Przed Sądem Okręgowym w Katowicach rozpoczęła się w piątek rozprawa odwoławcza w procesie oskarżonych o korupcję b. dyrektora katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Krzysztofa R. oraz jego zastępcy Henryka P.

Według prokuratury i sądu I instancji przyjęli oni prawie 1,9 mln zł łapówek od przedstawicieli jednej z firm. Sąd rejonowy wymierzył im kary łączne po 7 lat więzienia. Na rozprawę odwoławczą nie stawił się żaden z oskarżonych; na sali rozpraw są ich obrońcy, którzy złożyli apelacje.

Akt oskarżenia, który trafił do sądu w 2011 r., objął pięć osób. Trzej przedstawiciele firmy, którzy - według ustaleń postępowania - wręczali łapówki, już wcześniej usłyszeli wyroki. Już na etapie śledztwa przyznali, że dawali szefom katowickiego oddziału GDDKiA część kwoty każdej zapłaconej faktury i dobrowolnie poddali się uzgodnionej z prokuratorem karze - pozbawienia wolności w zawieszeniu i grzywny w wysokości od 25 tys. do 70 tys. zł.

W grudniu 2017 r. skazani zostali dwaj b. szefowie GDDKiA. Sąd Rejonowy Katowice-Wschód uznał, że przyjmowali łapówki od wcześniej skazanych osób. Poza karami pozbawienia wolności na 7 lat sąd orzekł przepadek korzyści z przestępstwa (po 941 tys. zł), wymierzył R. i P. po 216 tys. zł grzywny i zakazał im zajmowania stanowisk kierowniczych w administracji przez 8 lat. Zobowiązał ich także do pokrycia kosztów procesu - chodzi w sumie o ok. 50 tys. zł.

Według oskarżenia, szefowie katowickiego oddziału GDDKiA w latach 1998-2006 przyjmowali łapówki w zamian za preferencyjne traktowanie przy konkursach, przetargach oraz po to, aby utrzymać kontrakty i dalszą współpracę z jedną ze spółek. Działająca w Rudzie Śląskiej firma zajmowała się m.in. poziomym oznakowaniem dróg, współpracę z GDDKiA rozpoczęła w połowie lat 90.

Według oskarżenia i sądu I instancji po uzyskaniu pierwszego zamówienia Henryk P. oświadczył, że warunkiem dalszej współpracy będzie przekazywanie mu pieniędzy w wysokości kilku procent wartości każdej zapłaconej faktury.

Zdaniem sądu rejonowego, pieniądze - pobierane z kasy rudzkiej spółki jako zaliczki - przekazywano w siedzibie katowickiego oddziału GDDKiA, a przyjmował je P., po czym połowę kwoty przekazywał R. Czasem łapówki miały być przekazane w obecności dyrektora lub - w przypadku nieobecności P. - także bezpośrednio R. Zaliczki rudzka firma rozliczała na koniec każdego roku, m.in. poprzez rezygnację z dywidendy lub fikcyjną sprzedaż znaku towarowego. W 2007 r. spółka została sprzedana.

Sąd uznał, że obaj dyrektorzy GDDKiA dzielili się korzyściami majątkowymi po połowie, a z łapówek majątkowych uczynili sobie stałe źródło dochodu - brali je przez osiem lat, działali w sposób zaplanowany i regularnie.

Na początku procesu oskarżeni oświadczyli, że nie przyznają się do winy, choć wcześniej P. potwierdził, że proceder miał miejsce. Sąd rejonowy uznał, że wiarygodne były jego wcześniejsze wyjaśnienia - były one zbieżne z innymi dowodami, m.in. zeznaniami przedstawicieli rudzkiej spółki.

Poza korupcją b. dyrektor oddziału GDDKiA został oskarżony także o podanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych za lata 2001-2009, nie wykazując w nich części środków finansowych. Za złamanie przepisów ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne sąd I instancji skazał go za to na 1,5 roku. Jego zastępca ma natomiast dodatkowo zarzut nielegalnego posiadania broni - rewolweru sygnałowego. Sąd wymierzył mu za to karę ośmiu miesięcy więzienia.