Prawda jest taka, że o bohaterach wojennych pamiętamy głównie wtedy, gdy przychodzi ich święto – ocenia Rafał Szczepański.
Rafał Szczepański / Dziennik Gazeta Prawna
Kierowana przez pana fundacja przedstawiła kilka dni temu projekt ustawy, który ma na celu objęcie systemową ochroną nagrobków bohaterów narodowych. Tymczasem wczoraj premier Morawiecki obwieścił dokładnie to samo. „We współpracy ze Światowym Związkiem Żołnierzy AK wprowadzimy zmiany prawa, które pozwolą stworzyć spis grobów powstańców warszawskich oraz żołnierzy podziemia niepodległościowego i objąć je specjalną ochroną państwa” – zapowiedział szef rządu.
Dziennik Gazeta Prawna / Dziennik Gazeta Prawna
Cieszymy się, że pan premier podjął temat. Niewątpliwie nasza inicjatywa, nagłośniona przez media, zwróciła uwagę rządu na ten problem. Konkretny projekt ustawy już jest i składamy go właśnie w Sejmie. Mamy nadzieję, że zostanie wykorzystany w pracach legislacyjnych. Mamy też nadzieję, że parlament uchwali ustawę najdalej do 11 listopada. Chodzi o to, by na stulecie polskiej niepodległości pokazać powstańcom, że o nich pamiętamy i że ta pamięć będzie wiecznie żywa.
A Warszawa dba o swoich powstańców?
Miasto dostrzega sprawy powstańcze, byłoby wręcz niesprawiedliwym stwierdzenie, że nie ma żadnych działań w tym kierunku. Oczywiście można by było zrobić więcej. Nasza fundacja zawsze zachęcała do działań dalej idących. Bo te dotychczasowe miały raczej charakter rutynowy – a więc obchody, doraźna pomoc powstańcom, budowa Muzeum Powstania Warszawskiego itd. Natomiast my powiedzieliśmy, że można zrobić coś więcej, że są pewne luki, które trzeba wypełnić.
Fundacja była też inicjatorem pomysłu nagród, ale wasza propozycja dotyczyła jednorazowej wypłaty 10 tys. zł. Tymczasem miasto zdecydowało się corocznie wypłacać pieniądze w dwóch ratach. W tym roku to łącznie po ok. 4,6 tys. zł brutto.
Czyli miasto przez mniej więcej dwa i pół roku wyda na każdego powstańca tyle, ile my proponowaliśmy wydać jednorazowo. Trochę szkoda, bo wiele osób, które złożyło wnioski o przyznanie nagród, już ich nie odbierze, bo zwyczajnie od nas odchodzą. W dalszym ciągu stoimy na stanowisku, że jednorazowa większa nagroda byłaby lepsza. Zresztą wsłuchaliśmy się w tej sprawie w głosy powstańców, oni też się za takim rozwiązaniem opowiadali. Miasto jednak zdecydowało inaczej, ale dobrze, że te nagrody w ogóle są przyznawane. Po wszystkich dyskusjach uważam, że i tak nagroda powinna być wyższa niż to, co daje miasto, i coroczna. Budżet miasta to 17 mld zł po stronie wydatkowej. Tak więc to nie jest żaden wysiłek finansowy dla samorządu.
Czy powstańcy czują wsparcie systemowe w Polsce?
W mojej opinii myślenie o Powstaniu za bardzo skupiło się na Muzeum Powstania Warszawskiego. Ono było bardzo potrzebne, robi dziś kawał dobrej roboty i za to darzę je wielkim szacunkiem. Na tym polu państwo i samorząd rzeczywiście dają sobie radę. Ale to nie wystarczy. O bohaterach wojennych pamiętamy głównie wtedy, gdy przychodzi ich święto. A przecież to są wiekowi ludzie wymagający opieki na co dzień. Choć średnia wieku powstańców to ponad 90 lat, wciąż brakuje domu całodobowej opieki dla nich. Przypomnę tylko, że w II RP było ich aż pięć dla weteranów powstania styczniowego. Kolejny zaniedbany temat to ochrona grobów bohaterów. Przecież te mogiły powinny być czczone każdego dnia. A tego nie ma, także dlatego, że nie zawsze wiemy, gdzie one w ogóle się znajdują. Owszem, organizacje czy muzeum starają się je odnajdywać i otaczać opieką, poddawać renowacji. Ale to nie powinno być wyłącznie na ich barkach.
Wchodząca na amerykański rynek firma FoodCare opowiada o Powstaniu na łamach „New York Timesa” czy ustami Mike’a Tysona. Jest coś takiego jak „lansowanie się na powstańcach”?
Państwo oczywiście ma swoje obowiązki, ale nie może mieć monopolu na angażowanie się w sprawy społecznie pożyteczne. Wszyscy mamy do tego prawo. Firmy na całym świecie wspierają różne inicjatywy. Gdyby nie Rockefeller, to nie byłoby wielu muzeów. Gdyby nie ludzie typu Bill Gates, nie byłoby walki z groźnymi chorobami w takim wymiarze, w jakim to się odbywa. Przedsiębiorcy, którzy osiągnęli sukces, mają wręcz moralny obowiązek przeznaczać część własnych środków na konkretne cele społeczne, z własnej woli, a nie z podatkowego przymusu.
Kilka miesięcy temu fundacja ściągnęła do Polski oryginalne dokumenty III Rzeszy, znalezione przypadkiem na internetowej aukcji i rzucające nowe światło na wojenne losy Warszawy. Co teraz stanie się z tymi archiwaliami?
Tuż przed ostatnią uroczystą sesją rady miasta na Zamku Królewskim zorganizowaliśmy wernisaż, pokazujący część tej kolekcji. Dokumenty pokazują, jak metodycznie i systemowo Niemcy wyniszczali nasze miasto i jak się do tego przygotowywali. Nasza fundacja podda te materiały renowacji i digitalizacji – tak, by na 70. rocznicę wybuchu wojny i najechania na Warszawę hitlerowców zorganizować dużą publiczną wystawę poświęconą tym dokumentom.