Trzy czwarte osób objętych obniżką świadczeń odwołało się od decyzji. Ale ich szanse na rekompensatę są bliskie zeru. Natomiast budżet jest dzięki temu bogatszy o 620 mln zł.
MSWiA podkreśla, że to nie oszczędności są głównym motywem wprowadzenia przepisów obniżających emerytury i renty funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL. Ważne jest odebranie byłym funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa Polski Ludowej nienależnych przywilejów. Dlatego świadczenia dla nich nie mogą być wyższe od średniej emerytury wypłacanej przez ZUS – ok. 2,3 tys. zł, renty – ok. 1,6 tys. zł i renty rodzinnej – 1,9 tys. zł w wymiarze brutto.
Zmiana przepisów dała w ciągu 11 miesięcy od ich wejścia w życie 620 mln zł oszczędności, o 80 mln zł więcej niż zakładano.
– Ludzie zostali pozbawieni emerytur, to nie było, jak mówią politycy, obniżenie świadczenia. Mam wielu kolegów, którym ścięto świadczenie do 150–200 zł, ale jako że najniższa emerytura nie może wynosić mniej niż 1029,80 zł brutto, to otrzymują właśnie tyle – mówi prezydent Stowarzyszenia Federacji Służb Mundurowych RP Zdzisław Czarnecki.
Uchwalona w grudniu 2016 r. ustawa dezubekizacyjna, która weszła w życie na początku 2017 r., objęła wszystkie osoby, które między 22 lipca 1944 r. a 31 lipca 1990 r. pracowały w służbach mundurowych. Wykładni, kogo dotyczą nowe przepisy, dokonał Instytut Pamięci Narodowej, przygotowując katalog instytucji, w których służba traktowana jest jako służba w organach bezpieczeństwa PRL.
Przepisy zakładają możliwość odwołania się od decyzji obniżającej świadczenia. Skorzystało z niej prawie 26 tys. osób na ponad 38 tys. objętych obniżką. Według Zdzisława Czarneckiego to niewiele. – Tylko 75 proc. osób odwołało się do sądu, reszta nie wierzy, że coś można osiągnąć – mówi.
Odwołania trafiły do Sądu Okręgowego w Warszawie. On jako jedyny może rozpatrywać skargi w tej sprawie. Jednak na decyzje trzeba poczekać, bo sąd zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego (TK) o ocenę zgodności przepisów ustawy z konstytucją. Kiedy TK zajmie się sprawą, nie wiadomo.
Jeśli TK orzekłby, że przepisy są niezgodne z ustawą zasadniczą, „oszczędności” może trzeba będzie wypłacić. Mec. dr Marta Derlatka nie pozostawia jednak złudzeń. – Trybunał bada tylko, czy przepisy są zgodne, czy niezgodne z ustawą zasadniczą. Jeśli stwierdzi ich niekonstytucyjność, to otwiera się droga do sanacji indywidualnych decyzji – mówi.
Najbardziej realne jest, że kiedyś te sprawy trafią do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. – Jeśli ten stwierdzi naruszenie przepisów konwencji, to może – choć nie musi – zasądzić odszkodowanie wobec osoby, która się poskarży. I wtedy Polska powinna je zapłacić – podkreśla radwokat.
Odwołanie do sądu to niejedyna droga uniknięcia obniżki emerytury lub renty. Funkcjonariusza można wyłączyć spod przepisów ustawy, jeśli udowodni on, że przed 1990 r. bez wiedzy przełożonych podjął współpracę i czynnie wspierał działania organizacji, które działały na rzecz niepodległości Polski. Ustawa zakłada też, że szef MSWiA może w szczególnie uzasadnionych przypadkach nie obniżać świadczeń: służba w organach bezpieczeństwa PRL musiała być krótkotrwała, a po 12 września 1989 r. (tego dnia został powołany rząd pierwszego niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego) „zadania i obowiązki wykonywane były rzetelnie w szczególności z narażeniem życia”. Na 4591 wniosków powołujących się na te przepisy szef MSWiA do tej pory nie wydał żadnej pozytywnej decyzji.
Zmiana stanowiska PiS w sprawie byłych funkcjonariuszy SB?
Posłowie komisji ustawodawczej zaopiniowali Marszałkowi Sejmu stanowisko, że obniżenie emerytur byłych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL do wysokości średniej emerytury wypłacanej przez ZUS jest niezgodne z konstytucją. Jak napisała „Gazeta Wyborcza”, takie stanowisko przedstawiło w opinii Biuro Analiz Sejmowych i w głosowaniu poprali je posłowie PiS.
Czy opinia Komisji oznacza zmianę stosunku PiS do tzw. ustawy dezubekizacyjnej? Zdaniem posła Marka Wójcika z PO, który mocno krytykował jej przepisy, nie ma co na to liczyć. – Uderzenie w emerytów mundurowych było zbyt ważną sprawą, o czym świadczy fakt, że przez rok szef MSWiA nie rozpatrzył pozytywnie żadnego wniosku o to, aby nie obniżać emerytury. Ta sprawa ma charakter polityczny i nie wierzę, aby tu doszło do zmiany stanowiska i w konsekwencji do zmiany ustawy – mówi Wójcik.
Od początku prac nad ustawą podnoszone były argumenty, że jej przepisy są niezgodne z konstytucją, a także europejskimi przepisami dotyczącymi dyskryminacji.
Stanowisko komisji nie jest wiążące dla Marszałka Sejmu.
Tzw. ustawa dezubekizacyjna trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, który ma ocenić, czy jest ona zgodna z konstytucją. Trybunałowi swoje stanowisko będzie przedstawiał Marszałek Sejmu, a jemu opinię w tej sprawie przedstawiła komisja ustawodawcza. Termin rozprawy przed TK nie jest znany. Wyznaczono tylko skład, który ma zająć się tą sprawą.