Donald Trump chce, by jego następne spotkanie z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem odbyło się w 2019 roku, po zakończeniu śledztwa ws. ingerencji Kremla w wybory w USA - powiedział w środę doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton.

"Prezydent uważa, że następne spotkanie dwustronne z prezydentem Putinem powinno odbyć się po zakończeniu polowania na czarownice w sprawie Rosji" - napisał Bolton w oświadczeniu. "Polowaniem na czarownice" Trump nazywa dochodzenie ws. Russiagate.

W czwartek rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders poinformowała, że Trump polecił Boltonowi, by zaprosił Putina do Białego Domu, oraz że rozmowy w sprawie spotkania przywódców są już w toku; do wizyty Putina w Waszyngtonie miało dojść na jesieni.

Wcześniej Trump napisał na Twitterze, że spotkanie z Putinem "było wielkim sukcesem", czego nie docenił tylko "prawdziwy wróg ludu - Fake News Media".

"Czekam z niecierpliwością na nasze drugie spotkanie" - dodał.

Agencje przypominają, że Trump znalazł się w ogniu krytyki - nawet ze strony Republikanów - natychmiast po pierwszym spotkaniu z Putinem, które odbyło się 16 lipca w Helsinkach. Wystąpienie prezydenta USA po szczycie wywołało wiele kontrowersji.

Podczas konferencji prasowej, stojąc obok Putina, Trump powiedział, że nie widzi żadnego powodu, by wierzyć, że Rosja ingerowała w przebieg wyborów w 2016 roku na jego korzyść, wbrew wnioskom przedstawionym mu przez amerykański kontrwywiad. Podkreślił, że Putin "niezwykle mocno" odrzucał w poniedziałek te zarzuty. Pytany, komu wierzy w sprawie Russiagate: FBI czy Putinowi, powiedział, że ma powody, by wierzyć obu stronom.

Zaproszenie Putina do Białego Domu dolało oliwy do ognia - we wtorek przewodniczący Izby Reprezentantów Republikanin Paul Ryan, powiedział, że Putin nie wystąpi w Kongresie. Dodał, że jest to przywilej zarezerwowany dla sojuszników USA. Przywódcy Kongresu "z pewnością nie będą prosić (Putina), by zwrócił się do połączonych izb" - dodał.

Wkrótce potem lider Republikanów w Senacie Mitch McConnell powtórzył, że Putin nie byłby mile widziany w Kongresie USA, i ostrzegł Rosję przed ponownym ingerowaniem w amerykańskie wybory.

Republikanie, zarówno w najbliższym otoczeniu prezydenta, jak i w Kongresie już wcześniej zareagowali na zachowanie Trumpa w Helsinkach tak, aby zneutralizować jego skutki.

Szef kancelarii prezydenta John Kelly, sekretarz stanu Mike Pompeo i wiceprezydent Mike Pence wywarli presję na prezydenta, by publicznie skorygował swą wypowiedź z Helsinek, co Trump zrobił, mówiąc że podczas konferencji z Putinem przejęzyczył się.

Kongresmeni zaczęli zaś domagać się dodatkowych sankcji wobec Rosji; patronują tej inicjatywie Ryan i republikański senator John Cornyn. Popiera ją również McConnell.