Nawet jeśli wyrok sądu będzie korzystny dla Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, to i tak nie może się on odbyć, bo administracja państwowa zajęła trasę na swoje potrzeby – powiedziała w czwartek dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor.

Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała w środę o wydaniu zakazu organizacji w niedzielę 11 listopada Marszu Niepodległości. Następnie prezydent Andrzej Duda spotkał się z premierem Mateuszem Morawieckim i – jak poinformował rzecznik prezydenta Błażej Spychalski – na spotkaniu ustalono, że zostanie zorganizowany "wspólny biało-czerwony marsz", który będzie objęty patronatem narodowym przez prezydenta, a jego organizacją zajmie się rząd.

Organizatorzy zakazanego Marszu Niepodległości w czwartek odwołali się do sądu od decyzji prezydent Warszawy, a jeszcze w środę zapowiadali, że w ostateczności marsz odbędzie się na zasadzie zgromadzenia spontanicznego.

Ewa Gawor potwierdziła na konferencji prasowej, że w środę przed północą wpłynęło (do urzędu) zawiadomienie o zgromadzeniu, którego organizatorem jest dowództwo garnizonu warszawskiego. "To zgromadzenie jest wyłączone z ustawy prawa o zgromadzeniach. Odbędzie się w godz. 14-18 na trasie od ronda Dmowskiego, przez most Poniatowski oraz rondo Waszyngtona, a więc mogę powiedzieć, że to ta sama trasa, na której miał być Marsz Niepodległości" – powiedziała szefowa BBiZK.

Podkreśliła, że zgłoszone zgromadzenie przewiduje obecność od tysiąca do 50 tys. osób oraz 40 sztuk sprzętu wojskowego. Marsz ma być zabezpieczany przez policję, żandarmerię wojskową, straż miejską i Służbę Ochrony Państwa.

W odniesieniu do odwołania się do sądu przez organizatorów zakazanego przez prezydent Warszawy Marszu Niepodległości Gawor powiedziała, że "chciałaby wiedzieć, jakie będzie stanowisko sądu i czy nasza argumentacja została w pełni poparta przez niezawisły, niezależny sąd, bo to będzie też jakaś wskazówka dla nas na przyszłość".

Podkreśliła jednocześnie, że nawet jeśli wyrok sądu będzie korzystny dla Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, to jej zdaniem "ten marsz i tak nie może się odbyć, bo administracja państwowa zajęła trasę na swoje potrzeby, a oni, jako zgromadzenie, mieli zezwolenie cykliczne na konkretną trasę".

"W mojej ocenie organizator Marszu Niepodległości powinien się dogadać z organizatorem marszu państwowego" – powiedziała Gawor. "Ja gdybym chciała uczcić święto i pójść w marszu z biało-czerwoną flagą, to bym się dołączyła do marszu prezydenta Andrzeja Dudy". Dodała, że gdyby miała inny cel, to by się zastanawiała, co robić, czy organizować zgromadzenie na zasadzie spontanicznego.

Zapytana o bezpieczeństwo podczas marszu organizowanego przez rząd szefowa BBiZK zaznaczyła, że "marsz państwowy jest poza jurysdykcją urzędu stołecznego i wszelkie reakcje będą po stronie organizatora". Dodała, że urząd nie może rozwiązać tego zgromadzenia. "Ja tylko mogę zadzwonić do organizatora i zwrócić na coś jego uwagę – powiedzieć, co widziałam na monitoringu lub jakie wpłynęły do mnie informacje. To mój obowiązek" – podkreśliła. "Dbamy nie tylko o bezpieczeństwo marszu, ale generalnie o bezpieczeństwo w mieście" – dodała.

Tegoroczny Marsz Niepodległości zaplanowany był na niedzielę, a jego hasło to "Bóg, Honor, Ojczyzna". Uczestnicy zamierzali zgromadzić się o godz. 14 przy rondzie Dmowskiego, a następnie przejść Alejami Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego, Wybrzeżem Szczecińskim i ul. Siwca na błonia Stadionu Narodowego. Demonstracja ta odbywała się co roku 11 listopada, począwszy od 2010 r.

Prezydent Warszawy, uzasadniając w środę decyzję o zakazie organizacji Marszu Niepodległości, wskazywała m.in. na to, że rezolucja Parlamentu Europejskiego z października br. w sprawie wzrostu liczby neofaszystowskich aktów przemocy wzywa państwa członkowskie do podjęcia kroków przeciwko mowie nienawiści i przemocy.