Przykro mi, jeżeli ktoś poczuł się urażony z powodu mojej wypowiedzi dla tygodnika "Wprost". Ubolewam nad tym, ale wynika to tylko z niezrozumienia przekazu - powiedział w czwartek wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.

Gliński odpowiadał w Sejmie na pytania posłów Cezarego Grabarczyka i Rafała Grupińskiego (PO). W ocenie Grupińskiego szef MKiDN "nie potrafi zachować właściwej retoryki". Poseł PO zapytał, czy Gliński jako minister "nie wie, że słowa potrafią ranić mocniej niż nóż i broń, że potrafią tkwić w sercach i pamięci".

Odpowiadając na pytanie parlamentarzysty, Gliński podkreślił, że jego wypowiedź "dotyczyła działań części obecnej polskiej opozycji politycznej". "Miała charakter opisu ich zamierzonych czy niezamierzonych skutków czy, ujmując to nieco inaczej, projekcji państwa zamiarów i celów, realizowanych za pomocą odpowiednio dobranych albo przypadkowo stosowanych technik propagandowych" - powiedział.

Jak dodał, jedyne porównanie, jakiego dokonał, "dotyczy podobieństwa metod i technik działania oraz celów i ewentualnej intencji autorów propagandy, a nie np. jej skali intensywności, sytuacji ogólnej grupy osób, wobec których ona jest stosowana". "Nie mówiąc już o porównywaniu do ewentualnych konsekwencji, ostatecznych skutków podobnych działań, które znamy z historii. To jest skandaliczna nadinterpretacja. Służy do manipulacji, do używania tych najsilniejszych, największych, najcięższych argumentów, żeby niszczyć - mam nadzieję, że wciąż kontrpartnera - na polu politycznym. Nikt przytomny nie może snuć takich paraleli” - stwierdził Gliński.

Szef MKiDN zwrócił uwagę, że "w wolnym, demokratycznym kraju możemy i mamy obowiązek dyskutować o metodach walki politycznej". "Jeżeli kogoś to boli, bo ktoś został zaatakowany czy oskarżony o metody propagandowe - bardzo niebezpieczne w swoich skutkach, bo wyłączające niejako szerokie grupy społeczne z obszaru praw obywatelskich, bo do tego służy ta metoda - to tylko i wyłącznie jest to część polskiej obecnej opozycji (…). Ta część polskiej opozycji, która te metody niestety stosuje. I na tym polega główny problem. Być może także powinien o tym usłyszeć świat, że państwo stosujecie podobne techniki. Nikt więcej nie jest przedmiotem tej mojej krytyki" - zaznaczył.

Według wicepremiera, "wszelkie inne interpretacje są nieuzasadnione". "Jeżeli ktoś poczuł się z tego powodu urażony, to jest mi z tego powodu oczywiście bardzo przykro. Ubolewam nad tym, ale wynika to – mniemam i mam nadzieję – tylko i wyłącznie z niezrozumienia tego przekazu, o którym mówimy" - powiedział.

Jak zaznaczył, wypowiedź dla "Wprost" "odnosiła się jedynie do języka polskiej debaty publicznej, do jej niespotykanego wręcz zaostrzenia. "Mam na myśli określanie przeciwników politycznych takimi słowami jak +PiS-owska szarańcza+, ostatnio w mediach bardzo często powtarzane przez pana Neumanna chociażby (…). Nowotwór, faszyzm, Hitler, jaczejka bolszewicka, neobolszewizm, pisiaki, depisyzacja - jak deratyzacja - obrzydliwy, pisowski; przymiotnik +pisowski+ wypowiadany ze szczególną emfazą, z takim deprecjonującym, emocjonalnym znaczeniem i najlepiej w co drugim zdaniu" - wyjaśnił Gliński.

Cezary Grabarczyk zwracając się do Glińskiego podkreślił, że ten zawiódł jako minister kultury i dziedzictwa narodowego. "Wywołał pan skandal. Nie tylko tu, nad Wisłą, pana słowa zostały odczytane i odpowiednio zinterpretowane, ale także w Europie i za oceanem, u naszego największego sojusznika. +The New York Times+, +The Washington Post+, +Newsweek+ - te tytuły odnotowały pana wypowiedź i określiły jako skandaliczną. Pan utrwala, także swoim dzisiejszym wystąpieniem, stereotyp antysemity" - powiedział Grabarczyk. "Kiedy wycofa się pan z tych skandalicznych słów i kiedy przeprosi za tę wypowiedź?" - dodał.

"Panowie igracie z ogniem, to wy stosujecie te metody i próbujecie tę obrzydliwą, haniebną metodę teraz wykorzystać w walce politycznej, kłamiąc na temat moich intencji i mojej wypowiedzi. Mówiłem wyraźnie o języku propagandy, o niczym więcej. Jest oczywiste, że intencje mojej wypowiedzi były jak najdalsze od urażenia kogokolwiek, narażenia na szwank bardzo dobrych relacji polsko-izraelskich; i proszę tego nie mieszać!" - odpowiedział Gliński.

"(Moje intencje) były też jak najdalsze od dokonywania nieuprawnionych porównań historycznych - tylko szaleńcy albo ludzie złej woli mogą to robić. Chciałem jeszcze raz przestrzec przed niebezpieczeństwem stosowania znanych z przeszłości chwytów retorycznych i propagandowych. Nawoływałem do opamiętania w stosowaniu zła w walce politycznej i takie były moje intencje" - powiedział wicepremier.

Jak podkreślił minister, współczesna Polska nie może stosować takich metod. "Niezależnie od tego, jak wielkie i absurdalne armaty przeciwko mnie wytoczono, będę przeciwko tego typu metodom protestował i będę o tym mówił. Ze smutkiem przyjąłem (...) że ktoś zaczął powtarzać wyrwany z kontekstu fragment zdania i wywołał tak niewspółmierną, nieadekwatną i opartą na fałszywych przesłankach reakcję. Ze smutkiem przyjąłem również komunikat ambasady Izraela w Warszawie, w którym przytoczono moją wypowiedź w sposób niepełny, a niepełna wypowiedź w bardzo łatwy sposób może być manipulowana. Tym bardziej, że dyskusja nt. aktualnych odniesień do metod propagandowych z tamtych ciemnych czasów czy metod np. propagandy bolszewickiej, jest obecna zarówno w polskim życiu publicznym, jak i w debacie naukowej w Polsce i na świecie od bardzo wielu lat" - przypomniał.

"Nie wiem, dlaczego teraz ktoś próbuje tak skłamać, panowie się do tego dokładacie. Będziecie się za to wstydzić przed historią. Mogę jeszcze raz wyrazić ubolewanie, że moje słowa zostały zrozumiane w sposób niewłaściwy. Błędem politycznym z mojej strony było to, że stworzyłem pretekst do niebywałych wręcz, absurdalnych niekiedy nadinterpretacji" - powiedział Gliński.

"Mój szacunek dla wielkiej tragedii narodu żydowskiego wyrażałem wielokrotnie, (...) także czynem i dbałością o pamięć i dziedzictwo kulturowe polskich Żydów, które jest ważnym elementem polskiego dziedzictwa narodowego. Owa dbałość jest naszym obowiązkiem. (...) Przedmiotem działań mojego resortu od wielu lat jest dbanie o pamięć i dziedzictwo kulturowe. To jest piękny, ważny element polskiego dziedzictwa narodowego, z którego jesteśmy dumni i moja wypowiedź w najmniejszym stopniu nie deprecjonuje czy nie odnosi się do tych tragicznych wydarzeń, z którymi państwo próbujecie zlepić tą wypowiedź" - dodał.