Akcja ratownicza w górach Pakistanu może być bardzo trudna. Tutaj kluczowe są śmigłowce i umiejętności pilotów, a tego tam brakuje – skomentował dla PAP himalaista Ryszard Gajewski w związku z organizowaną akcją ratowniczą po rosyjskiego himalaistę Aleksandra Gukowa.

Gukow utknął wspinając się północnym filarem na Latok I (7145 m n.p.m.) w Karakorum i oczekuje na ratunek. Ta licząca sobie ok. 2,5 kilometra formacja skalna pozostaje jednym z największych wyzwań dla himalaistów uprawiających techniczną wspinaczkę na dużych wysokościach.

"Potrzebuję pomocy. Muszę być ewakuowany. Siergiej (Gazunow - PAP) spadł. Zostałem w ścianie bez ekwipunku" - przekazał za pośrednictwem telefonu satelitarnego.

„To jest Pakistan. Podobnej akcji nie obawiał bym się w Nepalu, gdzie są śmigłowce i bardzo dobrzy piloci, którzy radzą sobie na takich wysokościach i w takim terenie. Rosjanin utknął na wysokości około 6200 m, a na tej wysokości śmigłowcem można by coś zdziałać, jednak obawiam się, że pakistańscy piloci nie mają takiego doświadczenia” – powiedział PAP Gajewski.

Wyjaśnił on, że w Pakistanie nie ma jeszcze ruchu turystycznego w takiej skali, jak w Nepalu, a tamtejsi piloci to głównie wojskowi obsługujący bojowe maszyny, bez doświadczenia w akcjach ratowniczych na dużych wysokościach.

Himalaista zwrócił też uwagę na kluczowe dla powodzenia akcji warunki pogodowe. Wyjaśnił, że w tym przypadku najbardziej sensowne byłoby opuszczenie z pokładu śmigłowca niezbędnego sprzętu, tak aby Rosjanin, który stracił ekwipunek sam mógł zejść.

„Taka operacja musiałaby być zrobiona jednak bardzo precyzyjnie, aby Gukow mógł przechwycić sprzęt. Wygląda na to, że jest z nim łączność i można się porozumieć. To ułatwia sprawę” – komentował Gajewski.

Jego zdaniem, wspinanie się od dołu do Gukowa nie wchodzi w grę, bo północna ściana jest bardzo trudna technicznie, a to byłoby długotrwałe.

„To jest wyjście w stylu alpejskim bez żadnych poręczówek i pomocy. Nawet jeżeli ratownicy desantują się ze śmigłowca w pobliżu Gukowa, to pokonanie nawet 300 m taką ścianą wspinaczkową wymaga nie lada wysiłku” – zauważał Gajewski.

Zdobywca ośmiotysięczników powiedział PAP, że największym wyzwaniem dla himalaisty jest wejście na szczyt nową, dotąd nie chodzoną drogą wspinaczkową, choć jest to duże ryzyko.

„Za moich czasów młodości wybierało się tylko nowe drogi, bo co to za sztuka iść po kimś. Trudność, wyzwanie polega na tym, że idę w nieznane. Droga wspinaczkowa północnym filarem na Latok I jest bardzo trudna. Takie wspinaczki wiąże się z ryzykiem. Rosjanie to wspinacze wysokiej klasy, ale ten sport jest niebezpieczny. Mimo tego, że wspinacze giną, ciągnie ich w góry. Sam miałem wielu kolegów, którzy zginęli w górach. Warto takie wyzwania podejmować. Gdyby nie było warto pewnie zainteresował bym się czymś innym” – powiedział PAP Gajewski.(PAP)

autor: Szymon Bafia