Portugalskie pielęgniarki zakończyły w piątek trwający sześć dni strajk przeciwko oszczędnościowej polityce rządu w publicznej służbie zdrowia. Podczas popołudniowej manifestacji w Lizbonie domagały się m.in. zaległych wypłat za nadgodziny.

W proteście pod siedzibą ministerstwa zdrowia wzięło udział kilka tysięcy pielęgniarek z różnych regionów kraju.

Jak poinformowała PAP szefowa Portugalskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek (SEP) Guadelupe Simoes, manifestacja była kulminacją prowadzonych od 10 października strajków pracowników publicznej służby zdrowia w całym kraju. W akcji brały udział głównie pielęgniarki państwowych szpitali, a ich frekwencja w akcji przekroczyła 60 proc.

“Prowadzony w wybrane dni sześciodniowy strajk doprowadził do odwołania wielu operacji w szpitalach na terenie całego kraju i znacznie wydłużył czas oczekiwania pacjentów na wizyty lekarskie” - powiedziała Simoes.

Przewodnicząca SEP przypomniała, że wśród postulatów strajkujących jest nie tylko kwestia finansowa, ale też oczekiwania dotyczące poprawy warunków pracy. Przypomniała, że środowisko pielęgniarek przystąpiło do protestu z powodu bierności rządu Antonia Costy wobec żądań personelu służby zdrowia.

“Te żądania są wysuwane od początku 2017 r. Niestety rząd stale przesuwa termin negocjacji z protestującymi” - dodała Simoes.

Portugalskie pielęgniarki domagają się m.in. zwiększenia personelu w placówkach publicznej służby zdrowia o 20 tys. osób. Innym ich żądaniem jest natychmiastowa wypłata przez ministerstwo zdrowia łącznej kwoty ponad 1,5 mln euro za nadgodziny.

Od stycznia pracownicy publicznej służby zdrowia w Portugalii strajkowali już przez ponad 110 dni. Twierdzą, że jeśli rząd Costy nie spełni ich oczekiwań, wznowią akcję protestacyjną.

Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)