Nie chronimy nikogo, żadnej grupy zawodowej czy społecznej przed odpowiedzialnością za przestępstwa pedofilii, wszyscy są traktowani przez ten system tak samo - powiedział w piątek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zapowiedział wytoczenie procesów ws. informacji o rzekomej ochronie jakiejś grupy pedofilów.

W piątek "Gazeta Wyborcza" w artykule "Księża wyjęci z rejestru pedofilów" podała, że w części jawnej stworzonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym nie znajdują się dane księży, którzy popełnili tego rodzaju przestępstwa. Gazeta przywołała m.in. przykład księdza, który "przez 10 lat molestował i zmuszał do seksu ministrantów, a następnie został za to prawomocnie skazany i nie figuruje na liście stworzonej przez MS".

Minister Ziobro odnosząc się do tych doniesień na konferencji prasowej podkreślił, że są to "kłamliwe i niezwykle nikczemne pomówienia". "Każdy, kto zna moją konsekwencję w zakresie zwalczania przestępczości, w szczególności wymierzonej w obszar wolności seksualnej dzieci, wie, że konsekwentnie przez całą swoją drogę profesjonalną zmierzałem do zaostrzenia odpowiedzialności karnej w tym obszarze i do napiętnowania tych, którzy tego rodzaju nikczemnych przestępstw się dopuszczają. Dotyczy to wszystkich osób jakichkolwiek kategorii zawodowej" - oświadczył Ziobro.

Jego podkreślił "kłamstwem i insynuacją jest twierdzenie, (...) że celowo jest prowadzona operacja ukrywania księży skazanych za pedofilię". "Kłamstwem jest insynuacja, że ten rejestr pozwala w jakikolwiek sposób manipulować danymi, które są wprowadzone do tego systemu w oparciu o wyroki orzekane przez polskie sądy" - tłumaczył minister.

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przypomniał, że o umieszczeniu w jawnym rejestrze decyduje kwalifikacja prawna czynu przyjęta przez sąd wobec sprawcy w wyroku. "W tym wypadku (opisanym przez GW) sąd nie przyjął kwalifikacji art. 197 par. 3 pkt 2 Kodeksu karnego, jak wskazuje gazeta, ponieważ czyn miał miejsce w okresie, w którym nie obowiązywał ten przepis" - zauważył wiceszef MS. Zgodnie z tym przepisem "jeżeli sprawca dopuszcza się zgwałcenia wobec małoletniego poniżej lat 15 podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3 do 15 lat więzienia. Przyjęcie takiej kwalifikacji oznacza umieszczenie sprawcy w jawnym rejestrze pedofilów.

DOWIEDZ SIĘ, DLACZEGO W REJESTRZE SPRAWCÓW PRZESTĘPSTW NA TLE SEKSUALNYM NIE MA KSIĘŻY >>

Warchoł zauważył jednak, że przepis ten został wprowadzony w czerwcu 2010 r. "Do 2010 r. wszystkie zgwałcenia małoletnich były kwalifikowane wedle typu podstawowego, czyli art. 197 par. 1" - wyjaśnił. Jak dodał sąd przyjmując w tej sprawie kwalifikację prawną musiał więc stosować przepis względniejszy, a to kwalifikacja prawna decyduje o tym, czy ktoś trafi do rejestru, czy też nie.

"Podchodzimy z całą powagą i z najwyższym potępieniem do tego rodzaju przestępstw o charakterze pedofilskim i nie chronimy nikogo, żadnej grupy zawodowej czy społecznej przed odpowiedzialnością i umieszczeniem w jawnym bądź niejawnym rejestrze" - podkreślił Ziobro.

Zapewnił, że zbadane zostały przypadki księży, którzy dopuścili się pedofilii. "Żaden z tych przypadków podnoszonych medialnie nie potwierdził się jakoby ustawa źle zadziałała i nie ujęła w kartotekach czy to jawnego rejestru (...), a przede wszystkim tego niejawnego rejestru, jakiejś osoby, a w szczególności osoby duchownej. Wszystkie osoby skazane, o których nam wiadomo, (co do których) były zgłaszane przez media wątpliwości, że nie są umieszczone w rejestrach, wedle naszej wiedzy, zostały właściwie przez ustawę i przez system potraktowane. I ten system działa prawidłowo" - zapewnił minister.

Podkreślił jednocześnie, że "sugerowanie w nikczemny sposób", że chroniona jest jakaś grupa pedofilów, spotka się z wytoczeniem procesów. Zapowiedział wytoczenie procesów w tej sprawie dziennikarzom, autorom artykułu, "jak i tym wszystkim dziennikarzom i mediom, które takie informacje będą podawać czy powtarzać". "Nie zamierzam dalej tolerować tego rodzaju kłamstw" - powiedział Ziobro.

Ocenił, że publikacja "GW" zmierza do "uderzenia przeciwnika politycznie, zwłaszcza w kontekście wyborczym". "Nie przypadkiem pojawiło się siedmiokrotnie nazwisko ministra Patryka Jakiego. Jest to zaangażowanie Gazety Wyborczej poniżej poziomu brukowca w kampanię i atak na osobę ministra Jakiego - który w pracach nad tą ustawą odegrał bardzo istotną rolę - poprzez kłamliwe oskarżenia, że chronimy pedofilów księży" - zaznaczył Ziobro.

Ziobro zapewnił, że rejestr pedofilów działa obiektywnie. "Wszyscy są traktowani przez ten system tak samo. W związku z tym zarzuty (GW - red.), że bronimy księży pedofilów są po prostu kłamstwem i mają charakter nikczemny" - podkreślił szef MS.

Dane sprawców są dostępne w funkcjonującym w praktyce od początku roku rejestrze na stronie Biuletynu Informacji Publicznej MS. Składa się on z dwóch części: ogólnodostępnej (rejestr publiczny) i z dostępem ograniczonym, z którego korzystają przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi.

W rejestrze - jak podało MS - jest obecnie 3 tys. 355 osób. Tylko część z nich - sprawcy najpoważniejszych czynów - znalazło się w części publicznej rejestru. W tej ogólnodostępnej części znajduje się obecnie 826 nazwisk.

W części ogólnodostępnej rejestru od początku roku są imiona i nazwiska oraz fotografie skazanych prawomocnie pedofilów, którzy dopuścili się gwałtów na dzieciach poniżej 15. roku życia, a także pedofilów-recydywistów oraz sprawców gwałtów ze szczególnym okrucieństwem - których wyroki nie uległy zatarciu. Są tam też dane o miejscowościach, w jakich te osoby przebywają oraz o rodzaju, dacie i miejscu przestępstwa, a także o ewentualnej przerwie w karze czy warunkowym zwolnieniu skazanego.