Dyskusja o stanie praworządności nie uzasadnia policyjnej inwigilacji, to próba zastraszania; jeżeli informacje OKO.press się potwierdzą, to znaczy, że inwigilacja może dotknąć każdego obywatela - mówią przedstawiciele organizacji młodzieżowych, które w ub.r. spotkały się ze Zbigniewem Hołdysem.

Portal OKO.press opisał we wtorek policyjną akcję obserwacji spotkania młodzieżówek z muzykiem Zbigniewem Hołdysem, które odbyło się przed rokiem podczas protestów przeciw przeprowadzanym przez PiS zmianom w sądownictwie.

"Państwa demokratyczne różnią się tym od niedemokratycznych, że debata o stanie demokracji, o praworządności nie wzbudza żadnych kontrowersji, jest czymś zwykłym i nie wzbudza strachu u władzy, a przede wszystkim nie wzbudza czynności operacyjnych" - powiedział dziennikarzom inicjator Demokratycznego Frontu Młodych, były lider młodzieżówki Nowoczesnej Adam Kądziela.

Podkreślił, że czynnościom operacyjno-rozpoznawczym mogą być poddane jedynie osoby, wobec których istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa. "Idąc tokiem rozumowania obecnej władzy: wobec osób, które dyskutują o stanie demokracji w Polsce, istnieje domniemanie, że mogą popełnić przestępstwo. Jeśli faktem jest to, co zawierają komunikaty policji i to, o czym donosi portal OKO.press, to mamy do czynienia z nieprzyjemną sytuacją, ale też ze strachem władzy. Ten strach wcześniej dotykał polityków opozycji, rok temu dotknął nas, a afektem końcowym może być to, że dotknie każdego obywatela".

"Należy zadać pytanie, czy w czasach, kiedy doszło do rozkładu trójpodziału władzy, a rząd PiS przejął polityczną pieczę i władztwo nad polskim wymiarem sprawiedliwości, takie zjawiska jak inwigilowanie obywateli będą na porządku dziennym" - dodał.

Według Piotra Kołomyckiego ze stowarzyszenia Młodzi Demokraci - młodzieżówki PO - "doszło do skandalicznego zjawiska". "Nasze organizacje na tym spotkaniu były inwigilowane przez funkcjonariuszy policji, którzy mogli zamiast tego inwigilować organizacje przestępcze, do czego zostali powołani".

"Nie rozumiem, dlaczego policjanci, którzy zajmują się naprawdę poważnymi przestępstwami, zostali oderwani od swoich obowiązków i zajmowali się monitorowaniem naszych działań" - powiedział Maksymilian Wudecki z Racjonalnej Polski. Podkreślił też, że młodzieżówki nie zamierzały powoływać wspólnej organizacji politycznej. "Chcieliśmy stworzyć wspólną platformę dla ludzi chcących bronić prawa, a państwo zwróciło się przeciwko nam; czas pokaże, czy z naruszeniem prawa" - dodał.

Arkadiusz Modzelewski (Młodzi Nowocześni) podkreślił, że na ubiegłoroczne spotkanie z Hołdysem zostały zaproszone także "organizacje młodzieżowe partii rządzącej, ale żadna z nich nie pojawiła się na tym spotkaniu". Jeśli ministrowi (SWiA Joachimowi) Brudzińskiemu bądź policji zależy na jakichkolwiek notatkach z tego spotkania, jesteśmy w stanie je udostępnić, spotkanie było jawne" - zaznaczył.

"Działania służ, których dotyczą dzisiejsze doniesienia, uważamy za niedopuszczalne. One nie powinny były mieć miejsca w państwie demokratycznym. Uważamy to za próbę zastraszenia młodych obywateli, którzy walczą o demokrację, troszczą się o kraj. Żądamy wyjaśnień" - mówił Artur Jaskulski z Federacji Młodych Socjaldemokratów.

Zdaniem uczestników spotkania informacje o policyjnej obserwacji świadczą o zagrożeniu wolności, "której gwarantem są niezależne instytucje państwowe, jak sądownictwo i policja, która nie może być wykorzystywania instrumentalnie do prób zastraszania organizacji młodzieżowych".

Jak napisał we wtorek portal OKO.press, w 2017 r. podczas protestów przeciwko nowelizacji ustaw o sądownictwie, "komenda stołeczna kazała policjantom po cywilnemu obserwować spotkanie działaczy młodzieżówek ze Zbigniewem Hołdysem". "Tajniacy cztery godziny stali pod klubokawiarnią Państwomiasto i zaglądali do niej. Ale nie zauważyli młodych ludzi - od centrum do lewicy - którzy debatowali na piętrze". OKO.press opisał wcześniej operację "Rekonesans", w której policjanci mieli śledzić demonstrantów. "Do akcji rzucono tysiące policjantów, w tym setki tajniaków, ścigających najgroźniejszych przestępców. Raportowali o każdym kroku manifestujących. Zwłaszcza opozycji pozaparlamentarnej i parlamentarnej oraz młodzieży" - napisał portal.(PAP)

autor: Jakub Borowski

(planujemy kontynuację tematu)