Z gospodarczego punktu widzenia przestawianie zegarów straciło sens. A na organizm człowieka działa ono niekorzystnie
Koniec z przestawianiem wskazówek zegarków jesienią i wiosną – zapowiedział przed weekendem szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker po tym, jak większość respondentów opowiedziała się za tym w internetowym badaniu. KE ma przedstawić wkrótce propozycję zmian w unijnym prawie.
Obecnie tę kwestię reguluje dyrektywa, która harmonizuje to, kiedy we wszystkich krajach członkowskich dokonywana jest zmiana czasu. Zgodnie z nią Europejczycy przestawiają swoje zegary o godzinę do przodu w ostatnią niedzielę marca i o jedną godzinę do tyłu w ostatnią niedzielę października. Wprowadzenie takich regulacji w 2000 roku uzasadniano potrzebą sprawnego funkcjonowania transportu i komunikacji oraz innych sektorów przemysłu, które wymagają długookresowego planowania. Położyło to kres nieskoordynowanemu przestawianiu zegarków w poszczególnych państwach.
Jednym z argumentów przemawiających za zmianą czasu było oszczędzanie energii na oświetlenie i ogrzewanie, bo czas zimowy oznacza więcej światła słonecznego rano w okresie zimowym, a letni – dłuższe wieczory latem. Dzisiaj nie ma jednak do końca pewności, jak zmiana czasu przekłada się na zużycie energii, ponieważ prąd używany jest do wielu innych celów i sprzęty domowe są uruchamiane bez względu na porę dnia. Tymczasem znaczenia nabierają argumenty dotyczące wpływu na zdrowie. Badania, na które również powołuje się Komisja Europejska, wskazują, że przestawianie czasu dwa razy w roku zaburza rytm biologiczny i osłabia produktywność.
Szczegóły propozycji KE nie są na razie znane, ale w dokumencie dotyczącym konsultacji obywatelskich zaznaczono, że jedną z opcji jest zniesienie obowiązku zmiany czasu i pozostawienie decyzji o przestawianiu zegarków zgodnie z czasem letnim i zimowym każdemu krajowi członkowskiemu. Oznacza to, że każde z 28 państw będzie mogło zdecydować inaczej, a opcji jest kilka: wprowadzenie czasu letniego lub zimowego przez cały rok albo pozostanie przy zmianie dwa razy w roku. Czy takie potencjalne rozbieżności nie utrudnią życia Europejczykom? Komisja Europejska tłumaczy, że już dzisiaj obowiązują w UE trzy strefy czasowe.
W konsultacjach przeprowadzonych online wzięło udział 4,6 mln obywateli krajów członkowskich. 84 proc. badanych opowiedziało się za zniesieniem przeprowadzanej co pół roku zmiany czasu. Dla 76 proc. badanych przestawianie zegarków dwa razy w roku jest doświadczeniem „bardzo negatywnym” albo „negatywnym”. Największy wpływ na wynik europejskiej ankiety mieli Niemcy – aż 3 mln respondentów pochodziło z tego kraju, co oznacza, że w badaniu było reprezentowane niemal 4 proc. niemieckiego społeczeństwa. Najmniejsze zainteresowanie wykazali Brytyjczycy (0,02 proc.) oraz Włosi i Rumuni (po 0,04 proc.). W badaniu wzięło udział 0,34 proc. Polaków; 95 proc. z nas opowiedziało się za zniesieniem zmiany czasu.
Wyniki unijnego badania nie są tak jednoznaczne, gdy spojrzymy na poszczególne kraje. Północ kontynentu nie chce dłużej przestawiać zegarków, mniej przekonane do tej propozycji są narody południowe – za zniesieniem zmiany czasu jest 44 proc. Greków, 56 proc. Włochów, 54 proc. Maltańczyków, 47 proc. Cypryjczyków.
By znieść zmianę czasu, najpierw Komisja Europejska musi przygotować i przedstawić projekt, potem propozycję muszą zaakceptować Parlament Europejski i 28 krajów członkowskich w Radzie UE. Dlatego z pewnością przestawimy zegarki zgodnie z dotychczasowymi zasadami jeszcze co najmniej dwukrotnie, bo wybory europejskie w maju przyszłego roku mogą wydłużyć czas podejmowania decyzji.
84 proc. obywateli UE chce zniesienia czasu zimowego
32 proc. krajów na świecie i 20 proc. światowej populacji korzysta z czasu zimowego; w Europie nie zmieniają czasu trzy kraje: Rosja, Białoruś i Islandia