Iracka komisja wyborcza wyjaśniła w poniedziałek, że jej decyzja o przerwaniu ręcznego liczenia głosów oddanych w wyborach parlamentarnych w tym kraju 12 maja związana była z pożarem, który 10 czerwca wybuchł w magazynie z kartami wyborczymi w Bagdadzie.

Członek irackiej Niezależnej Wysokiej Komisji Wyborczej (IHEC) Laif Dżabr Hamza stwierdził, że w wyniku pożaru w dzielnicy Rusafa wszystkie maszyny do głosowania oraz karty wyborcze uległy całkowitemu zniszczeniu i dlatego przeliczenie głosów w tej dzielnicy nie było możliwe. Rusafa uznawana jest za bastion zwolenników charyzmatycznego duchownego Muktady as-Sadra, którego koalicja wygrała irackie wybory parlamentarne. Odbyły się one 12 maja.

IHEC nie podała, czy ręczne przeliczenie głosów doprowadziło do zmiany wyników ogłoszonych na podstawie elektronicznego liczenia.

Ręczne przeliczenie głosów zostało zarządzone w czerwcu przez ustępujący parlament po licznych protestach i oskarżeniach o zhakowanie elektronicznego systemu liczenia głosów. Zarzuty dotyczyły przede wszystkim Bagdadu, prowincji Kirkuk i Regionu Kurdystanu.

Zakończenie ręcznego przeliczenia głosów i związana z tym perspektywa rychłego ogłoszenia ostatecznych wyników wyborów stwarzają szansę na przyśpieszenie procesu tworzenia nowego rządu irackiego. Pod koniec lipca do jak najszybszego powołania nowego rządu wezwał najważniejszy przywódca religijny irackich szyitów ajatollah Ali Chamenei. Brak nowego rządu jest też jedną z przyczyn masowych demonstracji, które od kilku tygodni odbywają się w Bagdadzie i na południu Iraku.

Tymczasem jeden z czołowych polityków związanych z Muktadą as-Sadrem Hakim al-Zamili powiedział w poniedziałek, że blok Sairun może tworzyć koalicję rządową z każdym ugrupowaniem z wyjątkiem Państwa Prawa byłego premiera Nuriego al-Malikiego.