono im zarzutów. Wcześniej niektóre media rosyjskie podały, że grupie marynarzy przedstawiono zarzuty.

Wśród dziewięciu marynarzy, którzy w środę stanęli przed sądem, byli m.in. dwaj dowódcy zatrzymanych jednostek oraz Andrij Dracz i Wołodymyr Lisowyj, których Rosja wcześniej nazwała funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).

Dzień wcześniej, we wtorek, sąd nakazał umieszczenie w areszcie 15 zatrzymanych, w tym trzech marynarzy, którzy zostali ranni podczas incydentu.

Całą grupę Rosja podejrzewa o popełnienie przestępstwa polegającego na nielegalnym przekroczeniu granicy państwowej. Artykuł rosyjskiego kodeksu karnego, na który powołuje się sąd, mówi o "nielegalnym przekroczeniu granicy, dokonanym przez grupę osób działających w zmowie czy grupę zorganizowaną, albo też z użyciem przemocy czy groźbą jej użycia". Grozi za to kara do sześciu lat więzienia.

Szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin powiedział we wtorek, że Rosja nie ma prawa sądzić ukraińskich marynarzy, gdyż są oni jeńcami wojennymi.

W niedzielę trzy niewielkie ukraińskie okręty wojskowe - holownik Jany Kapu i małe kutry opancerzone Berdiańsk i Nikopol - zostały zatrzymane przez siły specjalne Rosji w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej łączącej Morze Azowskie z Czarnym. Okręty płynęły z Odessy do Mariupola, ukraińskiego portu nad Morzem Azowskim. Rosjanie staranowali holownik i ostrzelali jednostki. Ranne zostały według Rosjan trzy osoby, a według strony ukraińskiej - sześć. Okręty zostały odholowane do Kerczu na Krymie, a ich załoga - zatrzymana.

Rosja twierdzi, że ukraińskie okręty wpłynęły na jej wody terytorialne, czyli 12-milowy pas wód przybrzeżnych. Ukraińska marynarka wojenna ocenia, że jednostki dokonały tzw. nieszkodliwego przepływu, czyli dozwolonej przez prawo szybkiej i nieprzerwanej żeglugi przez morze terytorialne, a do samego ostrzelania okrętów doszło na wodach międzynarodowych.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)