Osiem państw UE wezwało Rosję i Iran do utrzymania uzgodnionego wcześniej zawieszenia broni i uniknięcia eskalacji militarnej w prowincji Idlib w północno-zachodniej Syrii, gdyż mogłoby to doprowadzić do katastroficznych skutków humanitarnych dla cywilów.

"Konflikt w Syrii spowodował już niewyobrażalne cierpienia milionów ludzi zmuszonych do życia w stanie oblężenia lub do opuszczenia kraju. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni nasilającymi się działaniami militarnymi reżimu syryjskiego i Rosji w północno-zachodniej Syrii" - podkreślono we wspólnym oświadczeniu Polski, Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, a także Niemiec, Belgii i Włoch.

Kraje te albo niedawno zasiadały w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, albo już są, albo wkrótce będą członkami tego gremium.

Od kilku tygodni siły lojalne wobec rządu w Damaszku przygotowują się do zbrojnej ofensywy na prowincję Idlib, ostatni duży bastion rebeliantów. Swoje działania prowadzą w koordynacji z Moskwą oraz Teheranem, sojusznikami reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Państwa zachodnie starają się odwieść Syrię, Rosję i Iran od tego ruchu.

"Ofensywa wojskowa na pełną skalę w Idlibie naraziłaby życie ponad trzech milionów cywilów, w tym miliona dzieci, żyjących w tym regionie. Mogłoby to również doprowadzić do ponownego masowego przesiedlenia, w tym osób cywilnych już przesiedlonych z powodu oblężeń i operacji wojskowych reżimu" - wskazali sygnatariusze oświadczenia.

UE poza przesłankami humanitarnymi obawia się też zwiększenia liczby uchodźców, którzy szukając schronienia mogliby przedostawać się do Europy. Zwiększenie kryzysu migracyjnego na kilka miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego mogłoby wzmocnić ruchy populistyczne na kontynencie.

W oświadczeniu podkreślono, że jakiekolwiek użycie broni chemicznej w Syrii byłoby całkowicie nie do przyjęcia. "Jest to zabronione przez prawo międzynarodowe i może mieć niszczycielskie konsekwencje humanitarne. Co więcej, operacja wojskowa na pełną skalę w prowincji Idlib doprowadziłaby do eskalacji już i tak niebezpiecznego konfliktu w niestabilnym regionie" - czytamy.

Dyplomaci z Polski, Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, Niemiec, Belgii i Włoch wyrazili oczekiwanie, że zwłaszcza Rosja i Iran, które gwarantowały utrzymanie rozejmu, potraktują te sprawę priorytetowo.

Idlib jest jedną z tzw. stref deeskalacji utworzonych w Syrii po wcześniejszych rozmowach pokojowych Rosji, Turcji i Iranu. Wojska Asada zwróciły się w kierunku tej enklawy po odbiciu, przy wsparciu rosyjskich sił zbrojnych, rebelianckich terytoriów na południu kraju. Wielu bojowników z tych regionów, w tym ze Wschodniej Guty, skierowano właśnie do Idlibu.

"Wzywamy reżim syryjski, który ponosi główną odpowiedzialność za ochronę ludności syryjskiej, i wszystkie inne zaangażowane strony do zachowania powściągliwości i podjęcia wszelkich niezbędnych środków w celu ochrony życia cywilnego i infrastruktury cywilnej" - podkreślono w oświadczeniu.

Stanowisko, które zostało uzgodnione i wydane w czwartek w Nowym Jorku, pojawiło się na kilkanaście godzin przed piątkowym spotkaniem prezydenta Rosji Władimira Putina z przywódcami Turcji i Iranu na temat Syrii w Teheranie. Turcja w przeciwieństwie do Rosji i Iranu nie wspiera reżimu w Damaszku, tylko siły rebelianckie.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)