W miejscu masowych represji pod Orszą na wschodniej Białorusi władze postawiły tablicę pamiątkową, o którą zabiegali krewni ofiar. Nie ma na niej jednak napisu w języku polskim, choć wśród zamordowanych było wielu Polaków.

Tablicę w miejscu upamiętnienia ofiar represji stalinowskiej na Kobylackiej Górze pod Orszą postawiono pod koniec września. Jak pisze portal Związku Polaków na Białorusi Znadniemna.pl, „bez zbytniej fety i informowania potomków”.

Krewni zabitych od dawna zabiegali o to upamiętnienie, chcieli jednak, by znalazł się tam napis w czterech językach: białoruskim, rosyjskim, polskim i hebrajskim. Władze uznały jednak, że język angielski jest bardziej „rozpowszechniony” niż polski.

Dokładna liczba rozstrzelanych na Kobylackiej Górze nie jest znana, choć krewnym i niezależnym badaczom udało się ustalić już 1740 nazwisk. Wśród nich najwięcej było Białorusinów (1129), a Polacy byli na drugim miejscu (503).

Jak piszą niezależne media białoruskie, m.in. Radio Swaboda, choć ogólnie to działanie władz Orszy jest uznawane za krok w kierunku uznania represji stalinowskich, to jednak napis umieszczony na tablicy jest zbyt „nijaki”, bo dla czytających go osób nie jest jasne, o jaki „smutek” i jaką „pamięć” chodzi.

W miejscu represji na Kobylackiej Górze, nazywanym Orszańskimi Kuropatami, istniało dotychczas nieoficjalne upamiętnienie, stworzone przez krewnych ofiar. Początkowo w rozmowach z aktywistami władze domagały się jego usunięcia w zamian za postawienie tablicy. Ostatecznie jednak pomnik w postaci pamiątkowego głazu pozostał na miejscu.