W swoim orzeczeniu TSUE stwierdził jasno, że ogólne kontrowersje dotyczące wymiaru sprawiedliwości nie mogą być podstawą do wstrzymania się od wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania - podkreślił w sobotę wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański.

Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł w środę, że należy wstrzymać wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA), jeśli dana osoba mogłaby być narażona na ryzyko naruszenia prawa do niezawisłego sądu, a tym samym do rzetelnego procesu. Trybunał w Luksemburgu wskazał jednocześnie, że to unijne sądy mają w razie konieczności oceniać ryzyko dla rzetelnego procesu, biorąc pod uwagę stan praworządności. TSUE stwierdził, że decyzja o wstrzymaniu ENA może zapaść dopiero po przeprowadzeniu dwuetapowej analizy

Orzeczenie wydano na kanwie sprawy Polaka poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków. Pytanie do TSUE - odnosząc się do przeprowadzanych przez polskie władze reform wymiaru sprawiedliwości i uruchomienia wobec Polski przez Komisję Europejską procedury z art. 7 traktatu unijnego - zadał irlandzki sąd.

Szymański podkreślił w sobotę w TVN24, że TSUE nie przyznał racji sądowi irlandzkiemu. "Trybunał stwierdził jasno, że takie ogólne kontrowersje dotyczące systemu wymiaru sprawiedliwości nie mogą być podstawą do wstrzymania się od wykonania europejskiego nakazu aresztowania" - powiedział wiceszef MSZ. Ocenił, że TSUE słusznie zwrócił uwagę, że "aby dojść do takiej konkluzji, jaka stała za pytaniem irlandzkim, trzeba mieć konkretne wątpliwości w konkretnej sprawie".

"Wyrok jest bardzo bliski temu, co my - jako Polska - przedstawiliśmy przed Trybunałem Sprawiedliwości ale nie tylko. Również rzecznik generalny Trybunału, a nawet Komisja Europejska zwracała uwagę na to, żeby ostrożnie w tej sprawie postępować, ponieważ gdybyśmy przyjęli sposób wnioskowania sądu irlandzkiego, to europejski nakaz aresztowania mógłby zostać zdemontowany wprost - to byłoby bardzo poważne tąpnięcie" - powiedział Szymański.

Jak podkreślił, "co do zasady, jeżeli jakikolwiek sąd kraju trzeciego decyduje się na ekstradycję, to on zawsze musi ocenić, czy ta ekstradycja jest zgodna z europejskimi normami praworządności, zgodna także z normami praworządności, które obowiązują w danym kraju".

Szymański powiedział również, że są wątpliwości "wokół tego, co Unia może, a czego nie może, jeżeli chodzi o kształtowanie reformy wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich", w tym wypadku w Polsce. "Polska jest zdeterminowana do tego, żeby nie tylko ze względu na własne interesy, ale także systemowych przekonań co do tego, czym jest Unia, a czym nie jest, bronić swojego stanowiska, że sprawy wymiaru sprawiedliwości należą do kompetencji państw członkowskich" - zaznaczył.

Wiceszef MSZ podkreślił, że Polska jest gotowa do tego, by rozmawiać na tematy, które interesują inne państwa. "Rozmawiać możemy, natomiast to nie oznacza, że możemy zgodzić się w jakiś milczący sposób na to, że Komisja Europejska, czy wręcz Unia będzie dyktowała warunki" - podkreślił Szymański.

W marcu sąd w Irlandii - rozpatrujący sprawę ekstradycji Polaka Artura C., poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków - zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu o opinię w trybie pilnym (stosowaną w sprawach, w których ktoś przebywa w areszcie) na temat tego, czy Polak będzie sądzony w swoim kraju w uczciwym procesie. Sąd wskazywał na obawy co do praworządności w Polsce w związku z uruchomieniem wobec niej przez Komisję Europejską procedury z art. 7 traktatu unijnego.

W środę Trybunał wydał orzeczenie w tej sprawie. "Organ sądowy, do którego zwrócono się o wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, musi wstrzymać się od jego wykonania, jeśli uzna, że dana osoba mogłaby zostać narażona na ryzyko naruszenia prawa podstawowego do niezawisłego sądu, a tym samym istotnej treści prawa podstawowego do rzetelnego procesu sądowego, ze względu na nieprawidłowości mogące mieć wpływ na niezawisłość władzy sądowniczej w wydającym nakaz państwie członkowskim" - orzekł TSUE.

Trybunał w Luksemburgu wskazał jednocześnie, że to unijne sądy mają w razie konieczności oceniać ryzyko dla rzetelnego procesu, biorąc pod uwagę stan praworządności. Zwrócił też uwagę, że niezawisłość sądów związana jest z zasadami powoływania organów sądowych.

Trybunał stwierdził, że decyzja o wstrzymaniu ENA może zapaść dopiero po przeprowadzeniu dwuetapowej analizy. Sąd, który ma wydać zatrzymanego, musi wystąpić do sądu danego kraju o przekazanie wszelkich informacji niezbędnych do przeprowadzenia oceny praworządności w tym kraju. Ocena ta powinna być dokonana w oparciu o "obiektywne, wiarygodne, dokładne i należycie uaktualnione informacje". Jeśli po jej dokonaniu sąd uzna, że w konkretnym kraju istnieje rzeczywiście ryzyko naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego, w drugiej kolejności powinien także ustalić, że istnieją podstawy, aby uznać, iż na takie ryzyko narażona jest konkretna osoba, której dotyczy ENA.

Samo istnienie nieprawidłowości systemowych - jak stwierdzili sędziowie TSUE - niekoniecznie musi bowiem oznaczać, że po ekstradycji dana osoba doświadczyłaby nieludzkiego lub poniżającego traktowania.

Odpowiadając na pytania w sobotniej rozmowie w TVN24 Szymański powiedział również, że dezintegracja UE i współpracy państw członkowskich "nie jest w polskim interesie".

"Polska nie robi niczego, co by ten proces uprawdopodabniało. Z niepokojem patrzymy na destabilizację, która ma miejsce na południu, w inny sposób na północy, niepokój społeczny związany z Unią jest wszędzie, tylko nie w Europie Środkowej - więc akurat oskarżanie Europy Środkowej, w tym Polski o to, że jest źródłem problemów, czy jakichś kryzysów jest absurdalne, podyktowane jakąś złą emocją polityczną i najwięcej takich głosów słyszę w Polsce" - powiedział Szymański.

Wiceszef MSZ zaznaczył jednocześnie, że spójność i jedność w UE "nie jest wartością samą w sobie, ona musi być oparta o wspólnotę interesów".