758 delegatów należących do Europejskiej Partii Ludowej z wszystkich państw UE wybierze w czwartek w tajnym głosowaniu na kongresie w Helsinkach kandydata do objęcia stanowiska szefa przyszłej KE. Faworytem jest Niemiec, szef frakcji EPL w PE Manfred Weber.

Jego jedynym konkurentem jest były premier Finlandii, znający kilka języków i podkreślający konieczność przejęcia sterów władzy w Europie przez nowe pokolenie - Alexander Stubb.

Jeśli ich popularność mierzyć intensywnością kampanii wyborczej, można by uznać, że to Fin ma większe szanse. Mimo nie najlepszej pogody przed wejściem do centrum konferencyjnego Messukeskus w Helsinkach w środę od samego rana członkowie jego sztabu witali działaczy i gości kongresu z wielkim banerem przedstawiającym zdjęcie i hasło Stubba. Aby podkreślić luz i młodość, z każdym wchodzącym przybijali "piątkę".

W środku też pierwsze banery przedstawiały wizerunek byłego premiera Finlandii, a jego ekipa rozdawała zainteresowanym broszurę z programem w różnych językach. Na tym tle skromnie wyglądała promocja Webera, którego wizerunek w formie nawiązującej popartowskiego sitodruku Andy'ego Warhola dostrzec można było dopiero głębiej przed salą obrad.

Oficjalnie liderzy EPL podkreślali, że obaj kandydaci są świetni. "Jestem bardzo zadowolony, że mamy dwóch młodych kandydatów. Obaj są moimi przyjaciółmi. To nowa generacja dla Europy" - podkreślał na konferencji prasowej na rozpoczęcie kongresu szef EPL Joseph Daul.

Kampania Fina i Niemca różniła się nie tylko ostatniego dnia. Weber kierował bardziej swój przekaz do wewnątrz, do aparatu partyjnego, a Stubb na zewnątrz, do opinii publicznej - podsumowuje w rozmowie z PAP jedna z osób z partii śledzących działania obu polityków w ostatnich tygodniach. "Alex robi super kampanię" - ocenił inny polityk, dodając jednak, że mimo wszystko nie zagłosuje na niego, bo woli postawić na Webera, który wydaje się mu bliższy ideowo.

Choć głosowanie będzie tajne, to duże znaczenie dla delegatów będą miały rekomendacje liderów krajowych. A na tym polu Weber zdecydowanie prześcignął Stubba. Niemiec poza wsparciem kanclerz Niemiec Angeli Merkel dostał też poparcie od pozostałych ośmiu szefów państw i rządów krajów, gdzie liderami są politycy wywodzący się z partii chadeckich.

Z Polski prawo do głosowania będzie miało 60 osób - 11 przedstawicieli PSL oraz 49 z PO. "Skłaniamy się do tego, by głosować na Manfreda Webera" - powiedział PAP w Helsinkach prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Europosłowie PO Róża Thun i Michał Boni, z którymi rozmawiał wysłannik agencji, nie chcieli zdradzić swoich preferencji. Źródła zbliżone do Platformy spekulują, że ugrupowanie to może podzielić swoje głosy między Fina i Niemca, ale większość z nich padnie na szefa frakcji EPL w PE. "Ci, którzy wisieli na symbolicznych szubienicach, mogą głosować za Weberem" - mówi w kuluarach kongresu jeden z jego uczestników.

W ubiegłym roku po jednym z głosowań PE na temat praworządności w Polsce narodowcy w Katowicach powiesili zdjęcia kilku europosłów PO, którzy opowiedzieli się za rezolucją wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności. Byli to Michał Boni, Danuta Huebner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun.

Dla tych polityków, którzy domagają się bardziej zdecydowanych działań instytucji unijnych wobec rządzących w Warszawie, Stubb mógłby być lepszym wyborem. Fin już inaugurując kampanię wymieniał Polskę obok Węgier i Włoch jako kraje rządzone przez siły zagrażające UE od wewnątrz.

O tym, kto zdobędzie nominację, dowiemy się w czwartek krótko po południu. "Moja partia zarekomendowała, by głosować na pana Webera, ale jak wiadomo głosowanie jest tajne. Jednak niezależnie od tego, jaki będzie rezultat, nie będzie przegranego i wygranego. Obaj mają kompetencje, by kierować Komisją Europejską" - powiedziała PAP unijna komisarz Marianne Thyssen, która należy do flamandzkich Chrześcijańskich Demokratów (CD&V).

Wskazanie przez EPL kandydata do objęcia szefostwa KE po przyszłorocznych wyborach do europarlamentu nie przesądza, że to właśnie ta osoba (tzw. Spitzenkandidat) będzie następcą Jean-Claude'a Junckera. Wybór przewodniczącego KE należy bowiem do Rady Europejskiej, czyli szefów państw i rządów krajów unijnych. Skład KE musi jednak zatwierdzić PE, który mocno broni świeżej w UE procedury wyłaniania kandydatów wiodących.

Z Helsinek Krzysztof Strzępka (PAP)