Brytyjski dziennik "Financial Times" opisał problem handlu ludźmi i pracy przymusowej wśród osób zatrudnionych w budownictwie w Wielkiej Brytanii. Według badań nawet co trzecia osoba zatrudniona w tej branży w Londynie została kiedyś zmuszona do pracy za darmo.

W reportażu, który został opublikowany na stronie internetowej gazety i znajdzie się w weekendowym magazynie, opisano historie osób, które przyjechały do W. Brytanii w celu znalezienia pracy, a zostały wykorzystane finansowo przez pośredników lub pod pretekstem wymyślonego długu.

Reporterka gazety rozmawiała m.in. z 27-letnim Teodorem, który trzy dni jechał autobusem z Rumunii i został umieszczony w pokoju z sześcioma innymi osobami, a także o Polaku Krzysztofie, który stał się bezdomny, ponieważ jego pracodawca nie wypłacał mu pełnej pensji.

"FT" zaznaczyło, że "w ciągu ostatniej dekady brytyjska branża budowlana, podobnie jak rolnicza i sektor przetwórstwa spożywczego, skorzystały z legalnej migracji wschodnioeuropejskich pracowników (...), by w krótkim czasie zapełnili oni miejsca pracy dla pracowników o niskich kwalifikacjach, często stanowiska, na które trudno było znaleźć Brytyjczyków".

Dziennik opisał, jak Teodorowi zabrano dokumenty tożsamości, a następnie wstrzymano wypłatę zarobków, argumentując to fikcyjnym długiem, który rzekomo powstał w związku z kosztami jego przyjazdu do Wielkiej Brytanii. Według danych ONZ taka forma zniewolenia jest jednym z najczęstszych przypadków handlu ludźmi.

Z kolei Krzysztof otrzymał ofertę pracy na budowie w południowo-wschodnim Londynie, ale w ciągu czterech kolejnych miesięcy regularnie otrzymywał zaniżone wynagrodzenie, w czego efekcie w lutym został wyrzucony z mieszkania i musiał zamieszkać na placu budowy, a następnie w pobliskim parku. Po jego kontakcie z policją otrzymywał wiadomości, w których mu grożono.

W 2017 roku do brytyjskich władz zgłosiło się nieco ponad pięć tysięcy ofiar handlu ludźmi i współczesnego niewolnictwa - aż o 35 proc. więcej niż rok wcześniej. Polacy stanowili wśród nich 10. największą grupę - ze 102 przypadkami - ale przedstawiciele organów ścigania i organizacje pozarządowe ostrzegały w rozmowie z PAP, że realna liczba mogła być wielokrotnie większa, bo wiele osób nie zgłasza się na policję.

Szczególnie narażeni na ryzyko handlu ludźmi i pracy przymusowej są pracownicy fizyczni w branży budowlanej, gdzie skomplikowana struktura obejmująca podwykonawców i pracowników tymczasowych zatrudnianych przez agencje pracy sprawia, że wiele firm nie wie nawet, jaki jest status prawny ich budowlańców.

Według badania organizacji pozarządowej Focus on Labour Exploitation (Flex) nawet ponad jedna trzecia wszystkich budowlańców z państw Unii Europejskiej, którzy pracują w Londynie, pracowała w którymś momencie swojej kariery za darmo z powodu wyzysku ze strony pracodawcy.

Profesor Andrew Crane z Uniwersytetu w Bath ocenił, że "większość dużych firm ma prawdopodobnie w swoich strukturach osoby, które pracują przymusowo". Jak dodał, "to może wydarzyć się w każdej firmie". "Nie znaleźliśmy jeszcze przykładu żadnej firmy, która w pełni poradziłaby sobie ze śledzeniem statusu swoich pracowników" - podkreślił Crane.

"FT" zwrócił uwagę, że wiele osób dotkniętych handlem ludźmi lub współczesnym niewolnictwem obawia się kontaktu z policją ze względu na konsekwencje prawne lub możliwość połączenia tej sprawy z postępowaniem, które mogłoby doprowadzić do deportacji z kraju.

Osoby, które same padły ofiarą handlu ludźmi lub podejrzewają, że problem ten dotyczy znanych im ludzi, mogą zadzwonić w Wielkiej Brytanii na prowadzoną przez londyńską organizację East European Resource Centre (EERC) polskojęzyczną infolinię pod numerem 0 8000 121 700.

Zgodnie z brytyjskim prawem po ustaleniu, że dana osoba mogła paść ofiarą handlu ludźmi, może ona liczyć na tymczasowe zakwaterowanie, wsparcie psychologiczne i pomoc w znalezieniu pracy.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)