Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zamknął we wtorek bez wydania wyroku sprawę skargi, jaką złożył b. premier Włoch Silvio Berlusconi na zastosowanie wobec niego ustawy, na mocy której otrzymał zakaz kandydowania i został pozbawiony mandatu senatora.

O niewydawanie orzeczenia wnioskował sam Berlusconi, który uznał, że już został zrehabilitowany przez sąd w Mediolanie.

Wydanie 6-letniego zakazu kandydowania i wygaszenie mandatu senatora w 2013 roku było rezultatem ustawy przyjętej rok wcześniej o osobach prawomocnie skazanych.

Pięć lat temu były trzykrotny szef rządu i magnat finansowy otrzymał wyrok 4 lat więzienia (z czego 3 lata podlegały amnestii) za oszustwa podatkowe w jego telewizji Mediaset. Gdy wyrok uprawomocnił się, został wydalony z Senatu.

Decyzja ogłoszona przez Trybunał w Strasburgu oznacza, że nie wypowie się on, czy odebranie mandatu senatora i zakaz kandydowania było naruszeniem jego praw, czy też nie.

Zastosowanie tej ustawy przekreśliło polityczne plany obecnie 82-letniego lidera Forza Italia. Nie mógł on wystartować w wyborach parlamentarnych, które odbyły się w marcu tego roku. W szerszej perspektywie, podkreślają komentatorzy, miało to istotny wpływ na całą scenę polityczną we Włoszech, na której w pierwszej linii zabrakło Berlusconiego po ponad 20 latach jego dominacji.

Decyzja Trybunału w Strasburgu została ogłoszona rok po jego pierwszym posiedzeniu w tej sprawie. Wcześniej Berlusconi cztery lata oczekiwał na zajęcie się przez Trybunał jego skargą, złożoną we wrześniu 2013 r. Parlamentarzyści Forza Italia mówili, że doszło do "kolosalnego opóźnienia".

Polityk miał nadzieję, że dojdzie do tego wcześniej, bo liczył, że będzie mógł ponownie ubiegać się o parlamentarny mandat. Chciał też ponownie ubiegać się o stanowisko premiera.

Przed rokiem prawnik Berlusconiego Edward Fitzgerald argumentował przed Trybunałem w Strasburgu, że ustawa, którą zastosowano wobec polityka, dotyczyła wydarzeń w telewizji Mediaset w latach 1995-1998, a więc na 15 lat przed jej uchwaleniem. A zatem, podkreślał, przepisy te nie mogą działać wstecz.

"To nie była sprawiedliwość, ale rzymski amfiteatr, w którym większość kciuków w dół lub w górę decydowała o czyimś losie" - ocenił pełnomocnik byłego premiera z londyńskiej kancelarii znanej prawniczki Amal Clooney.

W lipcu tego roku prawnicy Berlusconiego napisali w liście do Trybunału, że nie jest już on zainteresowany jego orzeczeniem, gdyż wcześniej zrehabilitował go sąd w Mediolanie. W ten sposób odnieśli się do decyzji sędziów, którzy na podstawie dobrego sprawowania polityka w czasie odbywania wyroku w formie prac społecznych oraz po zakończeniu tej kary orzekli, że ponownie może on kandydować na publiczne urzędy.