Do pięciu lat więzienia grozi dwóm mężczyznom oskarżonym o uszkodzenie mienia w mieszkaniu Michała Tuska, syna b. premiera, poprzez wybicie kamieniem dwóch szyb okiennych.

O akcie oskarżenia w tej sprawie skierowanym do sądu poinformowała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.

Do zdarzenia doszło 3 września 2017 r. w Gdańsku-Wrzeszczu. W mieszkaniu, które zajmuje Michał Tusk z żoną i dziećmi, nie było wówczas nikogo.

"Osobą, która rzuciła kamieniem był 42-letni Tomasz K., przy czym działał w porozumieniu z 38-letnim Adamem Z. Oskarżeni nie przyznają się do popełnienia zarzuconego przestępstwa. Tomasz K. w toku złożonych wyjaśnień przyznał, że wybił szyby, ale nie zrobił tego celowo. Odrzucił kamień, który miał w ręku. Nie chciał nikomu zrobić krzywdy. Adam Z. odmówił złożenia wyjaśnień" - dodała Wawryniuk.

Wartość szkody wyniosła 1390 zł.

W ocenie prokuratora oskarżeni swoim zachowaniem jednocześnie narazili właściciela mieszkania na "bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu".

Wawryniuk dodała, że w ocenie prokuratora oskarżeni wiedzieli, że mieszkanie, w którym wybito szyby, należy do syna b. premiera.

42-latek sam stawił się w prokuraturze pod koniec stycznia 2018 r. po tym, jak w mediach opublikowano zdjęcia z monitoringu pokazujące zajście. Tłumaczył wówczas, iż nie "rzucił" on kamieniem, a jedynie "odrzucił go". Prokuratura zastosowała wtedy wobec 42-latka wolnościowe środki zapobiegawcze, w tym poręczenie majątkowe w wysokości 1,5 tys. zł, dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Mężczyźnie wydano też zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi w tym zdarzeniu oraz zbliżania się do nich na mniej niż 25 metrów.

Upubliczniając zdjęcia i film policja nie informowała, kto mieszka w lokalu, w którym wybito szybę. Fakt, że mieszkanie zajmuje rodzina syna b. premiera Donalda Tuska potwierdził w rozmowach z dziennikarzami Roman Giertych, pełnomocnik Michała Tuska.

W swoich wypowiedziach na łamach mediów, a także na swojej stronie w portalu społecznościowym Giertych krytykował działania śledczych w tej sprawie. Napisał m.in.: "nie wpadliście przez kilka miesięcy na to, że jak ma się zdjęcie sprawcy i nie można ustalić jego nazwiska, to warto je upublicznić". Informował, że 4 stycznia wysłał do sądu zażalenie na decyzję prokuratury z końca 2017 r. o umorzeniu postępowania z żądaniem upublicznienia wizerunku. "W mojej dwudziestoletniej praktyce w adwokaturze nie spotkałem takiego umorzenia, jak w sprawie kamieni rzuconych przez szybę w miejsce, gdzie przebywały na co dzień wnuki Donalda Tuska" - pisał w mediach adwokat.

Odpowiadając na zarzuty pełnomocnika syna b. premiera Wawryniuk tłumaczyła w styczniu, że postępowanie zostało zakończone decyzją o umorzeniu, bo zabezpieczone nagranie z monitoringu i inne czynności prowadzone w tej sprawie nie pozwoliły na ustalenie tożsamości sprawców. Prokurator zaznaczyła wówczas, że "umorzenie postępowania nie zakończyło czynności wykrywczych policji".