Jeśli prawdą jest, że sędzia prowadzącą proces Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Wałęsy pojawiła się gdzieś w koszulce z napisem "Konstytucja" to w mojej ocenie powinna być wyłączona z tego procesu - powiedziała w piątek rzecznik PiS Beata Mazurek.

Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa zeznawali w czwartek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku na rozprawie w rozpoczętym w marcu procesie o ochronę dóbr osobistych z powództwa prezesa PiS przeciwko byłemu prezydentowi. Sprawa dotyczy m.in. wypowiedzi Wałęsy, że szef PiS jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską oraz zarzutów, że Kaczyński wydał polecenia "wrobienia" go, przypisania mu współpracy z organami bezpieczeństwa PRL.

Jak podają niektóre media, sędzia prowadząca sprawę Weronika Klawonn była widziana na zgromadzeniach w koszulce z napisem "Konstytucja".

Beata Mazurek odniosła się do tych doniesień w piątek na konferencji prasowej w Sejmie. "Jeśli prawdą jest, że pani sędzia pojawiała się gdzieś z napisem na koszulce +Konstytucja+ to w mojej ocenie powinna być wyłączona z tego procesu. Jeśli występowała w koszulce +Konstytucja+, to czy nie będzie wyrokowała przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu i nie będzie stronnicza?" - pytała Mazurek.

Odnosząc się do przebiegu rozprawy Mazurek napisała w czwartek na Twittrze: "Wielu Polaków mogło zobaczyć, w jaki żenujący sposób sąd w Gdańsku prowadził proces o ochronę dóbr osobistych Jarosława Kaczyńskiego. Brak reakcji sądu na kolejne inwektywy Wałęsy, każe postawić pytanie o obiektywizm tego procesu".

Mazurek pytana w piątek o swój wpis powiedziała, że to było jej prywatne zdanie i ocena. "Takie miałam odczucia, kiedy widziałam w jaki sposób prowadzone było przesłuchanie w stosunku do prezesa Kaczyńskiego i w stosunku do Lecha Wałęsy" - dodała.

Rzeczniczka PiS podkreśliła też, że jej komentarz do rozprawy nie jest formą politycznego nacisku na sąd. "To nie była żadna próba nacisku czy wywołania wpływu. Nie mam żadnej możliwość politycznego nacisku. Czy politycznym naciskiem jest to, że publicznie wyrażam swoje zdanie? Uważam, że sposób prowadzenia tego postępowania - i mam do tego prawo - był korzystniejszy dla Lecha Wałęsy" - zaznaczyła.

Sąd w Gdańsku zaproponował w czwartek zawarcie ugody między prezesem PiS oraz b. prezydentem. Do zawarcia ugody nie doszło; negocjacje ws. ugody między stronami, na prośbę sądu, prowadzono przez ponad dwie godziny. Czwartkowa rozprawa trwała ponad 8 godzin, z krótkimi przerwami. Wyrok ma zapaść 6 grudnia.

Kaczyński domaga się od Wałęsy przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cele społeczne za wpisy na Facebooku od czerwca do września 2016 r. W pozwie stwierdzono, że ze strony byłego prezydenta padły zarzuty, iż "Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 r." W oświadczeniu, którego domaga się od Wałęsy Kaczyński ma znaleźć się stwierdzenie, że były to "bezprawne i nieprawdziwe zarzuty".

Kaczyński domaga się też przeprosin za słowa Wałęsy o tym, że "nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie". Prezes PiS chce też, by były prezydent przeprosił go za zarzuty wydania polecenia "wrobienia" go, przypisania mu współpracy z organami bezpieczeństwa PRL.