Północnoirlandzka Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP) zagroziła w piątek odmową udzielenia poparcia dla porozumienia w sprawie Bexitu z Unią Europejską, gdyby dopuszczało ono w treści możliwość pojawienia się granicy celnej na Morzu Irlandzkim.

Kontrowersje wywołała opublikowana przez dziennik "The Times" kopia listu wysłanego przez premier Theresę May do liderów DUP Arlene Foster i Nigela Doddsa, w którym szefowa rządu tłumaczyła, że negocjatorzy UE domagają się zapisania możliwości utrzymania Irlandii Północnej we wspólnym rynku i unii celnej nawet po wyjściu Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty.

Taki mechanizm - nazywany "awaryjnym rozwiązaniem wobec awaryjnego rozwiązania" (backstop to backstop) - jest jedynie hipotetyczną reakcją na inne hipotetyczne wydarzenie, jakim byłoby załamanie się negocjacji w sprawie przyszłych relacji handlowych Wielkiej Brytanii ze Wspólnotą.

Domyślnym zabezpieczeniem przed powrotem do tzw. twardej granicy w Irlandii jest zapowiedź brytyjskiego rządu dotycząca czasowo ograniczonego utrzymania tymczasowego członkostwa w unii celnej przez całe Zjednoczone Królestwo nawet po wyjściu z UE i zakończeniu tzw. okresu przejściowego, aż do momentu znalezienia innego rozwiązania, np. dzięki postępowi technologii.

Unijni negocjatorzy obawiają się jednak, że ewentualny upadek rozmów w sprawie przyszłego porozumienia mógłby doprowadzić do wycofania się rządu w Londynie z tego mechanizmu, pozostawiając bez żadnej ochrony przed powrotem do kontroli granicznych w Irlandii, które - zdaniem wielu ekspertów - mogłyby zagrażać procesowi pokojowemu na wyspie.

W swoim liście May napisała, że "jest dla niej jasne, że nie może zaakceptować żadnych okoliczności lub warunków, w których (pozostanie Irlandii Płn. w unii celnej i części wspólnego rynku bez reszty kraju - PAP) mogłoby wejść w życie". "Times" zaznaczył jednak, że "DUP zinterpretowało jej dobór słów jako zapowiedź tego, że możliwość takiego mechanizmu zostanie zapisana w umowie", co już byłoby nieakceptowalne jako hipotetyczne otwarcie drogi do naruszenia integralności Zjednoczonego Królestwa.

"List premier jest sygnałem alarmowym dla tych, którzy cenią sobie integralność naszej cennej unii i tych, którzy chcą porządnego Brexitu dla całego Zjednoczonego Królestwa" - napisała na Twitterze Foster w reakcji na publikację gazety.

Rzecznik DUP ds. Brexitu Sammy Wilson poszedł nawet o krok dalej, mówiąc wprost, że ugrupowanie jest "bardziej zawiedzione niż wściekłe" podejściem szefowej rządu. "Jeśli porozumienie tego typu trafiłoby do Izby Gmin, nie sądzę, byśmy je poparli" - zadeklarował.

Rządząca Partia Konserwatywna potrzebuje jednak głosów posłów DUP w parlamencie, po tym jak w przedterminowych wyborach parlamentarnych w czerwcu 2017 roku ugrupowanie straciło samodzielną większość w Izbie Gmin. Brak poparcia dla porozumienia mógłby wywołać kryzys polityczny; rząd potrzebowałby wsparcia ze strony deputowanych innych ugrupowań.

Nieformalne dyskusje na temat przyszłego statusu Irlandii Północnej i relacji z Irlandią zdominują ponadto agendę piątkowego spotkania Rady Brytyjsko-Irlandzkiej na Wyspie Man. W rozmowach wezmą udział m.in. irlandzki premier Leo Varadkar, brytyjski wicepremier David Lidington, a także pierwsi ministrowie Szkocji i Walii, Nicola Sturgeon i Carwyn Jones.

Rozmowy na temat opuszczenia Wspólnoty przez Wielką Brytanię trwają od maja 2017 roku. Bruksela chce je zakończyć jak najwcześniej, by mieć czas na zaakceptowanie porozumienia przez Parlament Europejski i Radę UE. Musi to nastąpić przed Brexitem, który jest przewidziany na 29 marca 2019 roku.

Jednak dłużej zatwierdzanie umowy może potrwać w brytyjskim parlamencie. Już teraz jako główna przeszkoda w zawarciu porozumienia z UE wskazywane są polityczne kłopoty, zwłaszcza silny opór frakcji eurosceptycznej i niestabilność rządu May.