B. prezydent Lech Wałęsa, który zwrócił się w środę do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z prośbą o wybaczenie, powiedział w czwartek PAP, że podtrzymuje swoje słowa o odpowiedzialności szefa PiS oraz jego brata Lecha Kaczyńskiego za katastrofę smoleńską.

Były prezydent na portalu społecznościowym skierował w środę wieczorem do Jarosława Kaczyńskiego prośbę o wybaczenie. "Jeśli coś uczyniłem przeciw Tobie, proszę o wybaczenie i ja jestem w stanie Tobie i świętej pamięci Twojemu bratu, Lechowi wybaczyć wszystko" - napisał.

Swój wpis Wałęsa zaczął od słów "Bracie Kaczyński". "Za chwilę Ja i Ty wraz z naszym pokoleniem przeniesiemy się do wieczności. Chciałbym po sobie pozostawić porządek. Chciałbym też przenieść się pojednany z nieprzyjaciółmi" - brzmi wpis b. prezydenta. Wałęsa napisał też, że udało mu się pojednać z gen. Jaruzelskim, "a z Kiszczakiem nie zdążył".

"Jeśli coś uczyniłem przeciw Tobie, proszę o wybaczenie i ja jestem w stanie Tobie i świętej pamięć Twojemu bratu, Lechowi wybaczyć wszystko a nawet największą podłość jaką mi uczyniliście zlecając wykonanie prowokacji pod nazwą Teczki Kiszczaka" - napisał Wałęsa.

Na pytanie PAP o powody wydania takiego oświadczenia, Wałęsa odpowiedział: "76 lat życia". Pytany, czy prośba o wybaczenie dotyczy jego wypowiedzi o tym, że szef PiS jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską, odpowiedział: "Niczego nie wycofuję, obwiniam za Smoleńsk. Za decyzje się odpowiada, a wtedy decyzje były w rękach Kaczyńskich. Niech pan się zapyta wszystkich prezydentów, czy w tych warunkach podjęliby takie decyzje, jakie podjęli Kaczyńscy". "Na procesie powiemy jeszcze więcej" - dodał Wałęsa.

Proces o ochronę dóbr osobistych z powództwa Kaczyńskiego przeciwko Wałęsie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się na początku marca. Kolejna rozprawa została zaplanowana na 26 września.

"Najpierw on musi odpowiedzieć na to, co jest w moim ostatnim zdaniu (teczka Kiszczaka - PAP)" - powiedział PAP Wałęsa, zapytany, czy liczy na to, że Kaczyński przyjmie jego prośbę o wybaczenie.

"Dziś jeszcze puszczę tekst mówiący o tym, że wszyscy najbardziej atakujący mnie, zostali wyjątkowo docenieni i wyróżnieni stanowiskami i warunkami pracy jak Zyzak (Paweł), Cenckiewicz (Sławomir), Gwiazda (Andrzej), Wyszkowski (Krzysztof), Kołodziej (Andrzej). Wszyscy, którzy na mnie najbardziej nakłamali, ci wszyscy zajęli dobre stanowiska" - mówił b. prezydent.

Kaczyński domaga się przed sądem od Wałęsy przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cele społeczne za wpisy na Facebooku od czerwca do września 2016 r. W pozwie stwierdzono, że ze strony byłego prezydenta padły zarzuty, iż "Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 r." W oświadczeniu, którego domaga się od Wałęsy Kaczyński, ma znaleźć się stwierdzenie, że były to "bezprawne i nieprawdziwe zarzuty".

Treść pozwu szefa PiS zamieścił sam Wałęsa pod koniec lipca 2017 r. na Facebooku. Na zadane mu wówczas pytanie, czy przeprosi Kaczyńskiego powiedział PAP: "W żadnym wypadku", odsyłając jednocześnie do tego, co napisał na społecznościowym portalu. Stwierdził tam: "Wszystko, co Pan przygotował przeciw mnie na tych 15 stronach pozwu, potwierdzam, niczego się nie wypieram i z niczego nie będę się przed Panem i Pańskimi agentami wyciągniętymi z komuny tłumaczył. Powtórzę - uważam, że za śmierć smoleńską odpowiada Pan, bo to Pan realizował swoją obłąkaną wersję walki o władzę. To było tak jak dziś, obłąkana wersja utrzymania władzy z Panem w roli głównej" - napisał b. prezydent.

"Po wyrzuceniu Pana z całą Pana sitwą z Kancelarii Prezydenta i przeszkodzeniu w zamachu rządowi Olszewskiego (opis całej sprawy można znaleźć w książce Gen. Wejnera), postanowiliście mnie zniszczyć TW Bolkiem, papierami dobrze przygotowanymi i fałszowanymi przez SB" - dodał Wałęsa.

W lutym 2016 r., w wyniku przeszukania prokuratorów IPN w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka znaleziono teczki TW "Bolka".

W styczniu 2017 r. IPN podał, że z opinii biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-1976, wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień, podpisał własnoręcznie Wałęsa.

W lipcu pion śledczy oddziału IPN w Białymstoku, po raz drugi, umorzył śledztwo w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa na szkodę Lecha Wałęsy, w okresie od dnia 21 grudnia 1970 roku do dnia 29 czerwca 1974 roku w Gdańsku, dokumentów umieszczonych w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek".

Pełnomocnik prawny b. prezydenta Jan Widacki zapowiedział, że w związku z decyzją o umorzeniu śledztwa przez prokuraturę IPN, złoży w sądzie subsydiarny akt oskarżenia w sprawie fałszowania przez funkcjonariuszy SB dokumentów dotyczących tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek".