Ostatnie rozmowy, które premier Mateusz Morawiecki przeprowadził m.in. z wiceszefem KE Fransem Timmermansem są dowodem, że Komisja raczej nie jest zainteresowana prawdziwym dialogiem - powiedział we wtorek szef KPRM Michał Dworczyk.

Dworczyk był pytany we wtorek w TVN24 o to, dlaczego - jego zdaniem - urzędnicy KE nie dali się dotąd przekonać ws. reformy sądownictwa w Polsce.

"Problem polega na tym, że do tego, żeby jakiś kompromis zawrzeć, przekonać kogokolwiek, musi być dobra wola po drugiej stronie. Ostatnie miesiące i liczne rozmowy, które przeprowadził premier Morawiecki, czy to z przewodniczącym KE, czy z komisarzem Timmermansem, są dowodem, że raczej Komisja nie jest zainteresowana prawdziwym dialogiem. Takie słowo jak kompromis najwyraźniej nie funkcjonuje w słowniku części urzędników (unijnych)" – odpowiedział Dworczyk.

Jak ocenił, "coraz więcej europejskich polityków rozumie, jaka jest istota zmian zachodzących w Polsce". Pytany, co jeśli dojdzie do zakwestionowania ustawy o Sądzie Najwyższym przez Trybunał Sprawiedliwości UE i odrzucenia wprowadzonych zmian, Dworczyk podkreślił, że jest "ponad 1300 spraw na takim samym etapie jak sprawa Polski".

"Nie sądzę, żeby Trybunał (Sprawiedliwości UE) wydał w tej sprawie orzeczenie" – powiedział Dworczyk. "My przestrzegamy prawa europejskiego, Puszcza Białowieska jest tutaj dobrym przykładem" - dodał.

Komisja Europejska poinformowała na początku lipca o wszczęciu postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego i wysłała do Polski wezwanie do usunięcia uchybienia dot. ustawy o Sądzie Najwyższym. Chodzi o przepisy dot. przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku. Władze w Warszawie mają miesiąc, aby odpowiedzieć na to wezwanie KE.

KE może - i zdarza się to często - wszczynać procedurę o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że w danym kraju doszło do naruszenia prawa UE, unijne przepisy nie są wdrażane albo zostanie złożona skarga w sprawie ich naruszenia.

Postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego obejmuje trzy etapy: pierwszy to wezwanie do usunięcia naruszenia prawa, drugi to danie krajom określonego czasu na zmiany, a w trzecim etapie KE może pozwać dany kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

Według KE w sprawie dotyczącej SN, w polskich przepisach brak jest kryteriów, którymi ma się kierować prezydent podejmując decyzję o zgodzie na przedłużeniu zajmowania stanowiska sędziego SN. Ponadto - według KE - nie ma też możliwości przeprowadzenia kontroli sądowej takiej decyzji. Komisja jest zdania, że narusza to zasadę niezależności sądownictwa, w tym zasadę nieusuwalności sędziów, a tym samym Polska nie wypełnia swoich zobowiązań wynikających z określonych przepisów Traktatu o UE i Karty praw podstawowych UE.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu, czyli 3 lipca, w stan spoczynku przechodzą z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni dalej pełnić swoją funkcję, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja, złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent RP wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN. W SN orzeka obecnie 74 sędziów, spośród których 27 osiągnęło ten wiek. (PAP)

autor: Wiktoria Nicałek