Konwencja PiS miała szerszy cel niż przedstawienie kandydatów na wybory samorządowe. Przedstawiono polityków pokolenia 30- i 40-latków, którzy mogą odegrać rolę w kolejnych wyborach - powiedział PAP prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zdaniem eksperta, przedstawione podczas niedzielnej konwencji Prawa i Sprawiedliwości założenia programowe są dowodem postępującej pragmatyzacji tej partii i dostosowywania jej postulatów do oczekiwań najważniejszych dla wyniku wyborczego PiS grup społecznych, a jednocześnie wskazują na działania mające cel sięgający dalej niż zbliżające się wybory samorządowe.

"W 2011 roku Platforma Obywatelska przedstawiała PiS jako partię, której jedynym programem jest krytykowanie rządzących. Teraz jest odwrotnie" - uważa prof. Chwedoruk, wskazując, że Prawo i Sprawiedliwość poprzez swoje starannie przygotowane propozycje dla różnych grup społecznych chce się przeciwstawić radykalizmowi opozycji.

Politolog wskazuje także na wystawienie w wyborach polityków pokolenia 30- i 40-latków, którzy mogą stanowić odpowiedź na potrzeby tej grupy demograficznej w nadchodzących kolejnych wyborach, a - jak zaznacza - nie muszą to być najbliższe wybory samorządowe.

"Na dzisiejszej konwencji eksponowano kandydatów w dużych miastach. Proszę zwrócić uwagę, że pojawiali się na scenie z małżonkami. To stosunkowo młodzi ludzie, którzy nawet jeżeli w wyborach samorządowych będą służyli jako coś w rodzaju +rozpoznania bojem+, to mogą znaleźć drogę do elektoratu z tej samej grupy demograficznej i posłużą jako papierek lakmusowy jej potrzeb i oczekiwań" - powiedział naukowiec.

Zdaniem prof. Chwedoruka, partie prawicy idą do wyborów, podkreślając, że są zintegrowane i zjednoczone w drodze do osiągnięcia swoich celów, w przeciwieństwie do targanej wewnętrznymi sporami i konfliktami liberalnej opozycji. Jednocześnie, zdaniem eksperta, celem kampanii PiS będzie nie tylko mobilizacja własnego elektoratu, ale także pozyskanie niezdecydowanych - zwłaszcza na prowincji - szczególnie wśród osób popierających do tej pory PSL lub deklarującą wolę zmian i znajdującą posłuch u młodszego pokolenia Kukiz'15.

"Trudno się spodziewać, żeby ci, którzy przez lata nie chodzili do wyborów, nagle zmienili zdanie, jednak jest część elektoratu, która potencjalnie może zmienić swoje preferencje. Nie przypadkiem premier tak dużo czasu poświęcił wsi i Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, dla którego wybory samorządowe mogą być walką o być albo nie być" - podkreślił naukowiec.