Banki państwowe i BZ WBK wykorzystały pół roku, w którym rząd PiS zamroził projekt ustawy o skróceniu okresu przedawnienia, na wyczyszczenie portfela wierzytelności ze złych długów kosztem Polaków inwestujących w GetBack - uważają politycy Nowoczesnej.

Odnosząc się do tych zarzutów wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych Janusz Szewczak (PiS) powiedział PAP, że "jest to teoria spiskowa Nowoczesnej", a politycy tej formacji "nie mają pojęcia o dzisiejszym rynku finansowym".

Rzeczniczka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska mówiła na konferencji prasowej, że sprzedaż niespłaconych kredytów przez banki firmom windykacyjnym to normalne operacje gospodarcze. Jednak - jak zwróciła uwagę - 1 lutego 2017 roku ministerstwo sprawiedliwości zaprezentowało ustawę, która skutkowała tym, że "pewna część długów banków będzie już nigdy nie do odzyskania".

Chodzi o projekt nowelizacji Kodeksu cywilnego i niektórych innych ustaw dotyczący przedawnienia wierzytelności. Projekt przewidywał, że sąd będzie musiał ustalić, czy roszczenie jest przedawnione. Jeśli stwierdzi, że upłynął termin przedawnienia, oddali powództwo. Propozycja tej zmiany dotyczyła wszelkiego rodzaju roszczeń - zarówno w obrocie powszechnym, jak i gospodarczym. Jednocześnie projekt przewidywał skrócenie terminów przedawnienia roszczeń majątkowych z 10 do 6 lat.

"Banki w tym momencie dowiedziały się, że muszą części długów pozbyć się tak naprawdę natychmiast, bo za chwile będą warte tyle, co kartka papieru. Do rozwiązania tego problemu potrzebowali jednak czyściciela, który kupiłby od nich te złe długi. Rolę tę przyjął na siebie GetBack. Spółka GetBack potrzebowała czasu, żeby pozyskać ogromne pieniądze na zakup złych długów od banków. Wszystko wskazuje na to, że rząd ten czas dał" - mówiła Hennig-Kloska.

Posłanka wskazywała, że projekt noweli został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji dopiero 6 lipca 2017 r., czyli 11 dni przed debiutem spółki GetBack na giełdzie. Sejm uchwalił ustawę 13 kwietnia 2018 r., a 28 maja 2018 r. została ona podpisana przez prezydenta.

"Co najbardziej znamienne, w tym czasie nowy czyściciel, czy spółka GetBeck wyemitował obligacje, a za pieniądze pozyskane z kieszeni obywateli skupiła długi. Jak się dzisiaj dowiedzieliśmy, również te długi, które objęte ustawą stawały się warte tyle, co kartki papieru" - oceniła rzeczniczka Nowoczesnej.

Hennig-Kloska wskazywała, że zgodę na emisję tych obligacji wydała Komisja Nadzoru Finansowego. W tej sprawie w czerwcu posłanka Nowoczesnej złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników KNF, bo - jak wówczas uzasadniała - w świetle zmian dot. przedawnienia wierzytelności, KNF nie powinna zaakceptować prospektu emisyjnego spółki GetBack.

Poseł Jerzy Meysztowicz przytoczył przykład opisany w czwartek przez Dziennik Gazetę Prawną. Gazeta poinformowała, że w 2017 r. GetBack kupił od Banku Pekao za ponad 140 mln zł pakiet wierzytelności, który sam pierwotnie wycenił na 66 mln zł.

"Firma przepłaciła za ten pakiet wierzytelności 82,5 mln zł. Pikanterii dodaje też to, że była pełna świadomość, zarówno ze strony GetBack, jak i banku Pekao, że po wprowadzeniu ustawy, aż 83 proc. tego pakietu wierzytelności to długi przedawnione i poegzekucyjne, w związku z tym, po wejściu w życie tej ustawy, 83 proc. tych wierzytelności to będą po prostu śmieci" - wskazywał poseł Nowoczesnej.

"Czy ten prezent, który zafundował GetBack państwowemu bankowi nie miał służyć temu celowi, żeby przypodobać się rządzącym tak, aby w czasie kłopotów mógł liczyć na wsparcie instytucji państwa?" - pytał Meysztowicz.

Odnosząc się do tych zarzutów wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych Janusz Szewczak (PiS) powiedział PAP, że "jest to teoria spiskowa Nowoczesnej". "Wiedza ekonomiczna i finansowa posłów Nowoczesnej to wielkie pasmo kompromitacji i śmieszności, oni nie mają pojęcia o dzisiejszym rynku finansowym" - ocenił.

Szewczak podkreślił, że rzeczą oczywistą jest skupowanie przez firmy windykacyjne długów banków i instytucji finansowych, które w ten sposób czyszczą swoje bilanse. "To nie jest nic nowego" - dodał.(PAP)

autorka: Aleksandra Rebelińska