Rezolucja Parlamentu Europejskiego dotycząca wolności mediów na Białorusi to "kolejny sztuczny zestaw stereotypów, które nie uwzględniają realnej sytuacji ani doświadczenia z reakcją na podobne opisy w przeszłości" - ocenił rzecznik białoruskiego MSZ Anatol Głaz.

Rzecznik odniósł się w ten sposób do przegłosowanej 4 października rezolucji PE w sprawie sytuacji mediów na Białorusi.

"Rozumiemy, że odchodzący (z PE – PAP) europosłowie mają pokusę, by +zagrać+ na temacie białoruskim. Rozumiemy, ale nie podzielamy tego. Korzyść jest zerowa. Proponujemy europosłom, by zmienili zgraną płytę, bo w dialogu Białorusi z instytucjami unijnymi już dawno obecne są nowe melodie" - powiedział Głaz, cytowany przez biuro prasowe MSZ.

Jak ocenił urzędnik, jedyny realny rezultat takich działań to "oczywista dewaluacja powagi i jakości decyzji uchwalanych przez tę strukturę".

W czwartkowej rezolucji PE ocenił, że sytuacja wolności mediów na Białorusi pogarsza się, co potwierdzają "poważne prześladowania niezależnych portali i dziennikarzy". Europosłowie "kategorycznie potępili" represje wobec dziennikarzy.

W sierpniu białoruski Komitet Śledczy wszczął postępowanie karne wobec szeregu dziennikarzy niezależnych mediów w związku z nielegalnym dostępem do płatnych treści państwowej agencji BiełTA.

W sumie w ciągu trzech dni zatrzymano 18 dziennikarzy, niektórzy z nich zostali na kilka dni osadzeni w areszcie w Mińsku.

Rezolucja przypomina również o zatrzymaniach reporterów podczas relacjonowania protestów w 2017 r., prześladowaniu dziennikarzy, którzy współpracują z zagranicznymi mediami bez akredytacji, a także blokowaniu przez władze dostępu do niezależnych portali.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)