Prawnikom nie wolno milczeć w obliczu zła, które zostało wyrządzone polskiemu wymiarowi sprawiedliwości przez ustawy uchwalone w ciągu ostatnich dwóch i pół roku - mówiła w piątek podczas wykładu w Karlsruhe sędzia Małgorzata Gersdorf,pierwsza prezes SN.

W piątek Małgorzata Gersdorf wygłosiła w Karlsruhe wykład "Państwo prawa w Polsce – stracone szanse?". W miejscowym ratuszu powitano ją długimi oklaskami. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Wykład Gersdorf był poświęcony pamięci Reinholda Franka - prawnika i bojownika ruchu oporu w Karlsruhe, który z powodu swojego stanowczego sprzeciwu wobec narodowego socjalizmu został stracony w 1945 r.

Gersdorf powiedziała, że szkody wyrządzone polskiemu wymiarowi sprawiedliwości przez ustawy z ostatnich dwóch i pół roku są "niestety bardzo poważne i nic nie zapowiada ich naprawienia w najbliższej przyszłości".

"Zniszczono niezależność polskiego Trybunału Konstytucyjnego, w którym składy są ręcznie ustawiane pod dyktando oczekiwań partii rządzącej. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie ma już w ręku wszystkie instrumenty, które realnie pozwalają wpływać na bieg spraw, szczególnie karnych. Ma poddanych sobie prezesów sądów, a do tego obsadził ponad połowę Krajowej Rady Sądownictwa ludźmi bez mandatu konstytucyjnego, którzy zawdzięczają mu wszystko" - wskazała.

Jak dodała, "ta maszyna każdego może wynieść na szczyt lub zniszczyć, zależnie od woli rządzących". "W Sądzie Najwyższym przeprowadzono czystkę pod pozorem wstecznej zmiany wieku emerytalnego. (...) Treść ważnych ustaw w sprawie sądownictwa zmienia się bezustannie, bez żadnych konsultacji i opinii" - mówiła.

Powiedziała, że w takiej sytuacji prezesowi najwyższej instancji sądowej pozostają tylko słowa. "Nie może jednak pozostać +apolityczny+, skoro przestrzeganie konstytucji stało się niestety kwestią par excellence polityczną. Tak jest dzisiaj w Polsce i oby nie było tak jutro w Niemczech" - podkreśliła.

Gersdorf wyraziła wdzięczność wobec Komisji Europejskiej i jej wiceprzewodniczącego Fransa Timmermansa za obronę praworządności w Europie i Polsce, ale jednocześnie oceniła, że "mandat instytucji europejskich jest zbyt słaby, zwłaszcza w obliczu tendencji autorytarnych i nacjonalistycznych, które dzisiaj obserwujemy".

"Jestem świadoma tego, że niektóre rządy państw członkowskich - choć myślę, że akurat nie dotyczy to Niemiec - mają skłonność do traktowania tak zwanej reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości jako kwestii wewnętrznej, do której nie należy zbytnio się wtrącać" - wskazała I prezes SN.

Tymczasem - jak dodała Gersdorf - "mówimy o sprawie priorytetowej, o inwestycji w naszą wspólną przyszłość". "Jeżeli Unia i jej członkowie powiedzą +pas!+ w sporze o praworządność, to znak firmowy UE, jakim jest poszanowanie praw człowieka i praw podstawowych, jutro może stać się tylko smutnym wspomnieniem" - zaznaczyła.

Sędzia Gersdorf oceniła, że możemy mówić o "kryzysie państwa prawnego w Polsce".

Jej zdaniem moment historyczny, w którym znalazła się nie tylko Europa, świat jest podstawową przyczyną sytuacji w Polsce. Powiedziała, że Polska jest wciąż młodą demokracją i "jako jedno z najsłabszych ogniw w europejskim łańcuchu narodów stanowi papierek lakmusowy stanu całej Unii Europejskiej".

"Mogłabym mówić długo o polskich doświadczeniach historycznych ostatnich 200 lat, które kładą się długim cieniem na współczesnych sporach narodowych, choć chyba nie ma to sensu, bo takie mroczne zakamarki kryją się w duszy każdego narodu. Nie mam natomiast wątpliwości, że najbardziej rujnujące doświadczenie – okres 45 lat rządów realnego socjalizmu – nadal ciąży nam jak kamień u szyi" - wskazała.

Jak dodała, doświadczenie ruchu Solidarności z lat 80. wiele zmieniło na lepsze. "Przeorało świadomość społeczną. Otworzyło nas na nowe prądy intelektualne i przygotowało grunt pod pokojową transformację do ustroju demokratycznego. Procesowi demokratyzacji kraju nie towarzyszyła (jednak - PAP) wystarczająca debata ani akcja edukacyjna na masową skalę. Obywatelom nie pokazano, co to jest prawo, jak ono działa i dlaczego trzeba go przestrzegać" - oceniła.

Jak mówiła, stawiane są pytania, czy w takim razie przyjęcie Polski do Unii Europejskiej nie było błędem. "Absolutnie nie! Ostatnich 14 lat polskiej obecności w UE to dla nas wielka i ogólnie pozytywna lekcja. Taką lekcją jest również bieżąca sytuacja. Zrozumieliśmy, że państwo prawa to nie jest stan, który się osiąga, lecz ideał, do którego trzeba stale dążyć. W przeciwnym razie dzisiejsze sukcesy są zapowiedzią jutrzejszej klęski" - powiedziała.

Zaznaczyła, że przez swój przyjazd do Karlsruhe chciałaby dać wyraz osobistemu przekonaniu, że właśnie teraz należy bardziej niż kiedykolwiek pielęgnować przyjaźń Niemców i Polaków w zjednoczonej Europie.

Gersdorf na wykładzie zaproponowała też zorganizowanie Paneuropejskiego Kongresu Prawników, w ramach którego prawnicy mogliby lepiej się poznać i przedyskutować przyszłość Europy opartej na rządach prawa.