Atak na ambasadę USA w Ankarze był próbą "zasiania chaosu" - oświadczył w poniedziałek rzecznik prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, potępiając ostrzelanie tego dnia amerykańskiej placówki dyplomatycznej przez nieznanych sprawców.

W incydencie nikt nie ucierpiał, a sprawcy zbiegli z miejsca zdarzenia. Według stacji telewizyjnych Haberturk i CNN Turk część pocisków wystrzelonych z jadącego samochodu utkwiła w budce strażniczej przed ambasadą.

W ostatnich latach ambasada USA w Ankarze jak i amerykański konsulat w Stambule wielokrotnie były atakowane i otrzymywały pogróżki. Do poniedziałkowego incydentu doszło w okresie nasilonych napięć w stosunkach między USA i Turcją, wywołanych m.in. sprawą amerykańskiego pastora Andrew Brunsona, oskarżanego w Turcji o terroryzm.

W związku ze sprawą pastora USA nałożyły podwyższone cła na turecką stal i aluminium oraz sankcje na ministra sprawiedliwości Turcji Abdulhamita Gula i szefa MSW Suleymana Soylu.

Amerykańskie sankcje i pogarszające się relacje między Ankarą i Waszyngtonem doprowadziły do zapaści tureckiej waluty, liry. Turcja odpowiedziała podwajając cła na niektóre towary importowane z USA, w tym samochody osobowe, alkohol i tytoń, a także na kosmetyki, ryż i węgiel.