Władze miasta Nankin pracują nad prawem przewidującym kary dla "ekstremalnych japonofilów”, którzy zaprzeczają okrucieństwom japońskiej armii popełnionym na chińskich cywilach w pierwszej połowie XX wieku – podał w środę chiński dziennik "Global Times”.

Projekt zakazuje m.in. „zaprzeczania historycznym faktom masakry nankińskiej i zniekształcania ich, znieważania ofiar i ocalałych z masakry oraz bohaterów i męczenników poległych w wojnie obronnej przeciwko japońskiej agresji, jak również tworzenia i rozpowszechniania informacji, które naruszają godność kraju oraz uczucia narodu” - przekazał portal Pengpai Xinwen.

Według oficjalnych chińskich danych w ciągu sześciu tygodni na przełomie 1937 i 1938 roku, po przejęciu kontroli nad Nankinem - ówczesną stolicą Chin - japońska armia wymordowała tam ok. 300 tys. chińskich cywilów i rozbrojonych żołnierzy. Masakra nankińska stała się symbolem okrucieństw popełnianych przez Cesarską Armię Japońską na chińskiej ludności w czasie okupacji.

W projekcie nowego prawa znalazł się również zakaz gloryfikacji japońskiej agresji oraz pozowania do zdjęć i filmów w japońskich mundurach z czasu drugiej wojny światowej w pobliżu miejsc pamięci narodowej, a także rozpowszechniania tego rodzaju materiałów. Ochroną prawną mają też zostać objęte ofiary i ocaleli z masakry nankińskiej.

Pengpai Xinwen ocenia, że projekt wyznacza „czerwoną linię” i zakazuje trzech „typowych zachowań” osób określanych przez chińskich internautów mianem „jingri”. Według chińskiej encyklopedii internetowej Baidu Baike są to „ludzie, którzy czczą japoński militaryzm i nienawidzą własnego narodu”.

Za łamanie zakazów projekt przewiduje kary administracyjne, odpowiedzialność cywilną względem rodzin ofiar oraz osób ocalałych z masakry, a w cięższych przypadkach również odpowiedzialność karną.

Komentując sprawę chińska prasa wspomina o Chińczyku, który został aresztowany, gdy w mediach społecznościowych nazwał premiera Japonii Shinzo Abego swoim ojcem, czym - według chińskiej policji - obraził uczucia mieszkańców ChRL. Ten internauta umieścił również komentarz na oficjalnym koncie policji w sieci Weibo (odpowiednik Twittera), w którym zapytał: „Jakie prawo zabrania określania Tajwanu jako kraju?”.

Komunistyczne Chiny uznają rządzony demokratycznie Tajwan za zbuntowaną prowincję i nigdy nie wykluczyły możliwości siłowego przejęcia nad nim kontroli. Władze w Tajpej uznają wyspę za niezależną od Pekinu Republikę Chińską. W 1949 roku na Tajwan zbiegły wojska nacjonalistyczne, pokonane w wojnie domowej przez komunistów, którzy od tamtej pory rządzą Chinami.

W kwietniu chiński parlament uchwalił prawo zakazujące krytyki i podważania mitu bohaterów rewolucji socjalistycznej. Ustawa zabrania publicznego wypaczania, zniesławiania, profanacji i negowania dokonań oraz ducha chińskich rewolucjonistów, którzy przyczynili się do utworzenia komunistycznych Chin w 1949 roku.

Od objęcia władzy w 2012 roku prezydent Xi Jinping konsekwentnie zacieśnia kontrolę ideologiczną nad społeczeństwem i wzmacnia edukację patriotyczną obywateli. Historykom podważającym oficjalną linię rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh) zarzuca się „nihilizm historyczny”.