Nigdy nie popełniłem przestępstwa, nie nadużyłem swoich uprawnień, ani nikogo do ich nadużycia nie podżegałem - zapewnił w środę przed warszawskim sądem okręgowym b. szef klubu PSL Jan Bury, oskarżony m.in. o podżeganie do nadużycia władzy przy obsadzaniu stanowisk w NIK.

W połowie sierpnia przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył proces prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego i b. szefa klubu PSL Jana Burego oraz b. wicedyrektora rzeszowskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli Pawła A. Są oni oskarżeni o nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie w 2013 r. Grozi im do trzech lat więzienia.

W środę sąd kontynuował postępowanie w tej sprawie. Krzysztof Kwiatkowski oświadczył, że po przeanalizowaniu materiałów niejawnych, nie będzie kontynuował odpowiadania na pytania na tym etapie postępowania.

W oskarżeniu prokuratura zarzuciła Kwiatkowskiemu cztery przestępstwa nadużycia władzy w związku z postępowaniami konkursowymi na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora departamentu środowiska Izby, a także podżeganie - w czasie gdy Kwiatkowski nie był jeszcze prezesem Izby - do nadużycia władzy przez ówczesnego wiceprezesa NIK Mariana Cichosza w związku z konkursem na szefa rzeszowskiej delegatury.

Sąd przeszedł następnie do odbierania wyjaśnień od Jana Burego. Były szef klubu ludowców nie przyznał się do zarzuconych mu w akcie oskarżenia czynów. Odmówił też składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania. Zapowiedział, że obszerne wyjaśnienia złoży na końcowym etapie postępowania po przeprowadzeniu postepowania dowodowego obejmującego pełny materiał dowodowy.

"Moje działania zawsze były zgodne z prawem i zasadami życia publicznego. Nigdy nie popełniłem przestępstwa, nie nadużyłem swoich uprawnień, ani nikogo do ich nadużycia nie podżegałem" - oświadczył.

Według Burego, przedstawione materiały dowodowe w postaci nagrań nie świadczą o popełnieniu przeze niego jakiegokolwiek przestępstwa. "Wie o tym każdy, kto chociaż przez drobną część swojego życia zajmował się polityką. W ramach swojej działalności politycznej i propaństwowej nigdy nie złamałem prawa, wszelkie podejmowane przeze mnie działania były zgodne z obowiązującymi przepisami i zasadami uprawiania polityki" - zapewnił.

Bury zwrócił uwagę, że pierwsze doniesienia medialne o ewentualnym wniosku o uchylenie immunitetu jemu i prezesowi NIK, pojawiły się w czasie kampanii wyborczej w 2015 r. "Posiedzenie komisji sejmowej, na której miała zapaść decyzja odnośnie uchylenia mojego immunitetu, odbyło się pod koniec września 2015 r., czyli miesiąc przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Nie mam złudzeń, że czas wypłynięcia rzekomej sprawy i złożenia wniosku o uchylenie mi immunitetu do Sejmu nie były przypadkowe, a podejmowane działania były precyzyjnie zaplanowane i nastawione na osiągnięcie konkretnego celu w postaci zniszczenia przeciwników politycznych przy wykorzystaniu instytucji prokuratury oraz prawa karnego" - podkreślił Bury.

B. poseł PSL został oskarżony o podżeganie do nadużycia władzy przy okazji konkursów na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie i jego zastępcy. Ponadto b. parlamentarzysta odpowie za podżeganie do przekroczenia uprawnień przez ówczesnego wiceprezesa NIK Mariana Cichosza poprzez "wywieranie wpływu na pozytywne rozstrzygnięcie zastrzeżeń wniesionych do wystąpienia pokontrolnego NIK". Bury usłyszał zarzuty po wyborach w 2015 r., w których nie uzyskał mandatu, w wyniku czego przestał chronić go immunitet.

Trzeci oskarżony w tej sprawie Paweł A. - któremu prokurator zarzucił przekazywanie poufnych informacji posłowi Buremu - również nie przyznał się do winy. Odmówił też składania wyjaśnień. "Nie przyznaje się do popełnienia żadnego z zarzucanych mi aktem oskarżenia czynów. Nie będę składał dziś wyjaśnień i nie będę odpowiadał na pytania. Po przeprowadzeniu postępowania dowodowego na końcowym etapie postępowania sądowego złożę wyjaśnienia, odnoszące się do wszystkich okoliczności podnoszonych w mojej sprawie. Udzielę odpowiedzi na wszelkie pytania sądu i obrońcy" - oświadczył oskarżony.

Sąd uwzględnił też w środę wniosek obrońców i zobowiązał prokuratora do złożenia do akt sprawy wszystkich materiałów i nagrań uzyskanych przez prokuraturę w tej sprawie na oryginalnych nośnikach. "Bez możliwości zweryfikowania tego przez sąd i drugą stronę nie mamy możliwości we wgląd całości postępowania dowodowego, a to jest konieczne" - uzasadniła sędzia Izabela Szumniak.

"Jak się okazuje nagrania przekazane przez prokuraturę nie są zupełne, tylko zostały wyselekcjonowane prawdopodobnie przez prokuraturę. Co ważniejsze nie zostały przekazane na oryginalnym nośniku, więc czekamy, by prokurator przekazał oryginalny nośnik i całość materiałów, aby można było zbadać oryginalność, autentyczność i kompletność tych nagrań" - skomentował decyzję sądu obrońca prezesa NIK mec. Mikołaj Pietrzak.

Natomiast Kwiatkowski odnosząc się do postanowienia sądu ocenił, że podjęta została kluczowa decyzja, która pozwoli poznać prawdę w tej sprawie. "Od początku mówiliśmy, że akt oskarżenia jest przygotowany nierzetelnie, bo w oparciu o materiał, który wyselekcjonował prokurator. Stąd dzisiejsza decyzja sądu ma kluczowe znaczenie, bo sąd zażądał od prokuratury udostepnienia całości materiału dowodowego, a nie tylko - wybranego pod z góry założoną przez prokuratora - tezę. Teraz będzie można się przekonać, jaka jest prawda w tej sprawie w oparciu o cały materiał, a nie tylko wybrane fragmenty przez prokuratora" - powiedział dziennikarzom prezes NIK.

Proces w tej sprawie ruszył 14 sierpnia. Wyjaśnienia składał wówczas prezes NIK. Odnosząc się do zarzutów przedstawionych w akcie oskarżenia, Kwiatkowski powiedział przed sądem, że nie podejmował żadnych nielegalnych działań które wpływałyby na wyniki konkursu na stanowiska w Izbie lub na jego przebieg. Zapewnił też, że wszystkie konkursy były przeprowadzane obiektywnie i w oparciu o przesłanki o charakterze merytorycznym.

Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w listopadzie 2013 r. W listopadzie 2016 r. prokuratura przedstawiła podejrzanym zarzuty. Przedstawienie Kwiatkowskiemu zarzutów było możliwe po tym, jak w październiku 2016 r. Sejm na wniosek prokuratury uchylił mu immunitet. Wnosił o to sam prezes NIK.

Kolejna rozprawa w tym procesie została wyznaczona na 26 września.