Po wielogodzinnej debacie 105 posłów, czyli większość Izby Poselskiej parlamentu wyraziła zaufanie dla rządu Andreja Babisza. Miał poparcie tworzących gabinet ugrupowań – ruchu Ano, partii socjaldemokratycznej (CzSSD) i tolerującej gabinet partii komunistycznej Czech i Moraw (KSCzM).

Przed poselską dyskusją, która trwała 16 godzin i samym głosowaniem, program koalicyjnego gabinetu prezentował premier Babisz. Między innymi powiedział, że program rządu to „bardzo dobry dokument”, który odpowiada sytuacji, jaka jest w kraju. Obiecywał inwestycje, wzrost emerytur i płac nauczycieli, ale także wydatków na obronność Czech. Zapowiedział także ograniczanie długu publicznego.

„Jestem przekonany, że nowy mniejszościowy rząd zrobi maksimum dla obywateli” – mówił premier w Izbie Poselskiej. Przyznał, że rozumie krytykę opozycji. „Gdybym zapowiedział, że tutaj będzie Szwajcaria to i tak będziecie protestować” mówił Babisz. Zadeklarował, że gabinet, nie będzie zachowywać się w sposób arogancki i będzie współpracować z opozycją przede wszystkim w sprawach polityki zagranicznej, cyfryzacji kraju i przyspieszenia budowy projektów infrastrukturalnych.

Zdaniem Babisza rząd powinien zrobić wszystko, co możliwe, aby Czechy mogły się rozwijać i powrócić na europejski szczyt. „Nie ma alternatywy dla naszego członkostwa w Unii Europejskiej” – podkreślał Babisz. Czechy, zdaniem premiera powinny być w Unii aktywne.

Odrzucił ideę wprowadzenia Euro i akcentował, że udało się przeszkodzić wprowadzeniu przez Komisję Europejską programu obowiązkowego rozdziału uchodźców. „Już nie mogą nas przegłosować. Ostatecznie mamy wpływ” mówił Babisz nawiązując do polityki grupy Wyszehradzkiej.

Po wystąpieniu premiera rozpoczęła się trwająca 16 godzi debata, w której głos zabierali głównie posłowie opozycji. Tłumaczyli, że nie mogą poprzeć rządu, który powstał przy wsparciu komunistów. Zwracano także uwagę, że premierem jest polityk objęty policyjnym śledztwem w związku z podejrzeniem o wyłudzenie unijnych dotacji. Podkreślano, że Babisz w aktach komunistycznej służby bezpieczeństwa figuruje jako agent.

„Premier za wszelką cenę chce być premierem” mówiła posłanka Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej Czechosłowackiej Partii Ludowej (KDU-CzSL) Marketa Pekarova Adamova. Pytała, w jaki sposób Babisz chce dostać się na szczyt Europy z poparciem komunistów.

Dla posła ugrupowania Burmistrzowie i Niezależni (STAN) Vita Rakuszana nowy gabinet jest w większym stopniu rządem prezydenta Milosza Zemana niż premiera Babisza.

Dla posła prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) Jana Bauera premier jest „terminatorem drugiej generacji, który nie ma żadnych granic ani sumienia”. Kontynuował, że „mógłby go zniszczyć, jako terminator pierwszej kategorii Zeman, ale on nie jest po naszej stronie”. Podkreślił też, że „umowa z komunistami jest umową z diabłem”.

Tej umowy bronił były przewodniczący partii komunistycznej Miroslav Grebeniczek. Między innymi zwrócił uwagę, że poprzednie rządy tworzone bądź przez prawicową ODS lub lewicową CzSSD miały „korupcyjny sposób sprawowania władzy, często bez zwracania uwagi na większość obywateli”. Ataki prawicowej opozycji na premiera Babisza określił mianem płaczu nad rozlanym mlekiem.

Wieczorem opozycja doprowadziła do przerwy, podczas której premier miał spotkać się z protestującymi przeciwko gabinetowi powstającemu ze wsparciem komunistów. Przez kilkaset osób został wygwizdany i jak później relacjonował „rzucano w niego butelkami”. Oni byli pijani – mówił premier. Personalnie zaatakował przewodniczącego TOP 09 Miroslava Kalouska, twierdząc, że jest pijakiem i kłamcą. „Jesteś kłamliwym kłamcą” mówił premier reagując na słowa Kalouska, że przysięgał na zdrowie swoich dzieci broniąc się przeciwko zarzutom o rzekomym wykorzystaniu unijnych dotacji dla jednego ze swoich projektów.

Ostatecznie po 16 godzinach przegłosowano wotum zaufania dla gabinetu Babisza. Poparło go 105 posłów, a 91 posłów opozycji było przeciw. Izba Poselska czeskiego parlamentu liczy 200 posłów.

Czesi na gabinet z zaufaniem Izby Poselskiej czekali rekordowe 264 dni, od wyborów parlamentarnych w październiku 2017 r.